Tabloid, który był bardzo mocno zaangażowany w referendalną kampanię Vote Leave, donosi, że właściciele firm przewozowych obawiają się o możliwość znalezienia odpowiednich pracowników. Okazuje się bowiem, że Brytyjczycy nie chcą podejmować pracy na stanowiskach zwalnianych przez imigrantów lub nie mają do tego odpowiednich uprawnień oraz doświadczenia.
Rekrutacja miejscowych jest tak trudna, że agencje zatrudnienia oraz firmy nierzadko decydują się płacić za polecenie nowych pracowników z Polski, Bułgarii lub Rumunii.
Obecnie na Wyspach pracuje ok. 60 tys. kierowców ciężarówek z Europy Środkowo-Wschodniej, głównie z Polski i branża jest zależna od nich, a jej rozwój od możliwości rekrutowania nowych pracowników poza granicami kraju.
Stowarzyszenie Transportu Drogowego wydało oświadczenie, w którym zwraca uwagę, że „Wśród członków pojawiła się widoczna obawa o to, że zagraniczni kierowcy zaczną wracać do domu i staną się bardziej niechętni, by przyjeżdżać do Wielkiej Brytanii. (…) RHA otrzymuje już sygnały od członków, że to już zaczęło się dziać. Branża już mierzy się z presją płacową wywołaną przez strukturalny brak posiadających uprawnienia oraz kwalifikacje kierowców ciężarówek.”
„Express” zwraca uwagę, że oświadczenie pojawiło się wkrótce po tym, jak minister spraw wewnętrznych Amber Rudd ogłosiła w czasie konferencji torysów, że „obcokrajowcy nie mogą zabierać pracy, którą powinni wykonywać Brytyjczycy.”
Napisz komentarz
Komentarze