Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Jerzy Paruszewski

Polski poeta, autor licznych książek poetyckich, w tym przetłumaczonych na węgierski, rumuński i angielski. Jego wiersze były publikowane w antologiach i czasopismach literackich po polsku, rosyjsku, białorusku, ukraińsku, litewsku, jakucku, bułgarsku, włosku, grecku oraz zostały przełożone na francuski i łotewski. Kieruje wydawnictwem książkowym Centrum Kultury w Żyrardowie, jest organizatorem Żyrardowskich Wieczorów Literackich i wielu innych przedsięwzięć w dziedzinie literatury, przykładowo: współorganizuje wszystkie żyrardowskie edycje Światowych Dni Poezji i Festiwali Poezji Słowiańskiej. Członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Pisarzy (Łotwa), Słowiańskiej Akademii Literackiej i Artystycznej (Bułgaria). Otrzymuje prestiżowe nagrody literackie w kraju i zagranicą, posiada Odznakę Honorową Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Autor: Fot. Arch. Jerzy Paruszewski

Aut. Adam Siemieńczyk

Czym jest dla ciebie poezja? W jakimś sensie poświęciłeś jej swoje zawodowe życie.

Poezja, a jeszcze bardziej organizacja życia literackiego, stały się dla mnie sposobem na życie zawodowe. Dawno temu, „na zakręcie”, podsumowując swoje „aktywa”, zrozumiałem, że potrafię pisać wiersze i postanowiłem szukać podobnych sobie, żeby razem stworzyć siłę dobra, wg „przepisu” Lwa Tołstoja: „Jeżeli źli ludzie łączą się, by stworzyć siłę, dobrym nie pozostaje nic innego, jak zrobić to samo.” Poezja była dla mnie zawsze drogą dotarcia do innych – tak, żeby ich bawić i wzruszać, zachęcać do myślenia w sposób godny wolnych ludzi. Z kolei – ćwierćwieczne już – prowadzenie warsztatów literackich pozwala mi czuć się potrzebnym, a to wielka rzecz dla każdego, kto chociaż raz w życiu usłyszał „panu już dziękujemy”. Szacunek, uznanie za dobrze zorganizowane i poprowadzone imprezy literackie oraz starannie wydane książki wielu poetów też – przyznaję – bardzo się dla mnie liczą, są po prostu miłe, ale przede wszystkim dają satysfakcję z bycia „na właściwym miejscu”. Dodam jeszcze, że lubię pisanie wierszy. Gdyby było inaczej, nie tworzyłbym ich, ponieważ z zasady nie robię tego, czego nie lubię.

 

Czym jest dla ciebie emigracja?

Czymś, na co nigdy nie miałem odwagi zdecydować się, chociaż raz chyba było blisko… Lubię podróże, ale jestem ogromnie przywiązany do okolic Warszawy – miasta mojego urodzenia. Jednak już w dzieciństwie korzenie zapuściłem ponad 40 km na zachód (i nieco na południe) od stolicy, na zachodnich krańcach Mazowsza – w Żyrardowie, a nawet mogę powiedzieć dokładniej: w zachodniej dzielnicy tego miasta, nazywanej Podlas. Gdy rodzina i znajomi wyjeżdżali, każdy zyskując dumne miano westman, ja pozostałem tu, jako tuman. Może ten mądrości, co „nad łbami się wznosi” (Ignacy Krasicki), albo ten, przez który „kamienisty szlak błyszczy” (Michaił Lermontow) czy raczej ten, co „nad brzegiem morza (…) wszystko dokoła okrywał” (Andrzej Waligórski) – bo kocham Bałtyk, a Pomorze Zachodnie uważam za swoją drugą „małą ojczyznę”…

W każdym razie zgadzam się z Marcinem Wolskim, że „nie możemy wszyscy wyjechać” i „ktoś w tym kraju pozostać musi”.

 

Kim dla ciebie była Barbara Jurkowska-Nawrocka?

Wielką Damą kultury polskiej, oczywiście literatury w szczególności. Z czarującą dystynkcją, a zarazem ciepła, serdeczna, bezpośrednia. Doskonale opanowana, wśród tego mnóstwa zaskakujących sytuacji, jakie mają miejsce nawet na najlepiej przygotowanych imprezach – przy czym wydarzenia artystyczne, nad których sprawnym przebiegiem dyskretnie czuwała Pani Basia, zawsze były perfekcyjnie zorganizowane. Taka sama dokładność cechowała jej wielką i z pasją wykonywaną pracę redakcyjną. Skromna, ale stanowcza, pewna swojego zdania. Potrafiła cierpliwie przekonać do swoich koncepcji, nigdy nie narzucając się. Czy spotkam jeszcze w zawodowym życiu kogoś tak nadzwyczajnego?

 

Nad czym teraz pracujesz? Gdzie można cię zobaczyć w najbliższym czasie?

Kończę pracę nad wydaniami dwóch moich książek: „polsko-angielsko-rosyjskiej”, która ukaże się w „Bibliotece Poezji Dzisiaj” i „polsko-rosyjsko-łotewskiej”, wydawanej przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Pisarzy w Rydze, w ramach akcji zainicjowanej przez Pana Aleksandra Nawrockiego „Poeci poetom wydają książki”. Oczywiście wymaga to ode mnie zaangażowania w polskie wydanie trójjęzycznego tomiku wierszy znajomych poetek z Łotwy. W każdym tygodniu prowadzę warsztaty poetyckie Żyrardowskich Wieczorów Literackich – za pośrednictwem poczty elektronicznej (ze względu na sytuację epidemiczną). Dostarczam materiały dla informacyjnych czasopism w Żyrardowie, „Żyrardowskich Zeszytów Literackich” – bywa, że i do „Poezji Dzisiaj”. Teraz też – „Cooltury”!

Gdzie można mnie znaleźć? Przed ogłoszeniem pandemii podałbym jakieś osiem wydarzeń artystycznych miesięcznie, teraz – najwyżej kilka rocznie (również ze względu na niesłychane pogłębienie się trudności finansowych). Może zaproszę na promocje ww. książek? Prędzej – wiosną – na Światowy Dzień Poezji w Żyrardowie. I zawsze na Pęcickie Plenery Poetyckie Pawła (śp. Paweł Kubiak zorganizował w latach 2000-2020 ogółem 120 plenerów, od 2021 r., wraz z Robertem Baranowskim kierujemy kontynuacją tej tradycji – podkreślam, że nie opuściłem żadnego ze 124 dotychczasowych spotkań „pod wierzbą”).

Co się wydarzy, gdy pandemię odwołają? Pewnie będę już emerytem i wtedy, po latach „w kulturze”, zwrócę się do natury, zaniedbywanej przeze mnie przez ćwierć wieku… Ale z PPPP ten kierunek akurat jest zgodny – w plenerach, jedynych imprezach literackich o charakterze twórczym (a nie tylko – odtwórczym) zamierzam uczestniczyć tak długo, jak zdrowie pozwoli. Zatem: do zobaczenia przy ognisku w Pęcicach nad Utratą!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama