Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Możemy osiągnąć wszystko w swoim życiu, czego chcemy

- Na początku 2018 roku spałem w hostelu w Londynie z innymi 5-ma osobami w pokoju, bo straciłem wszystko w życiu. Odkąd zacząłem trenować, a potem biec 7.000 mil, pokonałem ponad 30-letnią depresję i zbudowałem biznes związany ze sportowym stylem życia, robiąc to, co kocham i podążając za swoją pasją. (…) Nauczyłem się, że wszystko w życiu jest kwestią decyzji. Nie szczęścia i nie przypadku, ale decyzji. Później pracy w tym kierunku – mówi Tomasz Drybala, który poprzez bieg spełnia swoje marzenia i pomaga charytatywnie innym potrzebującym wsparcia i pomocy.

Autor: Fot. Arch. Tomasz Drybala

Witaj Tomku. Podjąłeś się wyzwania przebiegnięcia 7000 mil. Jaki cel przyświecał twojemu przedsięwzięciu?

Bieg ukończyłem w sobotę 22 sierpnia tego roku, po 359 dniach zmagań. Wszystko zaczęło się od wiary w siebie, że mogę to zrobić, że dam radę przebiec 7.000 mil. Było wiele powodów dla których zdecydowałem się na przebiegniecie tak długiego dystansu. Z czasem i po pokonaniu kolejnych mil te powody zmieniały się. Kilka rzeczy, które chciałem osiągnąć podczas tej wyprawy nie powiodły się i musiałem zmienić cele do których dążyłem i szukać innych rozwiązań osiągniecia tych celów. Kilka wartości życiowych ewaluowało wraz z moim rozwojem osobistym, osiągnięciami i rosnącymi ambicjami. Kilkoma sprawami o które walczyłem rozpoczynając bieg w późniejszym okresie nie byłem już zainteresowany i nie widziałem powodów dalszych wysiłków, aby iść w tym kierunku. Ale dwa główne powody dla których rozpocząłem bieg 7.000 mil nigdy się nie zmieniły.

Po pierwsze, aby dać przykład moim dwóm synom. Przykład, na którego zrozumienie wciąż jeszcze są za młodzi, ale mądrość przyjdzie z wiekiem i wiem, że wyciągną z tego bardzo wartościową lekcję. Nie wszystko w moim życiu potoczyło się jak chciałem, kiedy byłem nastolatkiem. Nie miałem idealnego dzieciństwa jak prawdopodobnie większość z nas. Jedno traumatyczne przeżycie w dzieciństwie zmieniło mnie i wepchnęło w ponad 30-letnią depresję. Podświadome zachowania i wzory z dzieciństwa uniemożliwiły mi stanie się człowiekiem, którym chciałem być, kiedy byłem młodym chłopcem. Ironią losu jest to, że jeżeli notorycznie powtarzamy sobie, że nie chcemy być jak ktoś od kogo doznaliśmy dużo bólu, to zamykamy się w sobie nie tylko przed tą osobą, ale przed całym światem i przed samym sobą. Odpychamy od siebie ból, nie zmierzając się z wyzwaniami w życiu, tylko przesuwając je na drugi plan. W rezultacie nigdy nie rozwiązując narastających problemów emocjonalnych, które w konsekwencji dramatycznie wpływają na nasze zdrowie psychiczne i szczęście.

Jeszcze kilka miesięcy temu byłem wciąż zły na to jak moje życie potoczyło się i co było tego przyczyną. Teraz wiem, że wzory, które ja powtórzyłem ucząc się ich od moich rodziców, dziadków i społeczeństwa w którym się wychowywałem nie były intencjonalne i nikt za to nie ponosi winy. Każdy z nas chce, aby nasze dzieci miały lepiej w życiu niż my mamy. Tego chcieli moi dziadkowie dla moich rodziców, później moi rodzice dla mnie i tak chce ja dla moich dzieci, ale nie zawsze to wychodzi tak jak tego sobie życzymy. Nasz umysł w pierwszej kolejności pokieruje nas tak jak jest zapisane w powtarzającym się cyklu pokoleniowym. Poprzez naszych pradziadków, dziadków, rodziców i przekazując te wzory naszym dzieciom, mimo, że chcemy, aby oni zachowywali się inaczej, byli lepsi niż my jesteśmy lub byliśmy. To co chcemy, aby nasze dzieci uczyły się od nas nie zawsze jest tym czego one się w rezultacie uczą. Nie wystarczy powiedzieć „ucz się synu, abyś miał dobre życie i był bardziej szczęśliwy niż ja jestem”. Jeżeli chcemy, aby nasze dzieci miały lepsze życie niż my, musimy im pokazać jak to zrobić. Przerwanie pokoleniowego cyklu w przekazywaniu wzorców, których ja nauczyłem się w dzieciństwie było głównym powodem dla którego zdecydowałem się przebiec 7.000 mil.

