Na początek pytanie zasadnicze – skąd w tobie zamiłowanie do książek?
Pierwsze pytanie i już z tych trudniejszych. Jeśli mam być szczera, to tutaj nie ma jednego powodu, dzięki któremu zainteresowałam się książkami. W dzieciństwie często widywałam mamę z książką w ręku, później sama zaczytywałam się w interesujących mnie historiach, jednak nie było to wtedy moją pasją. Później miałam przerwę, w czasie której w ogóle nie sięgałam po książki. Aż nagle znów mnie przyciągnęły i zaczęłam połykać jedną za drugą. Po prostu lubię „zniknąć” w innym świecie i dać się porwać świetnej opowieści.
Zacznijmy od twojej strony autorskiej. Zadebiutowałaś powieścią napisaną razem z Justyną Leśniewicz, „Melodia serc”, bardzo dobrze przyjętą przez krytyków. Dlaczego postanowiłaś w pewnym momencie pisać książki sama?
„Melodia serc” powstała tak naprawdę w wyniku żartobliwej rozmowy pomiędzy mną a Justyną. W jednej chwili śmiałyśmy się, że powinnyśmy napisać książkę do roboczego projektu okładki, który opublikowała u siebie znajoma graficzka, a w następnej siedziałyśmy przed klawiaturą, spisując historię Liama i Jo. I zdaję sobie sprawę, że brzmi to surrealistycznie, ale dokładnie tak było! Ta sytuacja to dowód na to, że czasami wystarczy jedna chwila, impuls, decyzja podjęta tu i teraz, i zmienia się całe życie.
Przedstaw, proszę, opowiadania z serii „Kings of Sin” zapoczątkowanej właśnie „Melodią serc”.
Wraz z Justyną przygotowałyśmy cztery krótkie, darmowe opowiadania – „Dźwięk pomiędzy”, zapowiadające powieść „Echo przeszłości”. Drugie z opowiadań to „Pierwsza nuta”, wstęp do historii Adriana, bohatera „W rytmie miłości”. Kolejnym jest „Urwana melodia”, czyli zapowiedź ostatniego tomu serii „Kings of Sin”. Na koniec, wisienka na torcie, czyli „Wygrane marzenia”, opowiadanie, w którym żegnamy się z zespołem oraz z serią o niepokornych muzykach z Nottingham.
Przypomnij zatem tytuły, które wyszły spod twojego pióra…
Powieści wydane: „Melodia serc”, „Echo przeszłości”, „W rytmie miłości”, „Muzyka dwojga dusz” [seria „Kings of Sin”], napisane w duecie z Justyną Leśniewicz. „Nieosiągalny”, „Niedoskonały”, „Święta w Port Moody” (premiera 17.11.2021), napisane w duecie z Małgorzatą Falkowską. Na swoim koncie mam także udział w antologiach: „Wakacyjna miłość”, gdzie można przeczytać moje opowiadanie „Wakacyjna niespodzianka”, „Dziewięć
świątecznych piosenek” z moim „Jest taki dzień”, „Egzamin z miłości” a w nim opowiadanie „Zdobyć Autumn” oraz „Pocałunki pod jemiołą” z moim opowiadaniem „Grzeszny Mikołaj” (premiera 23.11.2021). To tyle z wydanych, w przyszłym roku szykują się premiery moich powieści solowych, jedną z nich jest „Randkowa katastrofa”.
Ewelino, publikujesz także w języku angielskim. Czy jest to rynek bardziej wymagający od polskiego?
Od kiedy postawiłyśmy z Justyną ostatnią kropkę w „Melodii serc”, wiedziałam, że chcę wydać coś po angielsku. I o ile z książkami póki co nie było to możliwe, to z opowiadaniami owszem. Przy pomocy dobrych duszków udało mi się wydać dwa okazjonalne opowiadania, a już wkrótce wydam cztery opowiadania w jednej książce. Czy jest to rynek bardziej wymagający? Nie wiem, czy jestem dobrą osobą, by odpowiedzieć na to pytanie, bo na rynku anglojęzycznym raczkuję. Narzędzia umożliwiające publikację również są łatwiejsze, bardziej dostępne, a co za tym idzie, cały proces wydawniczy jest przyjazny autorowi.
Jak zostały przyjęte twoje anglojęzyczne utwory, np. „Summer Surprise” lub „The Christmas Kiss”?
Wydaje mi się, że dobrze! Oba teksty to opowiadania okolicznościowe – „Summer Surprise” było dostępne w okolicach wakacji, a „The Christmas Kiss” przed świętami. Liczba zakupionych i przeczytanych w ramach Kindle Unlimited egzemplarzy bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Dlatego właśnie teraz pracuję nad wydaniem swoich czterech tekstów w jednej książce, tym razem nie ograniczając ich dostępności.
