W Polsce we wtorek za jednego funta płacono 4 złote i 92 grosze, więc nieco więcej, niż w połowie sierpnia.
Spadki funta spowodowane są weekendową zapowwiedzią Theresy May, że Wielka Brytania uruchomi artykuł 50. przed końcem marca 2017 roku. Równocześnie wyraziła nadzieję, że Unia Europejska zgodzi się na "rozmowy przygotowawcze", które ułatwiłyby gładkie rozpoczęcie negocjacji. Wiadomo jednak, że nadzieje te raczej się nie sprawdzą, bo tego typu pomysłom natychmiast sprzeciwiła się Angela Merkel.
Według komentatorów May wybrała drogę "twardego Brexitu" i zdecydowała się poświęcić dostęp do wspólnego rynku. W zamian za to premier zadowoli większość głosujących "za" Brexitem, ograniczając imigrację z Europy Środkowo-Wschodniej poprzez zrezygnowanie z zapisu o swobodnym przepływie osób.
Strategia negocjacyjna wybrana przez rząd powoduje, że funt tanieje. Jest to problem dla Polaków pomagających finansowo rodzinie, która została nad Wisłą. Powodów do zadowoloenia nie mają również ci, którzy oszczędzają pieniądze w funtach, żeby po jakimś czasie otworzyć biznes w Polsce.
Analitycy finansowi przewidują, że to nie koniec problemów, a kolejne spadki wartości waluty nadejdą, gdy zaczną się negocjacje z Unią Europejską.
Napisz komentarz
Komentarze