Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Postanowiłem być lepszym człowiekiem

- Rozpocząłem kampanię zbierania funduszy na stronie JustGiving i to kolejny powód, dla którego zdecydowałem się na pokonanie tak długiego dystansu; podczas mojego wyzwania zbieram pierwsze fundusze, które potrzebujemy, aby zacząć pomagać ludziom poprzez organizację charytatywną Tripled P – mówi Tomasz Drybala, który w celach charytatywnych biegnie przez Azję.
Postanowiłem być lepszym człowiekiem

Autor: Fot. Arch. Tomasz Drybala

Podjąłeś się wyzwania: biegu przez 7000 mil od Hanoi przez wybrzeże Wietnamu, Kambodży, Tajlandii, Malezji, Singapuru, Sumatry i Jawy, do miejsca docelowego w Denpasar na Bali. Jaki cel przyświeca twojemu przedsięwzięciu?

Byłem zawsze szczęśliwy, uśmiechnięty, pełen energii i entuzjazmu, każdego dnia z nowymi pomysłami, ale czegoś mi brakowało w życiu. Przyłapywałem siebie na kanapie skulonego w kłębek, obwiniającego s za to, że nie robię wystarczająco dużo, że popełniam błędy, że nie jestem wystarczająco silny i mnóstwo innych szalonych negatywnych myśli przychodziło mi do głowy wtedy. Miałem te okropne rozmowy ze sobą, że jest już za późno, że jestem zbyt daleko na ścieżce, którą obrałem w życiu i nie mogę wrócić, że mój czas minął i jestem za stary, aby zacząć robić to, co zawsze chciałem robić. Czułem, że straciłem dużo czasu, kiedy miałem dwadzieścia kilka lat i nigdy tego nie odzyskam. Od kiedy skończyłem 19 lat, zawsze prowadziłem własne małe firmy, z wieloma wzlotami i upadkami. Był czas, kiedy podróżowaliśmy 3-4 razy w roku, kupując dom, remontując go, kupując nowe samochody i czas, kiedy pożyczałem od rodziców 20 funtów, aby zatankować mój nowy samochód i pojechać do adwokata, który próbował odzyskać pieniądze od moich kontrahentów na niezapłacone rachunki.

Na pewnym etapie swojego życia wpadłem w krąg szybkich sukcesów i jeszcze szybszych porażek, które zamiast zwiększać zadowolenie z życia obniżały moją samoocenę i dawały mi to absurdalnie ograniczające przekonanie, że wszystko, co zaczynam robić kończy się porażką i do niczego się nie nadaję. Zacząłem obwiniać przeszłość, a traumatyczne przeżycia z dzieciństwa stały się usprawiedliwieniem dla wszystkiego, co mi nie wychodziło w życiu.

Byłem przygnębiony, zdołowany i rozczarowany swoją sytuacją. Nie mogłem zrozumieć, co się stało, dlaczego moje życie poszło w takim kierunku i jak tu trafiłem. Był to czas, kiedy znalazłem się na rozdrożu i bardzo poważnie zacząłem się zastanawiać nad swoim zdrowiem psychicznym i rozwiązaniami na przyszłość. Pomyślałem: albo nadal będę obwiniał świat za swoją sytuację, albo zobowiążę się do rozpoczęcia zmiany swojego życia. Całą przeszłość zostawiłem za sobą; nie wracam już do tego, co mi się przydarzyło. Zamiast myśleć o ludziach, którzy mnie skrzywdzili i obwiniać ich za moją sytuację, postanowiłem być lepszym człowiekiem od nich i naprawić wszystkie błędy, które popełniłem. Uwierzyłem w siebie i jest to mój wybór. Wierzę, że mogę przebiec 7000 mil, więc to robię. Jest wiele innych powodów, dla których zdecydowałem się pokonać ten dystans, ale wszystko zaczęło się od wiary w siebie, od przekonania, że dam radę.

 

Dlaczego za cel podróży wybrałeś akurat Azję?

