Rzeczniczka służb więziennych poinformowała, że stan strażników nie zagraża życiu. Więzień trafił do Bristolu z zakładu o zaostrzonym rygorze, gdzie wrócił niemal natychmiast po incydencie, który miał miejsce w piątek po południu.
Sarah Rigby ze Związku Oficerów Więziennych (POA) przyznała, że osadzony nigdy nie powinien opuścić poprzedniej placówki. Oficer poinformowała również, iż inwestycje w poprawę bezpieczeństwa pracowników więziennictwa ograniczają się do zakupu kamer oraz gazu pieprzowego, który ma służyć funkcjonariuszom do obrony. Niestety w strażnicy więzienia w Bristolu nie mają nawet gazu, Rigby podkreśliła, że sytuacjach takich ja ta piątkowa, przydałyby się również sztywne kajdanki. „Ten sprzęt to minimum, pracodawca powinien zapewnić bezpieczeństwo personelowi, który wykonuje swoje obowiązki z narażeniem zdrowia i życia”, powiedziała.
Rzeczniczka Avon i Somerset Police powiedziała, że w sprawie napaści wszczęto dochodzenie: „Podejrzany został zatrzymany przez personel więzienny, niebawem zostanie przez nas przesłuchany”.
W zakładzie karnym w Bristolu przebywa około 520 dorosłych osadzonych jak również młodociani przestępcy - z wyrokami oraz tymczasowo aresztowani. Jest to więzienie kategorii B, w którym większość więźniów przebywa krócej niż 12 miesięcy.
Napisz komentarz
Komentarze