Inspektorzy HMIP skontrolowali w ubiegłym miesiącu ośrodki dla imigrantów, głównie te gdzie obcokrajowcy trafiają od razu po przechwyceniu przez funkcjonariuszy Border Force na wodach La Manche lub u wybrzeża Kentu. Są to Tug Haven w Dover, The Kent Intake Unit (KIU) w Dover, Frontier House w Folkestone, Lunar House w Croydon iYarl's Wood Immigration Removal Centre w Bedford.
Peter Clarke, Główny Inspektor Więziennictwa przyznał, że „więźniowie prawie zawsze przybywali do tych miejsc, głównie do Tug Haven, przemoczeni i zmarznięci a mimo to często musieli wytrzymać w takim stanie wiele godziny - na świeżym powietrzu lub w ciasnych nieogrzewanych kontenerach”.
„Nierzadko zapasy czystej i suchej odzieży wyczerpują się i część zatrzymanych imigrantów przetrzymywana jest w mokrych ubraniach w pojazdach konwojowych, którymi są transportowani”.
W raporcie podkreślono również, że w miejscach pobytu imigrantów nie są przestrzegane zasady dystansu społecznego, brakuje pomieszczeń do samoizolacji.
Inspektorzy zwrócili uwagę na to jak brytyjskie służby imigracyjne traktują dzieci, zwłaszcza te które docierają na Wyspy bez rodziców. Jak wykazała kontrola, dochodziło do sytuacji, że maluch omyłkowo został wysłany do ośrodka dla dorosłych a w jednym z kontenerów znaleziono 15-latka - spędził tam 66 godzin. W dokumentach urzędników imigracyjnych nie można było znaleźć jednak uzasadnienia decyzji o skierowaniu nastolatka do takiego miejsca.
Napisz komentarz
Komentarze