Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Dla mnie muzyka jest jak nałóg z którym nie warto walczyć

- Zazwyczaj mamy próby w środku tygodnia, gdzie każdy z nas jedzie po całym dniu pracy z różnych stron miasta i nie ukrywam, nie zawsze się chce, bo zmęczenie bierze górę. Wystarczy jednak włączyć wzmacniacze, narobić trochę hałasu i energia wraca, zapominamy o wszystkim, liczy się tylko tu i teraz, czyli muzyka - mówi Voytek Golbiak, polski muzyk mieszkający w Londynie, współzałożyciel Metasomy i... zapoznajcie się z jego historią sami!

Autor: Fot. Pietka Photo

Witaj Wojtku. Tydzień temu wydaliście jako zespół Metasoma nowy singiel. Przybliż go, proszę... 
Cześć, witam! Tak, dokładnie 3 lipca po około 2 latach od ostatniej Epki wypuściliśmy nowy singiel, a w zasadzie podwójny singiel o nazwie "Neverhere". Wersja "heavy" z teledyskiem, czyli typowa Metasoma z zadziorem i fajnymi melodiami tak jak to robimy od lat. Ukazała się również akustyczna wersja tego utworu - dosyć nowy grunt w kapeli, na który to podejrzewam sam ją wciągnąłem - jako, że sporo gram akustycznie poza Metasomą. Obie wersje zostały swietnie przyjęte i hulają sobie w internetowych radiostacjach po całym świecie. 

Metasoma to zespół, który ma uznaną markę na tutejszym rynku muzycznym. Powiedz, proszę, kto go obecnie tworzy? 
Czy uznaną to nie wiem, ale napewno coraz bardziej dostrzeganą :) Jesteśmy dość zdeterminowanym zespołem, a to zazwyczaj odpłaca prędzej czy później. Obecny skład jest bardzo solidny chociaz zmieniał się wielokrotnie w przeciągu ostatnich 10 lat. Myślę, że każdy kto był w kapeli i podchodził do sprawy powaznie wie jak trudno jest znaleźć zgraną paczkę nie tylko muzycznie, ale i personalnie. No i wtedy utrzymać to wszystko na torach :) W Metasomie od zawsze byłem ja i Michał Sędzielewski aka Misiek. Załozylismy ten band razem. 
Jeśli chodzi o zespoły w których kiedyś graliśmy to mój ostatni przed wyjazdem do UK to Mandragora. Misiek o ile dobrze pamiętam grał w kapelach Samaritan i Turned out. Od jakiś 4 lat wokalistą Metasomy jest Vlad Iancu z Rumunii, kiedyś wokalista włoskiej grupy X-ile. Na bębnach od 6 lat jest z nami Hugo Terva z Francji przed Metasomą znany z londyńskiej kapeli Sanity Burns i obecnie także perkusista Death Valley Knights, w której ja również gram na gitarze. Na basie od ponad roku jest z nami Jake Thorsen z Texasu, Jake jest założycielem wokalistą i gitarzystą Death Valley Knights. Wiem, brzmi skomplikowanie więc sugeruje przeczytać to kilka razy (śmiech). 

Londyn to specyficzny, wymagający teren w tej dziedzinie, jak zatem przebiega wasza dotychczasowa kariera? 
Fakt, Londyn jest bardzo specyficznym miejscem i dzieje się tutaj coś każdego dnia i nocy, moze niekoniecznie teraz (śmiech), ale zazwyczaj bywa tak, że w dniu kiedy nasz koncert, grają dziesiątki innych kapel z całego świata ulice/dzielnice dalej, no i rzutuje to na frekwencję czasami. Wybór jest duży. Staramy się nie grac zbyt często w Londynie. Opcja raz na pół roku jest najzdrowsza według mnie :) 

