Uzupełniając wypowiedź artysty należy dodać, iż Remi Juśkiewicz w dojrzałym już wieku stał się songwriterem, wokalistą, producentem i szefem własnego, internetowego programu muzycznego. Poznajcie tę niezwykłą historię...
Witaj Remi. Powiedz, jak radzi sobie tak uznany muzyk w tym trudnym okresie lockdownu?
Z tym uznaniem to różnie bywa, ale dostosowałem się dość szybko. Jako muzyk, 27 marca zacząłem koncerty online, które trwają do dziś, a zawodowo…? Cały czas jestem listonoszem i podobnie, jak swego czasu mistrz kabaretu, Zenon Laskowik, czuję się z tym świetnie.
Muzyka, którą tworzysz jest bardzo charakterystyczna... W jaki sposób trafiłeś w swojej twórczości akurat na piosenkę autorską?
Prawdziwy przełom nastąpił dopiero pięć, sześć lat temu, kiedy mając dość kapryśnych wokalistów, sam postanowiłem śpiewać oraz pisać piosenki. Na początku męczyłem się z tekstami, ale wtedy z pomocą przyszedł mi stary znajomy, Wiesław Fałkowski, którego znałem jeszcze z Polski. Okazało się, że jest poetą, a jego wiersze wydały mi się bardzo ciekawe, na tyle, że można by je zaadoptować do muzyki. Pozwolił mi w nich co nieco pozmieniać, żeby pasowały do mojej koncepcji melodii i w ten sposób powstało ponad 50 naszych wspólnych piosenek. Tamto doświadczenie sprawiło, że postanowiłem pójść dalej i nawiązałem współpracę z innymi poetami. W Anglii to Dorota Górczyńska-Bacik i Aleksy Wróbel, a w Polsce Maria Duszka, Adam Gwara, Bianka Kunicka – Chudzikowska, Danuta Nogawka oraz Grażyna Wojcieszko. Z tą ostatnią niedawno obchodziliśmy rocznice wydania płyty p.t. „Nie mów o miłości”, na której znalazło się 14 utworów. Pięć z nich skomponowała Maja Koman, a resztę ja. Oboje również śpiewamy. W jednej z piosenek jako wokalistka występuje znana aktorka Małgorzata Kożuchowska. Natomiast w grudniu 2020 roku, ukazała się płyta „Może pojutrze”, tym razem z tekstami Wiesława Fałkowskiego, Doroty Górczyńskiej - Bacik i Marii Duszki.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?
Od dziecka muzyka była mi bardzo bliska, dlatego rodzice postanowili, żebym uczęszczał do przedszkola muzycznego w Inowrocławiu, a potem do szkoły muzycznej I stopnia w klasie akordeonu. Byłem raczej kiepskim uczniem, bardziej pasjonowała mnie piłka nożna, mimo to po podstawówce kontynuowałem naukę w szkole muzycznej II stopnia, tym razem w klasie puzonu. Nie ukończyłem jej jednak, gdyż całkowicie pochłonęła mnie gra na klawiszach i zapragnąłem występować w jakimś zespole. Z czasem założyłem bądź dołączyłem do kilku grup, jednocześnie pracując jako instruktor muzyczny w domu kultury.
Z tym ostatnim, zespołem YA z Inowrocławia, mocno inspirowanym muzyką U2, zaczęła się poważniejsza przygoda. Po pewnym czasie zaczęliśmy szukać własnego kierunku, coś zaczęło wychodzić, ale życie osobiste wymagało zmian i opuściłem zespół. Chłopaki później wydali płytę, natomiast ja na łono muzyki wróciłem razem z o 14 lat młodszym bratem Michałem, zakładając folk-rockową kapelę Rose is Black. Repertuar był bardziej akustyczny, piosenki głównie naszego autorstwa, trochę nawiązujące do twórczości Boba Dylana. Po roku działalności dostaliśmy zaproszenie do telewizji Polsat, gdzie na żywo wystąpiliśmy w programie „Halo! Gramy”. A potem brat wyjechał do Londynu.
Właśnie trzymam w ręku twoją najnowszą płytę "może pojutrze". Jak doszło do jej stworzenia?
Są poeci, którzy piszą wiersze nadające się do piosenek. Ja miałem szczęście na takich trafić. Pierwszym był Wiesław Fałkowski, który poznał mnie z Dorotą Górczyńską - Bacik, a następnie poznałem Marię Duszkę. Szybko się zorientowaliśmy, że musi powstać muzyka do tekstu, bo odwrotnie się nie da (śmiech). Było to dla mnie duże wyzwanie, ale po kilku latach praktyki, teraz mogę pisać piosenki do „Tytusa, Romka i Atomka” lub książki kucharskiej (śmiech). Co jeszcze było ważne to sztuka kompromisu. Aby dopasować tekst do melodii musiałem często go delikatnie zmienić, na co oni mi pozwalali. Wybraliśmy 14 piosenek, zaaranżowałem je i z pomocą kilku muzyków, takich jak: Julia Owczarek - skrzypce, Paweł Szymański – harmonijka i Augustin Izoard (Belgia) – piano, nagrałem wszystkie ślady. Wraz z moim przyjacielem - Juraj Fajnor (Słowacja) zmiksowaliśmy całość, mastering zrobił Juraj i tak w warunkach pandemii powstała płyta.
