30-letni Thomas Dodd był zszokowany gdy otrzymał list z urzędu potwierdzający zmianę personaliów, jak przyznaje w czasie Świąt Bożego Narodzenia był mocno przygnębiony zaostrzeniem restrykcji covid’owych oraz ogólną sytuacją w kraju więc szukał pocieszenia w alkoholu i muzyce.
W dniu w którym złożył wniosek o zmianę imienia i nazwiska, wypił dużo szampana i oglądał koncert Celine Dione, rano nic nie pamiętał. „Ona jest osobą, do której udaję się, gdy potrzebuję pocieszenia”, tłumaczył zdezorientowany Thomas Dodd.
Kilka dni później Brytyjczyk odebrał pismo z urzędu potwierdzające, iż obecnie nazywa się tak jak kanadyjska piosenkarka. Pan Dodd nie zamierza na razie wracać do swoich poprzednich personaliów, o ile nie będzie to utrudniało mu życia.
Napisz komentarz
Komentarze