W poniedziałek podczas jednego ze spotkań przedwyborczych, Boris Johnson przyznał, że abonament nie sprawdza się w praktyce i można go znieść, co więcej, podkreślił również, że jeśli wygra wybory, BBC może się spodziewać „wielkiego wstrząsu”.
Premier złożył spontaniczne oświadczenie podczas wizyty w firmie transportowej w Waszyngtonie w hrabstwie Tyne and Wear, zapytany przez pracownika o to, czy podniesie abonament odpowiedział: „Jak długo możesz uzasadniać istnienie systemu, w którym każdy, kto ma telewizor musi zapłacić aby sfinansować określony zestaw kanałów telewizyjnych i radiowych? Musisz zadać sobie pytanie, czy takie podejście do finansowania telewizji, nadal ma sens w perspektywie długoterminowej, biorąc pod uwagę fakt, że inni nadawcy sami się finansują”.
Konflikt między BBC a rządem Johnson'a na dobre rozgorzał kilka tygodni temu i wciąż eskaluje, nie tylko z powodu kwestii dotyczących kampanii wyborczej, ale też opłat. Premier miał wpaść w furię po tym, jak stacja wycofała się z planu zniesienia obowiązku opłat abonamentowych dla osób powyżej 75 roku życia. Wczoraj premier powrócił do tego: „Z pewnością uważam, że BBC powinno zacisnąć zęby i znieść opłaty dla osób powyżej 75 roku życia, tak jak obiecali”. Taki ruch kosztowałby stację 200 milionów funtów rocznie.
Rząd zastanawia się czy na dłuższą metę ma sens nakładanie opłat abonamentowych w wysokości 154,50 £ na każde gospodarstwo w którym znajduje się telewizor. Jak zdradził premier, jego doradca Dominic Cummings opracowuje analizę finansowania BBC. Pierwszą zmianą jaką chce wprowadzić szef Torysów po reelekcji, to zmiana przepisów na takie, które uniemożliwią nadawcy podejmowanie kroków prawnych w celu ściągnięcia zaległych należności, Johnson uważa, że obecne prawo jest zbyt restrykcyjne.
Cummings sonduje również, czy możliwa jest całkowita rezygnacja z abonamentu, zmusiłoby to BBC do utrzymania się z reklam lub subskrypcjonowania swoich kanałów, tak jak robi to np. Netflix.
Napisz komentarz
Komentarze