Pierwszego dnia obowiązywania kwarantanny w Anglii w kampusie w Fallowfield pojawili się robotnicy, którzy wokół studenckich domów zaczęli stawiać metalowy płot. Na reakcję studentów nie trzeba było długo czekać - setki młodych ludzi wyszły na zewnątrz by protestować, jak podkreślali, nikt nie uprzedził ich o pojawieniu się barier, które utrudniały im poruszanie się między budynkami. Podczas demonstracji część ogrodzenia zburzono.
Władze uczelni przekonują, że nie miały wyjścia jak postawić ogrodzenie gdyż zgodnie z nowymi przepisami dotyczącymi blokady kraju, studenci nie mogą opuszczać kampusu, do domu będą mogli wrócić dopiero pod koniec semestru.
Megan, studentka pierwszego roku zarządzania przyznała podczas rozmowy z BBC, że większość jej kolegów i koleżanek jest załamana tą sytuacją. „Morale jest naprawdę niskie, jesteśmy bardzo rozczarowani, że nikt nas nie poinformował o nowych restrykcjach. Te ogromne metalowe bariery były ze sobą mocno połączone i nie było szans na wydostanie się”.
„To sprawiało, że czuliśmy się jak w więzieniu”, dodała.
Ewan, student pierwszego roku literatury angielskiej dodał, że wielu studentów przeszło izolację a teraz znów są zamykani. „To nie jest to samo co dom, nie mamy tu wygodnej sofy co najwyżej plastikowe krzesła. Nie ma sposobu, żebyśmy mógł się tam zrelaksować. Jesteśmy w innym mieście i czujemy się samotni i uwięzieni”, wyznał.
To co pozostało z ogrodzenia, zdemontowano.
Napisz komentarz
Komentarze