Informacja o potężnym wycieku danych klientów easyJet, została podana do publicznej wiadomości we wtorek, jednak jak przyznaje rzeczniczka linii lotniczej, firma o włamaniu wiedziała już w styczniu tego roku, dodała również, że easyJet ściśle współpracuje z brytyjskim Biurem Komisarza ds. Informacji w celu oszacowania skali szkód. Sprawą zajęło się również Narodowe Centrum Cyberbezpieczeństwa.
Reuter, powołując się na informacje uzyskane od osoby mającej dostęp do informacji na temat prowadzonego śledztwa, uważa iż wiele wskazuje na to, że wyciek danych to działo grupy chińskich hakerów, którym przypisuje się także ataki na inne linie lotnicze. Co więcej, rodzaj przejętych przez cyberprzestępców danych, może wskazywać na ich powiązania z chińskimi służbami. Ambasada Chin w Londynie, nie odniosła się do tych doniesień.
EasyJet może stracić teraz nie tylko zaufanie klientów ale też miliony funtów, Biuro Komisarza ds. Informacji niejednokrotnie nakładało w przeszłości kary na linie lotnicze za wyciek danych, nawet jeśli winnymi byli hakerzy – w 2018 roku British Airways musiało zapłacić 183 miliony funtów.
"Ludzie mają prawo oczekiwać, że organizacje będą obchodzić się z ich danymi bezpiecznie i odpowiedzialnie. Jeśli tak się nie dzieje, wszczynamy śledztwo i podejmujemy zdecydowane działania, jeśli sytuacja tego wymaga", poinformowało Biuro Komisarza ds. Informacji.
Napisz komentarz
Komentarze