- Nie jesteśmy już krajem słynącym z wolnego handlu. Staliśmy się zbyt leniwi i tłuści, dzięki sukcesom naszych przodków - powiedział minister Liam Fox na spotkaniu Conservative Way Forward, forum zrzeszającego sympatyków prowadzenia polityki w stylu Margaret Thatcher.
W dalszej części wypowiedzi dostało się bezpośrednio brytyjskim przedsiębiorcom, którzy nie chcą rozwijać przedsiębiorstw dla dobra całego kraju, bo to oznaczałoby rezygnację z partyjki golfa w piątkowe popołudnie.
Wypowiedź ministra słuchający go konserwatyści przyjęli z oklaskami. Problemy zaczęły się, gdy wypowiedź opublikował dziennik "The Times".
Jako pierwsze zareagowało Downing Street, odcinając się od słów ministra i podkreślając, że są to jego prywatne opinie.
Jeszcze gorzej zareagował biznes. Richard Reed, twórca naturalnych soków Innocent Drinks powiedział, że Fox "w swoim całym życiu nie przepracował ani jednego dnia w biznesie" i nie powinien się wypowiadać o sprawach, o których nie ma pojęcia. Podkreślił równocześnie, że sam nigdy w życiu nie grał w golfa i nie rozumie całego zarzutu.
Pozostali przedsiębiorcy podkreślają, że przecież partyjka golfa, tak wyszydzana przez ministra, również może być świetną okazją do nawiązania znajomości lub dobicia intratnego kontraktu. A brytyjskim przedsiębiorstwom znacznie gorzej niż wolne w piątkowe popołudnie zrobiła decyzja o wyjściu z Unii, do której Fox namawiał.
Chuka Umunna, który w Partii Pracy zajmuje się kwestiami biznesu i przedsiębiorczości, podkreślił z kolei, że konserwatywny minister powinien promować brytyjską gospodarkę na swiecie. A zamiast tego ją obraża.
Napisz komentarz
Komentarze