W przemówieniu wygłoszonym w College of Europe w belgijskiej Brugii, powiedział także, że Brexit prawdopodobnie oznacza „prawdziwy koniec Imperium Brytyjskiego”.
Tusk pozwolił sobie na ocenę sytuacji, bo w przyszłym miesiącu odejdzie ze stanowiska, które piastował przez pięć ostatnich lat i jak przyznał, teraz może pozwolić sobie na więcej.
„Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby uniknąć braku porozumienia i wydłużyć czas na refleksję i możliwą zmianę zdania strony brytyjskiej”, mówił Tusk.
„Za miesiąc odbędą się wybory w Wielkiej Brytanii,czy można jeszcze wszystko odwołać? Jedyne słowa, które przychodzą mi dziś na myśl, to po prostu - Nie poddawajcie się”, kontynuował.
Polak znany z miłości do piłki nożnej, użył porównania rodem z murawy w stosunku do obecnej sytuacji panującej w relacjach między UK a UE: „W tym meczu były już dodany czas, jesteśmy w dogrywce, może będą rzuty karne?”.
Tusk ma świadomość, że naraża się Johnson'owi, który z pewnością oskarży szefa Rady Europejskiej o ingerowanie w wybory parlamentarne na Wyspach, jak również przywódcom Unii, którzy chcą jak najszybciej zamknąć temat Brexit'u. „To coś czego nie odważyłbym się powiedzieć jeszcze kilka miesięcy temu, ponieważ mógłbym zostać zwolniony za bycie zbyt szczerym”.
Dodał, że zwolennicy wyjścia mają w sobie „tęsknotę za Imperium”, i dążą do tego, by Wielka Brytania ponownie stała się wielką poprzez opuszczenie UE. „Ale rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. Tylko w ramach zjednoczonej Europy Wielka Brytania może oddziaływać globalnie”, dodał.
„Jeden z moich angielskich przyjaciół prawdopodobnie ma rację, gdy z melancholią mówi, że Brexit to prawdziwy koniec Imperium Brytyjskiego”, wyznał.
1 grudnia Tusk zostanie zastąpiony przez byłego premiera Belgii Charlesa Michela.
Napisz komentarz
Komentarze