Teraz mam 41 lat, jestem rozwiedziony; mam dwóch wspaniałych synów i pasję, dzięki której czuję się żywy 24 godziny na dobę. Wreszcie rozumiem, czego brakowało mi przez tyle lat i dlaczego moje życie potoczyło się w ten sposób. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż teraz! Muszę się tu zatrzymać i wejść głębiej w moje życie prywatne i upewnić się, że nie ma nieporozumień i chciałbym podkreślić, że mówię o tym tylko w swoim imieniu i że są to moje uczucia i moje myśli. Ożeniłem się, gdy miałem 25 lat ze wspaniałą dziewczyną, ale tak naprawdę nigdy nie zakochałem się w kobiecie, którą wybrałem jako moją żonę, sytuacje życiowe połączyły nas razem i stworzyliśmy dom. Wszystko było „idealnie w porządku”, rozpoczynanie nowego projektu po projekcie: podróżowanie, pierwszy syn, kupno domu, rozbudowa i remont całego domu, kupowanie nowych samochodów, aranżacja ogrodu, drugi syn życie rodzinne, jakiego chce niemal każdy dorosły człowiek. To było wspaniałe życie, za którym tęsknię każdego dnia i wskoczyłbym do niego ponownie z zamkniętymi oczami, ale poza tymi projektami jesteśmy dwiema różnymi osobami, nie mamy ze sobą wiele wspólnego, nie mamy tych samych zainteresowań i po prostu nie rozumiemy nawzajem swoich potrzeb. Podjęcie decyzji o rezygnacji z życia w rodzinie było najtrudniejszym okresem w moim życiu i nadal nie jest to łatwe. Nie chodziło o nas jako rodzinę; chodziło o mnie jako jednostkę.

Jednym z największych błędów, jakie mógłbym popełnić w życiu, to pokazać swoim synom, że jeśli raz podejmą decyzję, nigdy jej nie mogą zmienić i muszą trzymać się jej na zawsze. Teraz są jeszcze za młodzi, żeby to zrozumieć, ale jak dorosną wyciągną z tego bardzo wartościową lekcję.

Po wyprowadzeniu się z domu rodzinnego nie mogłem się odnaleźć przez kilka miesięcy, zacząłem nadużywać alkoholu, zostawać do późna w pubach, korzystać z różnego rodzaju używek, które miały mi pomóc przejść przez ten trudny okres, ale powodowały jeszcze większą depresję, ponieważ wszystko stało się zupełnie przeciwne do tego, czego zawsze chciałem, a te zachowania nigdy wcześniej nie były częścią mojego życia. W pewnym momencie nie chciałem z nikim się widzieć, zbliżało się Boże Narodzenie i byłem przerażony byciem sam w tym czasie; nie chciałam lecieć do Polski do rodziny ani przebywać z przyjaciółmi w Londynie. Nie chciałem powtarzać tych samych odpowiedzi w kółko i wyjaśniać, dlaczego zdecydowaliśmy się żyć osobno. Obudziłem się pewnego poranka i kupiłem bilet do Tajlandii na następny dzień; nikt mnie tam nie znał, nikt nie zadawał mi żadnych pytań, nikt mnie nie osądzał. Na lotnisku kupiłem kilka książek i spędziłem pięć tygodni sam, czytając i myśląc. Podczas tej podróży zadałem sobie bardzo proste pytanie: o czym śmiałbym marzyć, jeśli wierzyłbym w siebie z taką głęboką wiarą, że w ogóle nie bałbym się porażki. Wziąłem notatnik i w ciągu kilku następnych dni zanotowałem absolutnie wszystko, co przyszło mi do głowy, wszystko, co chciałem zrobić w życiu, ale w wielu przypadkach nawet nie zacząłem. W Azji odnalazłem siebie, prawdziwego mnie; zrozumienie siebie zajęło mi 37 lat życia, to kim jestem, dlaczego przybyłem na ten świat i co tak naprawdę chcę robić. Złożyłem sobie obietnicę, że bez względu na to, co stanie się i jak trudno będzie walczyć o spełnienie moich marzeń, pozostanę szczery i wierny sobie, wierny moim najlepszym przekonaniom, temu co jest głęboko we mnie i będę żył zgodne z najwyższymi wartościami. Zacząłem myśleć w perspektywie 40 lat, a nie czterech miesięcy. Co powstrzymuje mnie od życia tak, jak zawsze chciałem, dlaczego uważam, że jest już dla mnie za późno, nie jestem nawet w połowie mojego życia i zacząłem odtwarzać swoją historię. Każdego dnia robić tyle nowych rzeczy, ile mogę i unikać robienia rzeczy po staremu.

Dwa lata później ponownie odwiedziłem Azję z zupełnie innym nastawieniem, tym razem spędziłem osiem tygodni w Tajlandii i Kambodży, podróżując po dziewięciu różnych wyspach i głównych lądach obu krajów. Spędziłem dużo czasu biegając i jeżdżąc na rowerze, zacząłem uczyć się rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłem, wspinaczki, kajakarstwa, jogi. Zacząłem się uczyć, jak cieszyć się życiem po najcięższym dniu pracy, jak pójść spać szczęśliwym i jak wybrać, co naprawdę sprawia, że jestem szczęśliwy. Te dwie podróże do Azji pomogły mi odbudować moje wartości życiowe, mój cel oraz stworzyć i rozwijać moje pasje. Zacząłem pisać o wszystkim, co robię, pokazując swoje sukcesy i porażki. Zacząłem od wszystkiego od początku; od nauki, czytania książek zamiast oglądania telewizji, odwiedzania miejsc, których nigdy wcześniej nie odwiedzałem, noszenia innych ubrań, jazdy na rowerze zamiast jazdy samochodem i codziennie zapisywania moich myśli. Zaakceptowałem to, że nie jestem w stanie kontrolować każdej sytuacji w swoim życiu, szczególnie tych chwil, kiedy życie powala mnie na kolana bez powodu, kiedy nie zrobiłem nic złego, ale mogę kontrolować, jak reagować na te sytuacje. Mogę albo zdecydować się na pozostanie na kanapie skulony w kłębek, albo mogę włożyć wysiłek i pokonać te wyzwania.

Teraz znów wróciłem do Azji, aby zmierzyć się z największym wyzwaniem mojego życia.

 

Dlaczego wybrałeś bieg? Skąd twoje zainteresowanie bieganiem i sportem ogólnie?

Zacząłem biegać 17 lub 18 lat temu i nie jestem w stanie nawet policzyć, ile urazów kolan miałem przez te lata, niektóre z nich kończyły się wizytami w szpitalu i wielomiesięcznym odsunięciem od biegania. Mogę szczerze powiedzieć, że bieganie zawsze rozwiązywało wszystkie moje problemy życiowe i rezygnacja z niego nie była opcją. Zawsze naciskałem na to, by znów zacząć biec, chociaż wiedziałem, że moja kontuzja wróci bardzo szybko i zawsze wracała, zwykle po 4 lub 5 tygodniach. Czasami, kiedy byłem bardzo ostrożny, udało mi się biegać bez problemów z kolanami przez okres do 3 miesięcy, a potem zaczynało się od nowa.

Nigdy wcześniej nie biegałem na bardzo długich dystansach, zazwyczaj spędzałem wolny czas biegając 4 lub 5 razy w tygodniu, aby oczyścić umysł z codziennych problemów.

Biorąc pod uwagę ostatnie 18 lat i wszystkie bolesne kontuzje, miałem wątpliwości, czy uda mi się sprostać wyzwaniu, jakie stawiam przed sobą. Zacząłem bardzo intensywne treningi w lutym 2018 r., ale w tamtej chwili nie wiedziałem jeszcze, jak będzie wyglądało moje wyzwanie. W marcu 2018 roku odwiedziłem fizjoterapeutę, który wyjaśnił mi, jak działają stawy, a zwłaszcza kolana, co się z nimi dzieje, jak się poruszają i dlaczego moje kontuzje powracają, ustaliliśmy roczny plan treningowy i zabrałem się do pracy. Wciąż obawiając się o kolana zdecydowałem, że moje wyzwanie będzie złożone z wielu dyscyplin sportowych i w ciągu 100 dni wykonam 10 milionów kroków i rozpocząłem treningi, które uwzględniały maksymalną ilość ruchów całego ciała. Pojawił się problem z wyjaśnieniem sponsorom, na czym będzie polegało moje wyzwanie, dlatego zredukowałem sporty wielodyscyplinarne do duathlonu, w którym planowałem przebiec 1200 mil, a następnie przejechać rowerem 5000 mil i ponownie przebiec pozostały dystans. Przez cały czas podczas treningów chciałem tylko biec, ale bałem się, że nie dam rady z powodu moich wcześniejszych kontuzji kolan. Moje obawy zniknęły po tym, jak zacząłem biec pierwsze 600 mil, teraz nawet nie wiem, że moje kolana istnieją i zdecydowałem, że jestem gotowy do przebiegnięcia całej odległości, więc to robię.

