Lotnisko Heathrow domaga się zwiększenia liczby testów na koronawirusa pasażerów przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii. Obowiązek odbycia 14-dniowej kwarantanny, odstrasza ludzi od podróżowania, co z kolei negatywnie odbija się na branży lotniczej, która walczy o przetrwanie.
Dyrektor naczelny lotniska John Holland-Kaye wezwał rząd do wprowadzenia w życie nowego programu, port chce by pasażerowie byliby testowani na obecność COVID-19 w miejscu przyjazdu do Wielkiej Brytanii (port morski, port lotniczy) i ponownie w placówce NHS po upływie maksymalnie ośmiu dni. Dyrektor podkreśla, że takie działania pomogą przywrócić zaufanie podróżnych do branży turystycznej.
Jak wyliczono, za test wykonany na lotnisku pasażer musiałby zapłacić 150 funtów. Szefostwo Heathrow przekonuje, że ten wydatek się opłaci... wszystkim. Przedstawiciele portu lotniczego wystosowali apel do rządu z prośbą o współpracę. Tylko w pierwszej połowie tego roku największe lotnisko na Wyspach odnotowało prawie pół miliarda funtów strat.
„Nasi europejscy konkurenci prześcigają się w kwestii testów, jeśli Wielka Brytania wkrótce nie podejmie działań, niewiele zostanie z naszej światowej marki – lotnictwa”, dodał John Holland-Kaye.
Napisz komentarz
Komentarze