Trwający od poniedziałku strajk konduktorów zrzeszonych w Krajowym Związku Robotników Kolejowych, Morskich i Transportu (RMT) sprawił, że Southern, największy przewoźnik w południowo-wschodniej Anglii, którego pociągi obsługują m.in. lotniska w Brighton i port lotniczy Gatwick, realizował w tym czasie zaledwie około 60 proc. rozkładowych połączeń. W efekcie nawet do 300 tys. osób miało problemy z codziennym dotarciem do pracy i domu.
Władze związkowe poinformowały w środę o zawieszeniu strajku i wznowieniu normalnego systemu zmianowego od godz. 22. Southern poinformowało jednak, że w czwartek pociągi wciąż będą jeździły przez większość dnia według strajkowego rozkładu jazdy; normalny rozkład powinien zostać przywrócony w pełni w piątek.
Środowa decyzja związana jest ze zgodą obu stron na powrót do dalszych negocjacji w ramach trwającego sporu o rolę konduktorów w nowych składach, które Southern zamierza wprowadzić na tory w najbliższych miesiącach.
Właściciel Southern, Govia Thameslink Railway (GTR) chce, aby w nowych pociągach wykorzystujących monitoring wizyjny otwieraniem i zamykaniem drzwi wagonów zajmowali się sami maszyniści. Do tej pory należało to do obowiązków konduktorów.
Według RMT Southern chce zwiększyć liczbę pociągów obsługiwanych tylko przez maszynistę, co w opinii związku zmniejszy bezpieczeństwo pasażerów, o które do tej pory dbali konduktorzy. GTR tłumaczy, że brak wymogu jednoczesnej obecności maszynistów i konduktorów zmniejszy z kolei liczbę połączeń kolejowych odwoływanych ze względu na braki kadrowe.
Sekretarz generalny RMT Mick Cash napisał w liście do związkowców, że otrzymał zapewnienie o powrocie do rozmów "bez żadnych warunków ze strony przewoźnika".
"Chciałbym podziękować za wasze wsparcie dla współpracowników podczas tego sporu, a także odwagę, siłę i jedność, jakie wykazaliście podczas tego trudnego dla wszystkich czasu" - podkreślił.
Brytyjska premier Theresa May potępiła w poniedziałek strajk, podkreślając, że jest "głęboko zawiedziona" decyzją związkowców o odejściu od pracy.
Z kolei burmistrz Londynu Sadiq Khan podkreślił, że RMT "po raz kolejny udowodniło, że nie jest w stanie skutecznie zarządzać siecią połączeń Southern", i wezwał do przekazania jego licencji w ręce Transport for London, firmy zarządzającej komunikacją miejską w brytyjskiej stolicy.
Według szacunków opublikowanych przez gazetę "Evening Standard" strajk i związane z nim niedogodności dla pasażerów przynosiły nawet 20 milionów funtów strat dziennie dla londyńskiej gospodarki ze względu na problemy dojazdowe wielu osób, które mieszkają poza Londynem, ale dojeżdżają do stolicy do pracy.
Brytyjskie koleje zostały sprywatyzowane w 1993 roku i są zarządzane przez kilkunastu prywatnych przewoźników na podstawie udzielonych im przez rząd licencji.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
Napisz komentarz
Komentarze