Po drugie, swoim przykładem chciałem pokazać społeczeństwu i ludziom, którzy mają podobną historię życia do mojej, że nie są skazani przez to na dożywocie. Mogą to zmienić. Wewnątrz siebie mamy wystarczająco dużo siły i energii, aby się temu przeciwstawić i aby pokierować swoje życie na inny tor. Nic nie jest stracone, bez względu na to ile mamy lat i co się nam przydarzyło w życiu. Poprzez zmianę drobnych zachowań każdego dnia, drobnych dyscyplin i upartemu dążeniu do zmiany wcześniejszych zachowań możemy osiągnąć wszystko w swoim życiu, czego chcemy. Być tym kim chcemy być, robić to o czym zawsze marzyliśmy. Nie ma znaczenia jak głęboko jesteśmy na ścieżce, którą obraliśmy w życiu wiele lat temu. Możemy zawrócić, skręcić, zwolnić, przyśpieszyć i po prostu pójść w innym kierunku.

Nie mówię, że to będzie łatwe. Było bardzo ciężkie w moim przypadku i zapewne będzie w każdym innym, ale każdy z nas może to zrobić.

 

 

Dlaczego za cel wybrałeś akurat południową Azję?

To jest pytanie na które teraz odpowiadam z ogromną dumą, ale wcześniej wstydziłem się szczerze odpowiedzieć. Mój tato zawsze mi powtarzał: „Tomasz, robota musi być zrobiona.” Tak żył całe swoje życie. Rano wychodził do pracy, wracał na obiad i szedł do kolejnej pracy. Często powtarzając ten sam cykl siedem dni w tygodniu. Raz w roku wyjeżdżaliśmy pod namioty w Bieszczady z kilkoma innymi rodzinami. Takie były czasy i takie były realia. Jestem bardzo wdzięczny mojemu tacie za tę lekcję i bardzo ją cenię. Upór, którego nauczyłem się od niego pozwolił mi przebiec 7.000 mil. Ale ja chcę, aby moi synowie nauczyli się ode mnie jak być szczęśliwym w życiu, jak wybierać dobro własne, co robić, aby być silnym i zdrowym psychicznie i fizycznie. Chcę, aby wiedzieli, że zawsze mogą nawrócić ze ścieżki, która im nie służy, która nie pomaga im być szczęśliwym. Chcę, aby moi synowie wiedzieli, że ich szczęście osobiste powinno zawsze być na pierwszym miejscu, przed kimkolwiek innym. Wiem, że w naszym społeczeństwie taki wybór wciąż jest kontrowersyjny, ale tylko w taki sposób możemy mieć wpływ na szczęście naszego potomstwa. Jeżeli chcemy lepiej dla swoich dzieci, najpierw zadbajmy o siebie, a one później zrobią to samo.

Po raz pierwszy wyjechałem do Azji w 2015 raku, uciekając przed bólem samotności. Było to kilka miesięcy po rozstaniu się z moją żoną i nie mieszkaniu z dziećmi. Będąc przez 5 tygodni samemu na pustej plaży, tylko z książkami i notatnikiem, w Azji odnalazłem jakim tak naprawdę jestem człowiekiem. Dotarłem do moich głębokich uczuć i pragnień. Tutaj stworzyłem swój nowy wizerunek, wyznaczyłem nowe cele i drogę jaką przebędę, aby je osiągnąć.

Kolejnym razem wyjechałem pod koniec 2017 roku, kiedy straciłem firmę i zdecydowałem, że teraz jest czas na bardziej radykalne zmiany w moim życiu. To była moja pierwsza bardzo aktywna fizycznie ekspedycja. Poświęciłem 9 tygodni na budowanie moich pasji. Biegając, jeździć na rowerze, pływając kajakami i wspinając się po skałach na ośmiu wyspach w Tajlandii i Kambodży.  W Azji pokochałem samego siebie po raz pierwszy w życiu, zaakceptowałem kim jestem i pogodziłem się ze swoją przeszłością. Tutaj nauczyłem się jak być szczęśliwym i zidentyfikowałem swój cel życiowy, aby wszelkimi możliwymi sposobami pomagać ludziom zmieniać ich życie na lepsze.