Nigdy nie byłem sportowcem, nie oglądam piłki nożnej ani żadnego innego sportu, nawet nie marzyłem o byciu sportowcem, ale zawsze żałowałem, że nie uprawiam więcej sportu. Nauczyłem się od życia, że z wiekiem nigdy nie żałujesz tego, co zrobiłeś, nawet jeśli to nie zadziałało, jeśli ci się nie udało, ale gdy jesteś starszy, żałujesz rzeczy, które kiedyś chciałeś zrobić, ale nie zrobiłeś. Nie chcę niczego żałować więc teraz sport stał się ważną częścią mojego życia.

 

Aktualnie jesteś w trakcie podróży. Jak ona przebiega?

Poświeciłem bardzo dużo czasu na treningi i przygotowanie się do tego wyzwania, najpierw w Londynie, a następnie 3,5 miesiąca w Azji w Indonezji, Borneo, Filipinach i na Tajwanie, ale nie można przygotować się na wszystko, co spotkasz na swojej drodze. Zaplanowałem najmniejsze szczegóły, ale w pierwszych trzech tygodniach wszystko poszło zupełnie inaczej. Codziennie biegam od 30 do 60 mil; zależy to od pogody, trudności terenu i odległości między noclegami. Codziennie śpię w innym hotelu, spotykam innych ludzi i jem w innych miejscach. Biegam z ośmiokilogramowym plecakiem i mam ograniczone miejsce na zabranie ze sobą płynów i jedzenia, więc liczę na sklepy, które mam po drodze, a czasem to nie działa tak jak chcę; nie zawsze mogę znaleźć sklep, w którym mogę uzupełnić wodę i zjeść.

Ta podróż uczy mnie nowych lekcji każdej minuty. Biegłem w ulewnym deszczu i burzach, po zalanych ulicach z wodą do kolan i w 39-ciu stopniach upałów. Złapałem wirusa, który spowodował odwodnienie mojego organizmu i powalił mnie na 11 dni do łóżka w pokoju hotelowym, musiałem skorzystać z pomocy medycznej i o mały włos nie wylądowałem w szpitalu. Spalam nawet do 12.000 kalorii dziennie, co powoduje, że muszę zjadać gigantyczne ilości wysokokalorycznego jedzenia i pewnego dnia przez kilka godzin biegałem bez jedzenia, ponieważ nigdzie nie mogłem znaleźć nic co mógłbym zjeść. Innego dnia złapałem silny skórcz w łydce na środku drogi, kierowca motocykla zatrzymał się i pomógł mi wyprostować nogę i naciągnąć mięsień. Innym razem po przebiegnięciu ponad 50 mil dowiedziałem się, że hotel, który zarezerwowałem, już nie istnieje i do najbliższego, który mieści się w moim budżecie mam kolejne 15 mil biegnięcia. Następnego dnia po południu, kiedy byłem już bardzo zmęczony, musiałem wrócić ponad 10 mil, ponieważ dotarłem do obiektu wojskowego w miejscu, w którym mapa pokazywała drogę i żołnierze nie pozwolili mi przejść, więc aby dostać się do hotelu, który był tuż za bramą tego wojskowego budynku musiałem obejść kolejne 20 mil co w sumie było ponad 60 mil trzeci dzień z rzędu. Nie ma dnia, w którym coś nieoczekiwanego się nie wydarzy i to jest najpiękniejsze w tej podróży. Czasami jest bardzo trudno, ale widoki i satysfakcja, że pokonałem kolejną i kolejną milę, odpłacają za wysiłek włożony w to wyzwanie. Mogę znaleźć setki powodów, dla których powinienem być zdenerwowany, narzekać lub po prostu się poddać, ale każdego dnia szukam tylko jednego powód, aby cieszyć się tą podróżą i na nim się skupiam. Czasami jestem bardzo zmęczony i mój umysł zaczyna szukać wymówek, aby skrócić dzień, zatrzymać autobus lub samochód i po prostu pojechać spać do hotelu; wyciągam wtedy mały notatnik, który mam ze sobą z imionami wszystkich osób, które pomogły mi do tej pory w tej podróży; ludzi, którzy wsparli mnie finansowo, produktami, usługami, radami i po prostu dobrymi słowami i czytam wtedy ich imiona. Oni uwierzyli we mnie, uwierzyli, że sobie poradzę i ja to zrobię. Niemalże każdego dnia dodaje nowe imiona do mojej listy i oni biegną razem ze mną.