Na tej płycie tworzysz oczywiście muzykę i aranżacje. Z kolei teksty są dziełem, jak wspomniałeś, Wiesława Fałkowskiego, Marii Duszki i Doroty Górczyńskiej-Bacik. Jak układała się wasza współpraca przy powstawaniu tej płyty, w tychże pandemicznych warunkach?
Ci autorzy byli pierwsi, którzy mi jako twórcy muzyki zaufali, a ponieważ według nas, piosenek nadających się do publikacji było dość, nie było już sensu angażować innych. Co nie znaczy, że wkrótce nie ukaże się kolejna płyta z tekstami innych autorów. Poza tym projekt graficzny okładki tej płyty, to obraz Doroty Gorczynskiej – Bacik zaadoptowany przez Wiesława Fałkowskiego co świadczy o tym, że byliśmy dosyć samowystarczalni.
Mieszkasz w Londynie i tutaj tworzysz. Jak trudno jest nawet takiemu artyscie jak ty działać na tym terenie?
Kiedy studiowałem songwriting, nauczyciel od publishingu, w prywatnej rozmowie doradził mi, abym się nie oglądał na nikogo tylko budował swoją publiczność i swoją historię. Wziąłem to sobie do serca, asymiluję się ze środowiskiem poetów i innych artystów, a nawet dziennikarzy czy po prostu pasjonatów muzyki i całą tą mieszankę zapraszam do współpracy podczas moich weekendowych audycji na FB Live.
No własnie. Twoim najnowszym projektem są też "Piosenki na koniec tygodnia" z cyklu "Remi i przyjaciele", które można obserwować na facebooku. Powiedz coś więcej o Twoim przedsięwzięciu...
Po ogłoszeniu pandemii, zacząłem odwoływać koncerty i w rozmowie z Dorotą (Gorczyńską-Bacik) nieśmiało powiedziałem: wszyscy teraz coś grają w Internecie może i ja powinienem…? Dorota stwierdziła, że nie powinienem, ale musze (śmiech) i tak się zaczęło 27 marca 2020 roku. Program ewoluuje, zmienia strukturę i coraz więcej osób bierze w tym udział. Jedno jednak pozostaje niezmienne: ja występuję, gram i śpiewam na żywo. Cały czas też poszukuję i zapraszam do programu nowych wokalistów – songwriterów. Jedyne kryterium to kreatywność i pasja. Innych limitów u mnie nie ma!
Czym jest dla ciebie muzyka sama w sobie?
Jestem muzykiem od dawna, a więc nie potrafię tak normalnie, beztrosko słuchać muzyki, bo zawsze znajdę jakiś ciekawy zwrot muzyczny, zaśpiew, zagrywkę na instrumencie czy jakiś trik producenta. Takie skrzywienie mają prawie wszyscy ci, którzy zajmują się muzyką, ale bywa też czas relaksu, najczęściej przed snem włączam sobie coś delikatnego i wtedy odlatuję.
Ponieważ mam swoich widzów - "Piosenki na koniec tygodnia" ogląda tygodniowo średnio 1000 osób - to poprzez muzykę się spełniam. Dodaje mi ona pewności siebie i pozwala myśleć o spełnieniu mojego największego marzenia, bycia muzykiem profesjonalnym, czyli po prostu wykonywać zawód, który kocham i z tego żyć.
Jakie masz plany i cele na przyszłość?
Na razie skupiam się na facebookowym programie „Piosenki na koniec tygodnia” (niedługo 100 emisja) i wokół tego kręci się moje życie artystyczne i prywatne, bo bardzo pomaga mi w tym moja żona Violetta. Program ten zupełnie przypadkowo stał się tematem mojej pracy doktorskiej, którą mam zamiar zacząć pisać już w marcu b.r. Jak już pandemia nas opuści, to na pewno będą jakieś plany koncertowe, bo głód jest straszny po obu stronach, widowni i mojej. Mam też plan wydać płytę złożoną z piosenek wybranych przez słuchaczy i zagranych w mojej audycji na żywo.
Gdzie można szukać informacji o tobie i twojej działalności?
Facebook - Piosenki na koniec tygodnia oraz w serwisie you tube.
#piosenkiremijuskiewicz
Ponadto płyty "Może pojutrze" i "Nie mów o miłości, Grażyna Wojcieszko i jej goście" są do kupienia w serwisie allegro!
Rozmawiał: Darriusz A. Zeller
Napisz komentarz
Komentarze