Za trzecim razem wyjechałem do Azji w kwietniu 2019 roku. Początkowo miałem tutaj pozostać 3 miesiące i zmierzyć się z pokonaniem 5 milionów kroków biegnąc, jeżdżąc na rowerze i trenując cross-fitness. Byłem w bardzo zaawansowanych rozmowach z kilkoma sponsorami, którzy byli zainteresowani moimi planami na przyszłość i zainwestowaniem w moje przedsięwzięcia. W rezultacie wykonanie 5 milionów kroków zajęło mi 101 dni. W tym czasie przebiegłem 3 wyspy w Indonezji - Bali, Nusa Penida, Gili Trawangar, malezyjską część wyspy Borneo, trzy wyspy na Filipinach - Luzon, Cebu i Bohol i ukończyłem wyzwanie na wyspie Tajwan. Problem pojawił się kiedy dochodziło do rezultatów i statystyk w zaangażowaniu społecznym. Nie mogłem przebić się przez media społecznościowe i uzyskać wystarczające wyniki, aby zdobyć dofinansowanie i kontrakty ze sponsorami zakończyły się fiaskiem.

Z Tajwanu wyjechałem prosto do północnego Wietnamu, gdzie po blisko 3 tygodniach odpoczynku rozpocząłem bieg 7.000 mil z Hanoi na Bali, wzdłuż wybrzeża oceanu poprzez Wietnam, Kambodżę, Tajlandię, Malezję, Singapur, Sumatrę i Dzawę. Wyciągnąłem lekcje z wcześniejszych błędów, które popełniłem i tym razem zdecydowałem skupić się na innych rozwiązaniach uzyskania kontraktów ze sponsorami.

 

 

Od ostatniej naszej rozmowy minęło półtora roku. W tym czasie twoje przedsięwzięcie rozrosło się o kilka dodatkowych pomysłów, które wcielasz w życie...

Na początku 2018 roku spałem w hostelu w Londynie z innymi 5-ma osobami w pokoju, bo straciłem wszystko w życiu. Odkąd zacząłem trenować, a potem biec 7.000 mil, pokonałem ponad 30-letnią depresję i zbudowałem biznes związany ze sportowym stylem życia, robiąc to, co kocham i podążając za swoją pasją. Pracuję ze swoim zespołem w pełni niezależnie od lokalizacji i korzystam tylko z laptopa, który noszę w plecaku.

Nauczyłem się, że wszystko w życiu jest kwestią decyzji. Nie szczęścia i nie przypadku, ale decyzji. Później pracy w tym kierunku. Moją pomoc dla innych ludzi rozpocząłem od budowania organizacji charytatywnej. Niestety, biegnąc przez Azję i nie mając żadnego doświadczenia w prowadzeniu organizacji charytatywnej i udokumentowanych wyników nie byłem w stanie uzyskać dotacji od firm, osób prywatnych czy też dużych organizacji charytatywnych wspierających mniejsze, jak tę którą ja założyłem. Zdecydowałem więc, że będę egzekwował swoje postanowienie poprzez metody, które nie wymagają dużych środków i które jestem w stanie sam sfinansować. W ramach mojej organizacji charytatywnej wspieram inne organizacje pomagające ludziom z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa, poprzez bezpłatne przemówienia, seminaria i kursy internetowe. Taką pomoc może uzyskać ode mnie każda organizacja, która chciałaby ze mną współpracować.

Zrozumiałem również, że najpierw muszę zbudować silną markę osobistą, aby być w stanie przekonać innych do moich pomysłów i intencji. Nie jest łatwo wystartować z pozycji osoby mocno zadłużonej finansowo, a to stało się w moim przypadku po utracie 3 firm w przeciągu 9 lat. Ale systematyczną, zdyscyplinowaną i codzienną pracą możemy osiągnąć radykalne zmiany w życiu. W moim przypadku przełom przyszedł, kiedy Red Bull zainteresował się moim biegiem i nie było to kwestią przypadku. Po przebiegnięciu pierwszych 1.000 mil zdecydowałem, że nadszedł czas, aby powiedzieć światu o mojej pracy. Wysłałem 279 emaili do gazet w UK prosząc o wywiad i jedną z trzech, które się zainteresowały był Red Bull. Wykorzystałem ten jeden artykuł do zbudowania całej firmy i mojego nowego wizerunku.