Jeteście zespołem, powiedzmy to, międzynarodowym. Rozumiem, iż muzyka was łączy?
Tak i to bardzo międzynarodowym. Zresztą było tak od początku tylko zmieniały się narodowości. Obecnie Metasoma to Polska, Francja, Rumunia i USA. Niezły sojusz, co? Tak to juz bywa kiedy zakladasz band w mieście Londyn :) A co do muzy to bez wątpienia, że łączy ludzi. Koncery i festiwale mówią za siebie. I niezależnie od tego czy jestes słuchaczem czy grasz w zespole, ludzie lubią rozmawiać o muzyce, poza tym towarzyszy nam wszędzie droga do/z pracy, daje kopa, pozwala się rozluźnić bądź przetrwać... Przytoczę prosty przykład z naszej kapeli. Zazwyczaj mamy próby w środku tygodnia, gdzie każdy z nas jedzie po całym dniu pracy z różnych stron miasta i nie ukrywam, nie zawsze się chce, bo zmęczenie bierze górę. Wystarczy jednak włączyć wzmacniacze, narobić trochę hałasu i energia wraca, zapominamy o wszystkim, liczy się tylko tu i teraz, czyli muzyka. 

Pytam m.in. dlatego, gdyż mija już 10 lat od momentu, gdy zostaliście laureatami Cooltura Festival. Pamiętasz tamten występ?
Nie bardzo (śmiech). Żartuję, pamiętam bardzo dobrze! Kiedyś znajomy na jakiejś imprezie pokazał mi artykuł o tym konkursie i że powinniśmy się zgłosić. To nie tylko 10 lat od tego festivalu, ale także od powstania zespołu. Wyobraź sobie kapela z kilkumiesięcznym starzem w UK dostaje się do eliminacji, gra na scenie legendarnego Shepherds Bush Empire przed zespołami jak Coma i Lady Pank. To byl fajny czas. Byliśmy bardzo zaskoczeni, bo to był konkurs, w którym brały udział rózne gatunki muzyczne od pop, soul po metal czyli my. Eliminacje odbywały się poprzez głosowanie na teledyski zgłoszonych zespołów na stronie tygodnika Cooltura. To były jeszcze czasy MySpace nie mieliśmy fejsa, ani wielu fanów więc pracowaliśmy ciężko na te głosy. Pamiętam, że nawet poprosilem o pomoc znajomych z lokalnych gazet w rodzinnym mieście w Polsce, powstaly artykuły w stylu "głosujemy na wojtka golbiaka" (śmiech). Głosowało pół miasta jak nie wiecej! Dzięki Radzyń Podlaski!! 
Muszę przyznać, że była to świetnie zorganizowana impreza z genialną obsługą techniczną. Poznaliśmy tam sporo fajnych ludzi, z którymi trzymamy kontakt do dziś. 

Także doskonale to pamiętam, byłem wówczas w jury tego konkursu (śmiech). Powiedz gdzie poza tym - oczywiście m.in. - koncertowaliście? 
Rok później, czyli 2011 wystąpiliśmy jeszcze raz na tym festiwalu juz jako laureaci poprzedniej edycji tym razem przed grupą Perfect i znowu totalnie inne gatunki muzyczne. Dla mnie jednak był to ważny koncert, bo cenię ich twórczość. Stojąc na backstage ramię w ramię z Grzegorzem Markowskim tuż przed jego energicznym wyjściem na scenę w stylu Micka Jaggera to było coś! Przez lata graliśmy sporo ciekawych i mniej ciekawych koncertów zaczynając od 5 godzinnych podróży w jedną stronę by zagrać dla 5 osób (kto tego nie przerabiał), po drodze było też sporo fajnych festiwali z wieloma znaczacymi zespołami jak Sanctuary, Vader, Illusion, Xentrix, Acid Drinkers i nawet kilka krótkich tras z Nocnym Kochankiem w UK, jak i w Polsce. 
Pozwolę sobie wymienic kilka zaprzyjaznionych polskich kapel z UK, bądź mających rodaków w składzie, z którymi zawsze fajnie nam się gra/grało koncerty: Bad Solusion, Ramage Inc., Transparent Human Creatures, Harmfool, Hot For Doom, Ashborn. Zachęcam do zapoznania się z tym co robią. 
Miło wspominam również naszą pierwszą "zagraniczną" 10-dniową trasę po Polsce w 2016 roku. Patrząc na to dzisiaj zastanawiam się jak my to przeżyliśmy jeżdząc po kraju w sześcioosobowym aucie w sześciu z dużą częścia sprzętu, płytami i koszulkami zespołu plus własnymi bagazami... Niestety, nie wygladaliśmy jak kapela metalowa w trasie, a raczej jak ukraiński supermarket na kółkach (śmiech). Świetne doświadczenie tak w ogóle! 

