Zespoły Wielkiej Brytanii i Unii wznowiły negocjacje w niedzielę wieczorem w Brukseli na wniosek Borisa Johnsona i Ursuli von der Leyen. Niewiele to zmienia, bo kością niezgody nadal jest rybołówstwo a żadna ze stron nie ma zamiaru zmienić zdania.
Chcąc załagodzić sytuację premier Johnson miał wyciągnąć rękę do Brukseli deklarując gotowość do wykreślenia z ustawy o rynku wewnętrznym Wielkiej Brytanii trzech, najbardziej kontrowersyjnych klauzul. W praktyce unieważniają one postanowienia protokołu dotyczącego Irlandii Północnej, który jest częścią zawartej w październiku zeszłego roku umowy o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zgodnie z tą umową Irlandia Północna ma pozostać częścią jednolitego rynku UE w zakresie obrotu towarami, aby uniknąć powrotu do twardej granicy z Republiką Irlandii, co mogłoby zagrozić procesowi pokojowemu w brytyjskiej prowincji.
Byłyby to bardzo ważny gest ze strony Londynu, który dotychczas przekonywał, iż ustawa wejdzie w życie bez względu na konsekwencje (brak umowy o handlu), gdyż tylko tak Zjednoczone Królestwo zachowa integralność rynkową po okresie przejściowym.
Negocjatorzy prowadzą rozmowy pod ogromna presją, zwłaszcza po tym jak Unią wyznaczyła ostateczny termin zawarcia umowy na środę. „Jesteśmy na finiszu, czasu jest bardzo mało ale jesteśmy gotowi negocjować dopóty dopóki mamy czas, bo nadal uważamy, że porozumienie jest możliwe”, poinformował w poniedziałek rzecznik Downing Street.
Wieczorem Boris Johnson ma odbyć kolejną rozmowę telefoniczną z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.
Napisz komentarz
Komentarze