 

 

Podczas swojej podróży dobiegłeś do Singapuru, zanim zaczęły się ograniczenia COVID-19, co stanowiło połowę twojej podróży (3500 mil). Jak rozplanowałeś resztę dystansu?

Byłem zdewastowany, kiedy musiałem przerwać bieg. Przebiegniecie 3.500 mil z Hanoi do Singapuru zajęło mi 6 miesięcy, kosztowało mnóstwo wysiłku, bólu, łez i wyrzeczeń. Aby dostać się z Singapuru na Sumatrę, skąd miałem kontynuować bieg musiałem wrócić się autobusem do Malezji. Cztery godziny przed zamknięciem malezyjskich granic udało mi się przedostać ostatnim statkiem na Sumatrę, ale nie mogłem biec dalej. Indonezyjski rząd zdecydował o częściowym zamknięciu kraju. Życie na ulicach toczyło się bez zmian, ale nie można było przemieszczać się z miasta do miasta. Utknąłem w małej miejscowości w północnej części Sumatry, bez możliwości powrotu do UK. Nie było tam nikogo mówiącego po angielsku i po zmroku nie wychodziłem z pokoju hotelowego, gdyż było dla obcokrajowca zbyt niebezpiecznie. Ludzie stali się agresywni widząc cudzoziemca, obwiniając mnie za przyniesienie wirusa do ich kraju. Musiałem odnaleźć sposób przetrwania tutaj. Byłem często zaczepiany w ciągu dnia, zatrzymywany, krzyczeli za mną słowa po angielsku, które są znane niezależnie w jakim kraju mieszkasz. Po dwóch tygodniach zacząłem znowu biegać. Wybrałem jedną trasę wzdłuż oceanu, poprzez wioski i dżunglę. Biegałem tamtędy trzy razy dziennie uśmiechając się i machając do wszystkich mieszkańców i w końcu zostałem zaakceptowany. Dzieci ścigały się ze mną, wyprzedzały mnie na rowerach i mieszkańcy przestali mnie zaczepiać. Chciałem dokończyć bieg. Wiedziałem, że nikt mnie nie będzie krytykował za przerwanie biegu w tym czasie, ale również wiedziałem, że niczego nie osiągnę zatrzymując się teraz. Pozostałe 3.500 mil podzieliłem na 268 pół maratonów, biegając 2-4 razy dziennie. Na pierwszy rzut oka to może wydawać się mordercze wyzwanie, ale dla mnie to było tak samo jakbym szedł do pracy na 8 godzin, tylko pracy, którą kocham. Od początku 2018 roku biegam kilkanaście mil prawie każdego dnia. Jest to duży wysiłek, ale organizm się przyzwyczaja i regeneruje bardzo szybko.

 

Zostając na chwilkę przy Covid-19. Miałeś problemy, by powrócić na Wyspy Brytyjskie? Jak to przebiegało?

Zorganizowanie powrotu i dostanie się do Londynu zajęło mi 10 dni. Bylem prawie na końcu świata, w małej miejscowości w północnej Sumatrze i z bardzo ograniczonymi możliwościami. Musiałem najpierw dostać się Dżakarty (Jakarta) na wyspie Dzawa (Java), gdzie uzyskałem pomoc polskiej ambasady. Przemieszczając się przez Indonezję potrzebowałem badania krwi potwierdzające, że nie mam wirusa. Mój organizm zawsze reagował bardzo intensywnie na wszystkie emocje, które napotykam na swojej drodze podnosząc lub obniżając gwałtownie temperaturę mojego ciała. Co nie było pomocne w obecnej sytuacji i powodowało opóźnienia w przemieszczaniu się, gdyż sugerowało objawy wirusa. W końcu dotarłem do Londynu czteroma samolotami.

 

Wracając do twojego wyzwania - jak to się stało, że stworzyłeś niezależny od lokalizacji biznes, kierując się swoją pasją i biegając z laptopem w plecaku i pracując z klientami na całym świecie?

