Jakie to uczucie wyjść za aparatem na ulice Londynu, jednego z najbardziej żywych miast na świecie i prawie nie uświadczyć żywej duszy?
Tak martwego Londynu nie widziałem nigdy wcześniej... Bardzo dziwne uczucie, które ciężko wytłumaczyć. Z jednej strony cisza na ulicach i świeże powietrze pozwalały odpocząć, z drugiej jednak strony docierało do mnie, że ten wirus to coś poważnego i będzie miał duży wpływ na to, jak żyjemy i funkcjonujemy, skoro potrafił zatrzymać taką wielką metropolię, jaką jest Londyn.
Opisz proszę to, co zobaczyłeś. Na co szczególnie wyczulona była twoja „wewnętrzna migawka”?
Centrum Londynu na co dzień jest jak mrowisko pełne mrówek. Teraz było zupełnie inaczej. Puste stacje metra, brak ludzi i samochodów, praktycznie wszystko pozamykane. Starałem się uchwycić właśnie tą wszechobecną pustkę, rzeczy związane z pandemią oraz trochę architektury Londynu. Od czasu do czasu spotykałem jakiegoś przechodnia, z którym mijałem się szerokim łukiem. Każdy na siebie spoglądał kątem oka.
Co jednak rzuciło się w oczy to ilość bezdomnych na ulicach, mieli się gdzie podziać. Czas kwarantanny dla nich na pewno jest bardzo trudny.
Czy miałeś momentami wrażenie, że jesteś „duchem w mieście duchów”, tak jak to śpiewają Stonesi w piosence „Living in a ghost town”?
Bardzo dobre porównanie! Właśnie tak się czułem przemierzając Londyn pustymi ulicami, aczkolwiek do końca nie byłem sam.
W swoim czarno-białym reportażu odarłeś Londyn z kolorów.
Kolorowe zdjęcia najczęściej postrzegamy jako coś, co kojarzy nam się na ogół dobrze, z radością. W tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Wirus odbija się negatywnie na naszym życiu i na pewno nie jest czymś, co będziemy miło wspominać. Czarno-biała edycja nadaje również powagi sytuacji oraz wzmacnia przekaz samych zdjęć.
Czy nie było w tobie strachu, obawy o zdrowie, wychodząc na ulicę w momencie, kiedy zaleceniem rządu było pozostanie w domu?
Zadawałem sobie to pytanie za każdym razem, kiedy brałem aparat do ręki. Postanowiłem jednak zamieniać mój trening w parku pełnym ludzi, na szybki rowerowy przejazd przez centrum, gdzie rzadko kogoś spotykałem. Tak więc z mojego punktu widzenia było to bardziej niebezpieczne niż to, co robili inni w tym samym czasie.
Czy spotkałeś na ulicach innych artystów, starających się uchwycić ten wyjątkowy czas?
Tak, kilka razy widziałem kogoś z aparatem. Nie było jednak okazji porozmawiać z tymi osobami, bo każdy w pośpiechu szedł przed siebie.
Czy na londyńskich ulicach czuć jest między ludźmi solidarność w obliczu pandemii?
Pandemia niewątpliwie połączyła nas ze sobą. Zauważyłem, że ludzie są bardziej skłonni do rozmowy. Cała ta sytuacja stała się tematem do rozpoczęcia pogawędki, ludzkie doświadczenia różnią się, więc jest o czym rozmawiać. Jest to bardzo pozytywne.
Za czym najbardziej ci tęskno w czasie izolacji?
Najbardziej daje się we znaki brak możliwości spotkania się ze znajomymi. Telefon czy wideo rozmowy nigdy nie zastąpią normalnego spotkania czy też wyjścia do pubu. Mam nadzieję, że już niedługo wszystko to będzie możliwe.
Czy masz obawy, że świat po pandemii nie będzie taki sam? Czego najbardziej się obawiasz?
Niewątpliwie pandemia zostawi po sobie ślad na długi czas. Social distancing będzie dyktował to jak organizowane będą wszelkiego rodzaju imprezy, konferencje itd. Jest to segment rynku, gdzie najczęściej działam jako fotograf, więc obawiam się, że czeka mnie kilka martwych miesięcy. Aczkolwiek, staram się myśleć pozytywnie i mam nadzieje, że wszystko szybko wróci do normy.
Czy zamierzasz kontynuować swój projekt?
Wszystko wokół powoli powraca do życia, więc ten projekt uważam praktycznie za zakończony. Powrót do normalności da mi oczywiście szansę, by kontynuować projekty, które już dużo wcześniej zacząłem. Jednym z nich jest projekt o polskich artystach w Londynie. Jest nas tu naprawdę bardzo dużo. Muzycy, malarze, pisarze, rzeźbiarze itd. Chcę dotrzeć do ludzi, których pasją jest sztuka, poznać ich, uchwycić kawałek ich życia i ich twórczości. Zależy mi na tym, bo odnoszę wrażenie, że scena polskich artystów jest w cieniu.
Napisz komentarz
Komentarze