Pytanie nieco osobiste - skąd twoje zaintersowanie muzyką? 
Przygoda zaczęła się od mojego ojca, który grał na instrumentach klawiszowych po różnego rodzaju imprezach, kilka lat później wciąż jako mały smyk obserwowałem brata, który zaczynał w punkowych projektach na perkusji i niedługo po tym współzałożył black metalową kapele Seminarium. Przychodziłem w fartuchu szkolnym na próby jego kapeli i to tam zaczynałem kumać o co chodzi z tym graniem razem, debatami o muzyce itd. Jestem samoukiem, jeżeli chodzi o gitarę. 
Uwielbiam grać i komponować, lecz nie lubię spędzać godzin na szlifowaniu techniki. Odbija się to trochę szczególnie na pomysłach, które mam w głowie, a których nie mogę zagrać, mówię tu o solówkach głównie. No cóż, "jak se pościelisz...". 
Gram w dwóch kapelach metalowych i w swoim projekcie akustycznym, póki co nikt nie narzeka (śmiech). W Polsce mialem kilka kapel od punk rocka, metalu, a nawet poezji spiewanej w wykonaniu rockowym. 

Czym tobie jest muzyka?
Nigdy nie wiedziałem jak odpowiadac na takie pytania, hobby za bardzo kojarzy mi się z grą w golfa lub sklejaniem modelarzy itp. Dla mnie muzyka jest jak nałóg z którym nie warto walczyć :) 

Może zamiast takie pytanie? 
Poza graniem w Metasomie czy w Death Valley Knights lubię odskoczyć w trochę spokojniejesze klimaty. Zawsze lubiłem brzmienie gitary akustycznej. Moje pierwsze jam sessions w Londynie około roku 2004 zanim kogokolwiek tutaj znałem tzw. open mics wygladaly w ten sposób, że wychodziłem na scenę z akustykiem i przez 15 minut grałem swoje instrumentalne improwizacje lub po prostu grałem z przypadkowymi ludźmi. Polecam, świetna sprawa dla kogoś, kto chce się pomału przełamać i wyjść na scenę! 
Od kilku lat bawię sie piosenkami głównie z przedziału classic rocka, przerabiam je po swojemu i ma to dosyć ciekawy wydźwięk. Podczas koncertów wspomagają mnie chlopaki z londynskiej kapeli LABA. Udało nam sie razem otwierać koncerty dla takich postaci jak Marek Piekarczyk, Eric Martin z MR. BIG czy Burning Rain (Doug Aldrich). 

Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
Najbliższa przyszłość została chyba nam wszystkim wykreślona, przynajmniej na resztę 2020 roku. Robimy nowe numery z Miśkiem, jak na razie każdy oddzielnie w domu. Cieszę się, że udało nam się wydać singla w tych dziwnych czasach. Sytuacja tzw. pandemi coraz bardziej się stabilizuje, więc mam nadzieję, że już od przyszłego roku ruszymy z koncertami. A single Neverhere to tylko zapowiedź czegoś więcej! 

Gdzie można śledzić wasze poczynania i kupić wasz nowy singiel? 
Jak narazie najwięcej info o zespole wpada na Facebooka, Instagram. Zapraszam do obejrzenia nowego teledysku do Neverhere na naszym kanale youtube i wersji audio na Spotify! Dzięki serdeczne i pozdrawiam! 

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama