58-letni Dave Marsh przyznaje, że był zszokowany gdy karetka nie przyjechała po kilkunastu minutach, nie wiedział co robić. Mężczyzna postanowił ponownie zadzwonić na numer alarmowy a potem jeszcze raz i jeszcze jeden…w sumie w przeciągu pięciu godzin rozmawiał cztery razy z dyżurnym. 58-latkowi przekazano by nie ruszał ojca, nie karmił go i nie podawał płynów, w miarę upływu czasu senior był coraz bardziej obolały i wychłodzony.
„Martwiłem się, ponieważ w jego wieku upadek mógł przekształcić się w coś poważniejszego, zwłaszcza że ojciec jest typem człowieka, która zwykle nie rozczula się nad sobą”, przyznał Dave Marsh.
„Na szczęście tego dnia nie padał deszcz ale było już chłodno, tata narzekał na chłód, ostatecznie leżał przykryty czterema kocami”, dodał.
Mężczyzna przyznał, że nie miał pretensji do ratowników kiedy już pojawili się na miejscu, a za całą sytuację obwinia system. Przedstawiciele Welsh Ambulance Service poinformowali, że długi czas oczekiwania na przyjazd ambulansu spowodowany był gwałtownym wzrostem liczby wezwań.
Napisz komentarz
Komentarze