Przeciwnicy Johnson'a zebrali się przed Burns the Bread w Glastonbury w hranstwie Somerset, gdzie premier miał pojawić się w czwartek po południu. Na premiera czekało ponad sto osób, wśród nich byli aktywiści Extinction Rebellion, zwolennicy Partii Pracy i działacze Anti-Brexit.
Mężczyzna stojący w tłumie przyznał: „Nie dziwi mnie ta decyzja, jeśli spojrzysz na 10 Torysów, którzy są tu, by go powitać i porównasz to ze 150 osobami mającymi odmienne odczucia. (On) Nie ma pojęcia, co czuje każdy z nas i jakie są nasze codzienne doświadczenia, problemy. Nic dziwnego, że się nie pojawi”.
Po tym jak uznano, że tłum może stanowić realne zagrożenie, szefa rządu skierowano ostatecznie do filii piekarni w pobliskim Wells. Tam, Johnson rozdał mieszkańcom bułki z kiełbasą i paszteciki a następnie wybrał się na krótki spacer główną ulicą miasta. Nie wszystkim się to spodobało. Lynnsey Kelly, która prowadzi kwiaciarnię w Wells, przyznała: „Czy w tej chwili nie ma nic ważniejszego do zrobienia w tym kraju niż przyjazd do Wells, serwowanie ciastek ludziom i robienie sobie zdjęć? To absolutnie obrzydliwe”.
Mimo to, znalazło się kilka osób, które bez problemu pozowały z premierem nie kryjąc zadowolenia.
Napisz komentarz
Komentarze