Wyniki głosowań w Izbie Lordów, to dla Borisa Johnson'a ogromna porażka i to na finiszu Brexit'u. Przypomnijmy, że premier Wielkiej Brytanii chciał by w umowie o wystąpieniu pojawiły się również zapisy, nadające sądom niższej instancji kompetencje Sądu Najwyższego, co pozwoliłoby im unieważnić orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości po Brexicie. Rząd Theresy May uznał w trakcie negocjacji, iż tylko Sąd Najwyższy i Sąd Najwyższy Szkocji będą mogły zdecydować o wyłączeniu europejskiego orzecznictwa z brytyjskiego systemu prawnego.
Johnson postanowił obejść ten zapis i po wgranych wyborach w grudniu, dysponując w Izbie Gmin większością głosów, przeforsował odpowiednią poprawkę do ustawy o wyjściu. Z Izbą Lordów premierowi nie poszło już tak łatwo, tu podkreślano, że zapisy wprowadzone przez premiera doprowadzą do ingerencji w niezależność sądownictwa. Za poprawką Johnson'a głosowało 205 Lordów, 241 było przeciw.
Nieco wcześniej Izba Lordów uznała również, co poparto głosowaniem, że obywatele Unii Europejskiej muszą otrzymać potwierdzenie, najlepiej w formie pisemnej, iż przyznano im status osoby osiedlonej. To kolejny cios w politykę rządu, który przekonuje, iż cyfrowe potwierdzenie, wygenerowane w systemie w zupełności powinno wystarczyć.
Wszystko wskazuje na to, że we wtorek podczas kolejnego głosowania w kluczowej dla Johnson'a sprawie (chodzi o możliwość połączenia się z rodziną mieszkająca w UK, nieletnich imigrantów pozbawionych opieki), Izba Lordów, znów pokjarze czerwoną kartkę. Ale nawet jeśli tak się stanie, poprawki premiera wrócą z powrotem do Izby Gmin, gdzie bez problemu Konserwatyści je przyjmą.
Napisz komentarz
Komentarze