Branża lotnicza ostrzega, iż lotniskom grozi zamknięcie. Epidemia praktycznie sparaliżowała pracę portów, od czasu wprowadzenia ograniczeń dotyczących ruchu lotniczego, dziewięć na dziesięć lotów nie dochodzi do skutku.
Sytuację ratują przewozy towarów w ramach usług cargo, jednak udziałowcy coraz częściej mówią o konieczności zmniejszania kosztów, a to w wielu wypadach będzie oznaczać wstrzymanie pracy lotnisk.
Z danych witryny Flightradar24, w ubiegłym tygodniu, dziesięć największych lotnisk Wielkiej Brytanii obsłużyło 711 odlotów. Dla porównania, w tygodniu poprzedzającym prowadzenie ograniczeń, było ich 7 865.
Niezależny analityk branży lotniczej Martin Evans stwierdził, że istnieje coraz większe ryzyko, że część lotnisk, zwłaszcza mniejszych, będzie musiała zakończyć działalność..
„Regionalne lotniska, jeszcze przed krajową kwarantanną straciły sporą część dochodów z powodu kryzysu Flybe”, powiedział.
„Teraz rozpoczyna się okres letni, w którym lotniska powinny odnotować maksymalne przychody, niestety zostały ich pozbawione. Jeśli nawet sytuacja wróci do normy za dwa, trzy miesiąca, to będziemy mieli jesień/zimę, kiedy ruch lotniczy jest mniejszy”, dodał. „Istnieje ryzyko, że lotniska zostaną zamknięte, a obiekty przejęte przez inny podmiot”.
Koszty utrzymania portów lotniczych są wysokie i trzeba je ponosić bez względu na natężenie ruchu lotniczego, do tego dochodzi serwisowanie wielu urządzeń i maszyn niezbędnych do funkcjonowania portu. Eksperci nie mają złudzeń, że bez pomocy rządu branża upadnie. „Po zniesieniu restrykcji sytuacja nie poprawi się zbyt szybko, ludzie będą bali się podróżować. Wszystko to wygląda bardzo ponuro”, podsumował Julian Bray specjalista rynku lotniczego.
Napisz komentarz
Komentarze