Projekt budowy kosmicznych elektrowni słonecznych to kwestia raczej dalszej niż bliższej przyszłości, jednak rząd Borisa Johnsona postanowił przeanalizować za i przeciw realizacji takiej inwestycji. Jak czytamy na stronie gov.uk, zlecono już zbadanie jej wykonalności oraz opłacalności a zajmie się tym firma doradcza Frazer-Nash Consultancy.
„Dekarbonizacja naszej gospodarki jest niezbędna. Musimy zbadać nowe technologie, aby zapewnić narodowi czystą, niedrogą, bezpieczną i niezawodną energię”, przyznał Martin Soltau z Frazer-Nash Consultancy.
„Kosmiczne elektrownie słoneczne mogą wydawać się pomysłem rodem ze świata science-fiction, ale mogą okazać się przełomowym źródłem energii dla Wielkiej Brytanii oraz reszty świata”, uwża minister ds. nauki Amanda Solloway.
„Jeśli takie przedsięwzięcie by się udało, odegrałoby ważną rolę w ograniczeniu szkodliwej emisji i realizacji ambitnych celów Wielkiej Brytanii dotyczących polityki klimatycznej”, dodała.
By elektrownia mogła powstać na ziemską orbitę trzeba będzie dostarczyć i połączyć ze sobą w jeden system ogromne satelity, co stanowi obecnie największe wyzwanie. Eksperci podkreślają jednak, że warto spróbować.
„W przestrzeni Słońce nigdy nie zachodzi, więc kosmiczna elektrownia mogłaby dostarczać odnawialną energię w dowolne miejsce na Ziemi, w dzień i w nocy, w czasie deszczu i dobrej pogody. To pomysł znany już od dekad, ale zawsze wydawał się być oddalony o kolejne dekady”, podkreśla Graham Turnock, dyrektor generalny United Kingdom Space Agency.
Warto też przypomnieć, że w ostatnich latach Wielka Brytania stała się światowym liderem w walce ze zmianami klimatu. Jak wynika z danych World Resources Institute kraj ten, zredukował emisję dwutlenku węgla o około 40%.
Napisz komentarz
Komentarze