Zazwyczaj biegłem 6-8 godzin dziennie rozpoczynając około 5.00 - 6.00 rano, więc najpóźniej o 14.00 kończyłem bieg. Biegłem sam i przez małe miejscowości w których nie było żadnych turystów, więc pozostałą część dnia, po krótkim odpoczynku, wykorzystywałem na budowanie firmy. Od początku 2018 wysłałem 5867 emaili do potencjalnych partnerów, sponsorów i agencji we wszystkich krajach przez które biegłem i w United Kingdom, gdzie mieszkam na stałe. Musiałem szukać rozwiązań, które mogłem dopasować do sytuacji jaką miałem w danej chwili. Moim celem było przebiegnięcie 7.000 mil, bez względu na trudności jakie napotkam na swojej drodze, ale te trudności musiałem każdego dnia rozwiązywać, aby móc biec dalej dnia następnego. Z każdym wysłanym emailem nabierałem więcej pewności siebie, miałem coraz więcej doświadczenia i coraz więcej firm odpowiadało na moje oferty. Co na początku było walką z ponad 30-letnią depresją przerodziło się w międzynarodową, internetową działalność. Ja po prostu nie miałem innych narzędzi pracy do dyspozycji. Biegłem z 8 kilogramowym plecakiem, z czego 4,8 kilograma to był mój stary, antyczny laptop, więc skoro go niosłem to go wykorzystałem. Nie było to kwestią przypadku, ani też szczęścia, ale systematycznej pracy. W dniach w których byłem bardzo zmęczony siadałem przynajmniej na godzinę do laptopa i wysyłałem kilka maili. Moim celem było uczenie się na błędach i chciałem popełnić jak najwięcej błędów w możliwie najkrótszym czasie. Nie opuściłem ani jednego dnia mimo, że czasami było bardzo ciężko.

 

Żeby było mało, to niejako „po drodze” zacząłeś prowadzić warsztaty na uniwersytetach. Jak do tego doszło?

Pomaganie ludziom z podobną historią życiową do mojej było moim celem od samego początku. Jak już wcześniej wspomniałem nie udało się uzyskać środków finansowych na obszerną działalność mojej organizacji charytatywnej, ale było mnóstwo innych możliwości udzielania pomocy z których skorzystałem. Przemawiałem i prowadziłem warsztaty dla ponad 2.000 studentów na 20 uniwersytetach w Tajlandii. Po wprowadzeniu ograniczeń związanych z COVID-19 musiałem odwołać warsztaty na 34 uczelniach w Malezji i Singapurze, ale wrócę tam kiedy sytuacja się zmieni i wszystkie granice zostaną otwarte na nowo.

Nie ma tajemniczego wzorca jak dokonałem tego, że będąc nikomu nieznanym i rozpoczynając nowe życie przekonałem do siebie w sumie 54 uczelnie. Najtrudniej było dotrzeć do pierwszych trzech. Ja pracuję używając liczb i statystyk. Aby pierwsze trzy uniwersytety otworzyły dla mnie drzwi, wysłałem oferty do 68 uczelni z nastawieniem, że popełnię błędy i nauczę się z nich jak wysłać oferty do kolejnych 104 uczelni, gdyż miałem na swojej liście w sumie 172 uniwersytety. Jedynym powodem dla którego okazało się to sukcesem już po wysłaniu pierwszej serii emaili było to, że nie bałem się tych maili wysłać i nie oczekiwałem wyników, chciałem się nauczyć jak zrobić to lepiej wysyłając drugą transzę ofert. Wszystko w życiu jest kwestią odpowiedniego nastawienia, jeżeli za wszelką cenę chcemy mieć rezultaty i wyniki finansowe, to w większości przypadków nas to paraliżuje i blokuje w kolejnych krokach do sukcesu. Jeżeli chcemy pomagać i uczyć się na własnych błędach po to, aby być lepszym człowiekiem to usuwamy z naszej drogi presję sukcesu, który z czasem, codzienną i systematyczną pracą w końcu nadchodzi.

 

Stworzyłeś również zestaw kursów online, które uczą o tym, jak budować biznes związany ze sportowym stylem życia, tworzyć atrakcyjną markę osobistą i tworzyć zwycięską strategię sponsoringu. Skąd wziął się z kolei ten pomysł?

Przeniesienie całej działalności do internetu było odpowiedzią na COVID-19. W marcu 2020 byłem w bezpośrednim kontakcie z wieloma menadżerami i dyrektorami wielkich międzynarodowych marek i agencji, gdyż dyskutowaliśmy wspólne przedsięwzięcia. Ogromne korporacje mają dostęp do informacji, których nie ma przeciętny człowiek. Oczywiście nikt ze mną nie dzielił się tymi informacjami, ale wiedząc jak zostały przesunięte budżety i plany marketingowe wiedziałem, że sytuacja nie zmieni się do wiosny 2021 roku.