Twoją twórczość można określić mianem, zaczerpniętym z projektu, w którym udzielasz się: „Kobieca strona literatury”. Czy od samego początku twoich działań piśmienniczych pociągał cię ten kierunek, czy raczej było to wynikiem poszukiwań?
Piszę to, co sama lubię czytać. Ja po prostu bardzo lubię literaturę kobiecą – romanse, powieści erotyczne, to coś, po co sięgam najczęściej i właśnie dlatego postawiłam na ten gatunek. Wiem, że mam konkretne historie do opowiedzenia, pomysły same pojawiają się w mojej głowie. Bardzo lubię też fantastykę, zwłaszcza taką, w której jest wątek romantyczny i wiem, że będę chciała spróbować swoich sił i w tym gatunku.
Czy pracujesz już nad swoją kolejną publikacją książkową?
Oczywiście, że tak! Aktualnie pracuję równolegle nad dwoma tekstami – książka w duecie z Małgosią Falkowską oraz kolejna, moja własna powieść. Nie mogę zbyt wiele o nich zdradzić, ale, jak zawsze, będzie romantycznie, ze szczyptą (lub kilkoma!) pieprzyku. Premiery w przyszłym roku!
Jesteś także blogerką prowadzącą blog „My fairy book world”. Recenzujesz książki, zarówno te dostępne w języku polskim, jak i angielskim. Skąd wziął się u ciebie pomysł na tę działalność?
Gdy wróciłam do czytania, czułam naprawdę dużą potrzebę dzielenia się wrażeniami po lekturze, tym, co mi się podobało, a co nie. Właśnie dlatego powstał blog, a zaraz po nim fanpejdż poświęcony książkom. Przez kilka lat systematycznie rozwijam swoją stronę, nie tylko recenzując przeczytane powieści, ale także współpracując patronacko z polskimi wydawnictwami, czy przeprowadzając wywiady z polskimi i zagranicznymi autorkami. Muszę jednak przyznać, że od kiedy piszę swoje książki, mam dużo mniej czasu, więc recenzowanie to już trochę przeszłość. Na blogu pojawiają się wpisy okołoksiążkowe, fragmenty moich książek, ciekawostki z nimi związane, a krótkie opinie publikuję na swoim Instagramie czy fanpejdżu na Facebooku.
Powiedz, proszę, jak okres lockdownu wpłynął na twoją działalność?
Początek był naprawdę bardzo kiepski. Kompletnie nie potrafiłam odnaleźć się w rzeczywistości, w której musiałam zorganizować czas lekcyjny swoim córkom, zająć się pracą i jeszcze znaleźć w tym wszystkim czas i chęci na pisanie. Jednak udało się ustalić nowy tryb życia w tym zwariowanym czasie i okres lockdownu okazał się bardzo owocny. Powstało kilka tekstów, rozpisałam plany na kolejne powieści. I choć jestem domatorką, to cieszę się, że dzieciaki mogą uczyć się w szkole, a ja wystukiwać kolejne zdania książki.
Jakie masz cele na przyszłość?
Jest ich kilka, obecnie pracuję nad anglojęzycznym wydaniem opowiadań, o których wspomniałam wcześniej. Czeka mnie jeszcze ostatnie sprawdzenie tekstu po korekcie, okładkę mam gotową, więc mam nadzieję, że w tym miesiącu uda mi się to wydać. Moim priorytetem jest też napisanie nowej serii, nad którą właśnie pracuję – to cykl romansów, których akcja toczyć się będzie w małym miasteczku. Razem z Małgosią Falkowską pracujemy nad kolejnymi tekstami, więc napisanie i wydanie ich to plan na najbliższe miesiące. Dostałam także kilka zaproszeń do antologii, które z przyjemnością przyjęłam, bo uwielbiam pisać opowiadania. Chciałabym też zacząć pracę nad anglojęzycznym wydaniem swojej książki – ale najpierw muszę napisać książki, na które czekają wydawcy i czytelnicy.
Gdzie można śledzić twoją twórczość i twoją działalność?
Można mnie znaleźć na wszystkich platformach:
www.facebook.com/nawara.ewelina.autor
www.instagram.com/ewelina.nawara/
www.tiktok.com/@ewelina.nawara
oraz na blogu:
https://www.myfairybookworld.pl/
Rzomawiał: Dariusz A. Zeller
Napisz komentarz
Komentarze