Naukowcy z University of Birmingham, autorzy artykułu opublikowanego w „The Lancet”, na podstawie danych z lat 2020-2021 stworzyli model pokazujący zależności między liczbą wykonywanych fakultatywnych operacji i liczbą leczonych szpitalnie pacjentów z COVID-19.
Korelacja jest ścisła - pokazuje analiza.
Według modelu, np. w pierwszych dwóch tygodniach października tego roku liczba takich zabiegów wykonanych w Anglii spadła o 21,9 proc. w porównaniu do okresu sprzed pandemii.
Jeśli jednak liczba pacjentów w szpitalach wzrośnie do poziomu z pierwszej fali epidemii, liczba operacji spadnie o 33,9 proc.
Oznaczałoby to odłożenie ponad 100 tys. zabiegów w okresie grudzień-luty.
„Nasze badanie pokazuje, że gdy więcej pacjentów z COVID-19 jest przyjmowanych do szpitali, oddziały chirurgiczne muszą odwoływać operacje, aby przeznaczyć dostępne zasoby na leczenie chorych na COVID-19” - mówi Aneel Bhangu, jeden z autorów pracy.
„Szpitale ciężko pracują, aby nadać priorytet ratującym życie operacjom, w tym pomocy pacjentom z nowotworami. Największy wpływ COVID-19 wywiera na pacjentów czekających nie na operacje ratujące życia, ale poprawiające jego jakość. Odwołanie zabiegów może oznaczać jeszcze dłuższe oczekiwanie na przykład na wszczepienie implantu stawu biodrowego, co w tym przypadku prowadzi do nasilenia objawów i niepełnosprawności. Specjalnie chronione węzły fakultatywnych zabiegów są tej zimy potrzebne, aby można je było pacjentom zapewnić” - dodaje specjalista.
Naukowcy nic nie wspominają na temat szczepień, w których Wielka Brytania przoduje.
Napisz komentarz
Komentarze