Guardian twierdzi, że doradca Borisa Johnsona wybrał się do domu swoich rodziców w w Durham w północno-wschodniej Anglii, kilka dni po wprowadzeniu w życie rządowych obostrzeń mających na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa.
Dziennik przypomina, iż karkowa kwarantanna zaczęła obowiązywać od 23 marca, cztery dni później - 27 marca, premier poinformował, iż ma koronawirusa a dwa dni później objawy zakażenia zaobserwował u siebie również Cummings. Biuro prasowe rząd poinformowało wtedy media, że doradca premiera izoluje się w domu, tymczasem według informacji zdobytych przez „The Guardian”, 31 marca policja w Durham została poinformowana, że Cummings przebywa pod jednym z adresów w tym mieście. "Funkcjonariusze skontaktowali się z właścicielami posesji, którzy potwierdzili, że dana osoba była obecna i sama izolowała się w części domu. Funkcjonariusze przedstawili tej rodzinie wytyczne dotyczące samoizolacji i powtórzyli zalecenia dotyczące zakazu podróży", przyznał rzecznik służby.
Doradca Johnsona udał się do domu rodziców, gdyż będąc osobą zakażoną nie mógł opiekować się nad czteroletnim synem, wyjaśnia z kolei BBC. Bez względu na argumentację, zachowanie Cummingsa to dla premiera Wielkiej Brytanii wizerunkowy problem. Przypomnijmy, że gdy tylko wyszło na jaw, że naczelna lekarz Szkocji Catherine Calderwood, w czasie kwarantanny wyjechała do swojej wiejskiej posiadłości, od razy podała się do dymisji. Podobnie było w przypadku doradcy rządu Johnsona, epidemiologa Neila Fergusona, zrezygnował ze stanowiska gdy okazało się, że odwiedza go przyjaciółka.
Downing Street na razie odniosło się tych doniesień.
Napisz komentarz
Komentarze