Rozpoczynając budowanie biznesu sportowego stylu życia, nie mając żadnych kontaktów i doświadczenia napotkałem się z wieloma problemami, które musiałem rozwiązać. Jest ogromne „tabu” w tej branży, nikt nie chce podzielić się z Tobą informacją jak uzyskać sponsora. Kontaktowałem się z wieloma osobami, które wcześniej przeszły tę drogę prosząc o pomoc i poradę. Za każdym razem napotykałem się z tą samą reakcją - bardzo sympatyczna porada i pomoc, bez udzielania jakichkolwiek informacji w którym kierunku pójść.

W rezultacie ciężkiej i upartej pracy podpisałem kontrakt z jedną z największych agencji sponsoringu w Azji Południowo-Wschodniej. Moje kursy są odpowiedzią na bezradność wielu ludzi, którzy chcą iść w tym samym kierunku, ale nie wiedzą od czego zacząć. Ja nie mogłem uzyskać pomocy, ale mogę jej udzielić tym, którzy tej pomocy będą potrzebowali.

Kursy są przeznaczone nie tylko dla osób, które chcą zmierzyć się z dużymi przedsięwzięciami podobnymi do mojego ultra-biegu, ale również dla osób, które chcą pracować lokalnie. Systematycznie budować strategię sponsoringu i dotrzeć ze swoją ofertą do praktycznie nieograniczonej ilości klientów poprzez internet.

 

 

Wiem, że napisałeś swój pierwszy eBook „Build 6+ Figure Athletic Lifestyle Business”. Powiedz coś więcej o tym…

eBook jest bezpłatny, każdy może sobie go ściągnąć z mojej strony internetowej. Jest to pierwszy krok zrobiony w kierunku budowania biznesu sportowego stylu życia i jest wyjaśnieniem od czego należy zacząć, aby móc taki biznes zbudować i w jaki sposób ja to zrobiłem. Oferuję również bezpłatne kursy emailem, bezpłatne seminarium internetowe i bezpłatny kurs w Tomasz Drybala Academy. Zapraszam wszystkich zainteresowanych, tych którzy poważnie myślą o zmianach życiowych i tych, którzy rzucą okiem z ciekawości.

 

Jakie są twoje cele/plany na przyszłość?

Teraz wróciłem do Londynu i chcę poświęcić jak najwięcej czasu dla moich dwóch synów. Przez najbliższe trzy miesiące mam zaplanowane wiele wywiadów w prasie, radio i podcastach. Chcę dotrzeć do jak największej ilości ludzi, którzy mogą teraz być w bardzo trudnym okresie życia i powiedzieć, że to nie jest na zawsze. Mogą to zmienić, podnieść się i osiągnąć sukces.

Jestem w trakcie pisania książki, która odsłoni kulisy przemiany życiowej, jaką przeszedłem przez minione lata, detale i porady w jaki sposób poradziłem sobie z wyjściem z ponad 30-letniej depresji. Książka ukaże się, kiedy rozpocznę biec kolejną wyprawę w drugim kwartale 2021 roku. Tym razem wspierany przez kilka ogromnych międzynarodowych marek i agencję, która mnie reprezentuje. Na tę chwilę nie mogę ujawnić więcej szczegółów poza tym, że przebiegnę ponad 10.000 mil przez 8 krajów i 15 wysp. I liczę na to, że kilka razy w tym okresie dołączą do mnie moi synowie, aby zobaczyć świat i życie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyli. I żeby wiedzieli, że jeżeli ja mogłem to zrobić mając ponad 40 lat, to oni mogą to zrobić kiedy chcą. I mogą skorzystać z narzędzi, kursów i metod, które zbudowałem torując dla nich drogę do lepszego życia.

 

Gdzie można śledzić postępy twojego wyzwania oraz - w dalszej perspektywie - działalności twoich przedsięwzięć?

Na mojej stronie internetowej można uzyskać wszystkie informacje, zapraszam na www.tomaszdrybala.co.uk, wszystkie media społecznościowe mają ten sam adres: tomasz_drybala.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Eryk 24.03.2021 20:16
Totalna bzdura i obr***liwe kłamstwo

Gucio 20.06.2021 21:05
Też tak myślę

Reklama