Wraz ze wzrostem infekcji w Wielkiej Brytanii rząd w Londynie wprowadził w życie ograniczenie godzin działalności między innymi barów, restauracji, klubów nocnych czy kin, a jak donoszą brytyjskie media dziś premiera zapowie zaostrzenie restrykcji zwłaszcza na obszarach najbardziej zagrożonych, ma to oznaczać całkowite zamknięcie tego typu lokali.
Przedstawiciele branż, których reprezentuje Night Time Industries Association (NTIA), nie zgadzają się z decyzjami Downing Street, zapowiadają złożenie pozwu przeciwko rządowi. Jak twierdzą, nie ma żadnych naukowych dowodów na poparcie spekulacji, jakby ich lokale przyczyniły się do rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Przedsiębiorcy mówią krótko, kolejna blokada będzie oznaczać nasz koniec. Puby, restauracje, kluby nocne, hotele czy lokale muzyką na żywo, poniosły gigantyczne straty podczas krajowej blokady wprowadzonej w marcu, dodatkowo coraz mniej przedsiębiorców może liczyć na wsparcie finansowe państwa - nowy program dotacji dla pracowników zostanie uruchomiony dopiero w listopadzie.
„Rząd nie pozostawił nam innego wyjścia jak prawnie zakwestionować narrację rządu mówiącą o konieczności zahowania zdrowego rozsądku i wprowadzeniu kolejnych obostrzeń”, stwierdził dyrektor naczelny NTIA, Michael Kill.
„Nowe środki bezpieczeństwa będą miały katastrofalny wpływ na nasze przedsiębiorstwa. Zamykanie firm w całej Anglii mogłoby nastąpić tylko i włącznie w tedy, gdyby pojawiły się naukowe dowody na potwierdzenie przypuszczeń rządu, że bary i restauracje przyczyniają się do transmisji wirusa bardziej niż inne obiekty usługowe, a takowych póki co nie ma”, dodał.
Napisz komentarz
Komentarze