Powrót światowych gospodarek do normalności wywołał gwałtowny skok zapotrzebowania na gaz, nic więc dziwnego, że zapasy tego paliwa zaczęły topnieć a trzeba podkreślić, że od dłuższego czasu nie były one wielkie. Tymczasem Gazprom nie ma zamiaru zwiększać dostaw do Europy.
Pierwsze efekt tej polityki Kremla widać również w Wielkiej Brytanii (oprócz krajowej produkcji gazu na Morzu Północnym Wielka Brytania importuje gaz rurociągami z Norwegii, Holandii i Belgii) - gwałtowny skok cen gazu zmusił już kilku krajowych dostawców energii do wycofania się z biznesu. Jak podaje brytyjski regulator energii – Ofgem, na Wyspach działa obecnie 60 takich firm, eksperci szacują, że do końca zimy ich liczba skurczy się do maksymalnie dziesięciu, na rynku utrzymają się jedynie najwięksi gracze.
Kryzys gazowy uderzył także w przemysł, pod znakiem zapytania stanęła produkcja w CF Industries - zakładach wytwarzających nawozy a także dwutlenek węgla, który wykorzystywany jest do wydłużenia okresu przydatności żywności do spożycia czy w szpitalach. Nic więc dziwnego, że rząd w Londynie szuka rozwiązania problemu.
„Naszym celem jest zapewnienie stałych dostaw gazu do klientów podupadającej firmy do momentu aż stanie ona na nogi, lub jej klienci nie zostaną przekazani innemu dostawcy - takiemu, który zaoferuje najniższą stawkę”, przyznał Kwarteng. W celu ratowania sytuacji, w przypadku gdy mniejszy dostawca będzie bliski ogłoszenia upadłości, Downing Street w porozumieniu z Ofgemem wyznaczy tymczasowego zarządcę przedsiębiorstwa.
Minister ds. biznesu omówił już plan działania na najbliższe miesiące z kierownictwem National Grid, Centrica i EDF, a w poniedziałek ma być gospodarzem forum z udziałem przedstawicieli branży energetycznej oraz konsumentów.
Napisz komentarz
Komentarze