Międzynarodowa grupa ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ma przede wszystkim zbadać, jak doszło do zakażenia ludzi na skutek kontaktu ze zwierzętami na targu w Wuhan – informuje Reuters. Ekspert WHO Peter Ben Embarek twierdzi, że zakażeni pracownicy marketu mogą być cennym źródłem informacji.
Jego zdaniem nic nie wskazuje na to, że koronawirus SARS-CoV-2 mógł być dziełem człowieka i wymknął się z laboratorium. Najbardziej prawdopodobne jest, że pochodzi on od zwierząt i przeskoczył na ludzi. Jego źródłem mogły być nietoperze, nie ma tylko pewności czy patogen ten pokonał barierę międzygatunkową i przeskoczył bezpośrednio na człowieka, czy też pośredniczył w tym inny gatunek zwierząt.
Peter Ben Embarek odpiera zarzuty, że na takie dochodzenie jest już za późno. „Wraz z międzynarodowym zespołem specjalistów oraz partnerów z Chin chcemy wrócić do Wuhan i przeprowadzić wywiady o tym, jak doszło do pierwszych zakażeń, a także wykryć inne przypadki, które nie zostały wtedy ujawnione, by sprawdzić czy jesteśmy w stanie odtworzyć początek tej historii” – wyjaśnia.
Zdecydowana większość specjalistów podziela pogląd, że koronawirus SARS-CoV-2 nie jest dziełem manipulacji genetycznych i że nie powstał w laboratorium. W to, że koronawirus mógł się wymknąć z laboratorium wątpi m.in. dr Alicja Chmielewska, wirusolog molekularny z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. W naturze – podkreśla - wciąż powstają nowe wirusy, które mogą pokonać barierę międzygatunkową i przeskoczyć ze zwierząt na ludzi.
Jest o tym przekonany także dr hab. Tomasz Dzieciątkowski z Katedry Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. „Zapewniam, koronawirus nie jest tworem sztucznym, jeśli ktoś w to wierzy, to muszę go rozczarować. Wyewoluował on naturalnie, tak jak to się często dzieje w świecie wirusów” – powiedział podczas webinarium dla dziennikarzy dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.
Potwierdzają to badania naukowe, jakie przeprowadzono w wielu ośrodkach na całym świecie. Porównywano materiał genetyczny atakującego ludzi koronawirusa SARS-CoV-2 z wirusami wyizolowanymi od nietoperzy, a także z koronawirusem SARS, który pojawił się w 2002 r. w Hongkongu.
Okazało się, że wirus SARS jest zarówno bardzo bliski koronawirusowi SARS-CoV-2, który wywołał obecną pandemię, jak i patogenom atakującym nietoperze. „Analiza sekwencji materiału genetycznego wykazała, że nie ma żadnych śladów mutacji ani celowej mutagenezy. A jak na razie nie potrafimy tak zmieniać materiału genetycznego, żeby nie zostawić żadnych tego śladów” – zapewnia specjalista Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Pojawiło się też podejrzenie, że koronawirus SARS-CoV-2 choć nie został skonstruowany przez ludzi, to jednak przypadkowo wymknął się z laboratorium w Wuhan. Mogli się nim zakazić pracownicy tego ośrodka nie zdając sobie nawet z tego sprawy, ponieważ COVID-19 u wielu osób przebiega bezobjawowo.
„Oczywiście tego całkowicie nie można wykluczyć, ktoś z pracowników mógł się zakazić. Jednak bardziej skłaniam się do hipotezy o naturalnym przeskoczeniu wirusa ze zwierzęcia na człowieka, choćby na targu w Wuhan” – przekonywała podczas webinarium dla dziennikarzy dr Alicja Chmielewska. U nietoperzy – dodała - koronawirus jest w 90 proc. identyczny z tym, który atakuje ludzi.
Specjalistka przypomina, że wirusy co jakiś czas mogą powodować pandemie przeskakując ze zwierzęcia na człowieka. Drobnoustroje te występują wszędzie, są w glebie, w powietrzu, atakują wszystkie organizmy żywe, zarówno ludzi i zwierzęta, jak i rośliny.
Wirusy zawierają materiał genetyczny w postaci DNA (kwasu deoksyrybonukleinowego) lub RNA (kwasu rybonukleinowego) otoczony płaszczem ochronnym (zbudowanym z lipidów). Namnażają się wyłącznie w komórkach.
„Nie są organizmami żywymi, znajdują się na pograniczu materii ożywionej i nieożywionej. I nie są wrażliwe na antybiotyki. Z powodu niewielkich rozmiarów można je zobaczyć tylko pod mikroskopem elektronowym” – dodaje dr Chmielewska.
Napisz komentarz
Komentarze