48% spośród 16 000 lekarzy (pracujących w szpitalach jak i w przychodniach) biorących udział w anonimowej ankiecie, potwierdziło, że zmuszona jest kupować sobie/swoim oddziałom środki ochrony osobistej lub pracuje tylko dzięki wsparciu organizacji charytatywnych i lokalnych firm. Odpowiedzi takiej udzieliło więcej lekarzy pierwszego kontaktu – 55%, w porównaniu do 38% lekarzy pracujących w szpitalach.
The British Medical Association (BMA) stwierdziło, że w ostatnich tygodniach czas oczekiwania na dostawy środków ochrony osobistej uległ skróceniu, nie oznacza to jednak, że wszystkie placówki medyczne w kraju otrzymują odpowiednią liczbę fartuchów chirurgicznych, masek, gogli czy rękawiczek.
Przewodniczący BMA dr Chaand Nagpaul, przyznał, że wyniki obnażają „rażące zaniedbania rządu, który powinien zaopatrzyć wszystkich pracownikom służby zdrowia w zestawy środków ochronnych, które mają chronić ich zdrowie i życie”.
„Badanie wykazało, że nastąpiła poprawa w kwestii dostaw PPE, ale jeśli prawie połowa wszystkich lekarzy zgłasza, że musi kupować za własne pieniądze środki ochrony lub liczyć na hojność darczyńców, to wciąż jest wiele do zrobienia, rząd musi zrobić wszystko co może by chronić ludzi pracujących na tak zwanej pierwszej linii”, dodał.
Z ankiety wynika również, że blisko jedna trzecia lekarz nie informuje już swoich przełożonych o braku środków ochronnych, lekarstw czy braku personelu, gdyż uważa, że nic to nie zmieni. Około 65% ankietowanych przyznało, że nie czują się chronieni przed zakażeniem w takcie wykonywania swoich obowiązków. Ponad jedna czwarta przyznała się do depresji, stanów lekowych czy wypalenia zawodowego.
Napisz komentarz
Komentarze