Jeżeli transport w stolicy Wielkiej Brytanii ma działać do września, TfL będzie potrzebować gigantycznego zastrzyku finansowego, spółka domaga się 2 miliardów funtów w ramach pakietu ratunkowego. Środki zostaną przeznaczone na utrzymanie, na dotychczasowym poziomie, usług autobusowych, tramwajowych czy metra. W skali miesiąca to koszt około 600 milionów funtów.
Po wybuchu epidemii liczba pasażerów w autobusach spadła o 85%, w metrze o 95%. Oczywistym jest więc fakt, że firma odnotowała gigantyczne straty, tymczasem setki tysięcy londyńczyków mogą wrócić do pracy lada dzień – w niedzielę premier ma ogłosić złagodzenie obowiązujących obostrzeń. Co więcej, z każdym tygodniem liczba pasażerów TfL, będzie rosła.
Rzecznik spółki przyznał, że po wprowadzeniu krajowej kwarantanny „Było jasne, że będziemy potrzebować dodatkowej dotacji, która pozwoli nam przejść stabilnie przez kolejne miesiące”. Rzecznik podkreślił również, że przed wybuchem pandemii, firma była „na dobrej drodze do samowystarczalności”, tymczasem TfL traci nie tylko przychody z usług transportowych ale również z wynajmu powierzchni handlowych na dworcach kolejowych, autobusowych i w stacjach metra.
Departament Transportu przyznał, iż współpracuje z ratuszem oraz TfL w celu opracowania planu ratunkowego. Tymczasem związki zawodowe mają nadzieję, że łatanie dziury w budżecie spółki nie obędzie się kosztem miejsc pracy.
Napisz komentarz
Komentarze