 

Na początku roku stworzyłeś organizację charytatywną, która koncentruje się na pracy z osobami ze środowisk defaworyzowanych, które doświadczyły traumy z dzieciństwa, wykorzystując moc sportu i wytrwałości, aby pomóc im w określeniu celu życiowego. Dlaczego podjąłeś się tego zadania?

Buduję organizację charytatywną, która opiera się na mojej własnej historii życia; chcę pomagać ludziom, którzy doświadczyli podobnych sytuacji życiowych jak ja. Wiem, że jedno wydarzenie w naszym dzieciństwie może zmienić całe nasze życie i chcę pokazać ludziom, co ja zrobiłem, aby odbudować moje własne życie. Chcę nauczyć ich, jak tworzyć świadome przesłanie, które przepływa między naszym ciałem a umysłem i pomaga nam rozpoznawać nieświadome zachowania i przeszkody, które powstrzymują nas przed staniem się osobą, którą chcemy się stać. Jednym z powodów, dla których biegnę 7000 mil, jest to, że podczas tej podróży testuję na sobie wszystko, czego nauczyłem się w ciągu ostatnich czterech lat i tworzę program charytatywny dla Tripled P, który będzie oparty na sporcie i wytrwałości.

W ramach wielu programów, które wdrożymy w życie przed latem przyszłego roku chcemy pomagać ludziom odkryć, co powstrzymuje ich od życia, którego zawsze chcieli, jakie mentalne przeszkody napotykamy na naszej drodze, proces decyzyjny i sposób myślenia, który przyjmujemy w celu przezwyciężenia wszystkich trudności. Nauczyć ich w jaki sposób przestać żyć przeszłością i porzucić wizję tego, co według nich powinno się wydarzyć w ich życiu. Szczęście, sukces w życiu i to, kim chcemy być, jest całkowicie w naszych rękach. Jeśli mamy marzenia, musimy ciężko pracować, aby je osiągnąć; bez względu na to, jak absurdalnie dziwne, trudne i wymagające mogą one być. Nigdy nie jest za późno lub za wcześnie, aby zacząć żyć tak, jak zawsze chcieliśmy. Każdy z nas popełnia błędy i jest to okay o ile wyciągamy z nich wnioski. Bez względu na to, ile błędów popełniliśmy w życiu, nadal możemy budować nasz sukces na podstawie naszego doświadczenia i tego czego się nauczyliśmy. Bez względu na to, jak trudne było nasze dzieciństwo, możemy zmienić wszystko, co nas sformatowało, możemy odbudować wartości, które przejęliśmy od naszych rodziców, dziadków i społeczeństwa, możemy odbudować nasze życie, naszą historię i zacząć od nowa, niezależnie od wieku i statusu społecznego.

 

Na jakim etapie rozwoju jest twoja organizacja?

Rozpocząłem kampanię zbierania funduszy na stronie JustGiving i to kolejny powód, dla którego zdecydowałem się na przebiegniecie tak długiego dystansu; podczas mojego wyzwania zbieram pierwsze fundusze, które potrzebujemy, aby zacząć pomagać ludziom poprzez organizację charytatywną Tripled P. Im więcej wysiłku włożę w budowanie tej organizacji, tym więcej uwagi możemy uzyskać. Szukam wolontariuszy, którzy mogą poświęcić kilka godzin tygodniowo lub miesięcznie, aby pomóc mi w kampanii gromadzenia funduszów, w marketingu, wysyłaniu e-maili do przedsiębiorstw, potencjalnych sponsorów dla organizacji charytatywnej i dużych fundacji, które udzielają dotacji na cele charytatywne. Szukam wolontariuszy, którzy mogą pomóc mi w napisaniu dokumentów takich jak biznesplan, polityka przyznawania dotacji, programy charytatywne itp. Osoby które mogą pomóc w tworzeniu krótkich filmów do kampanii pozyskiwania funduszy w mediach społecznościowych, kierownika projektu, który może koordynować całą kampanię.

Jeśli nie masz czasu, ale chciałbyś się zaangażować, możesz wesprzeć mój wysiłek, przekazując niewielką kwotę za pośrednictwem strony JustGiving. Oferuję płatne, motywujące i inspirujące przemówienia dla firm; istnieje również możliwość zostania sponsorem tego wyzwania i 100% pozyskanych funduszy trafi do  Tripled P.

Możesz dołączyć do jednego z naszych wyzwań „Steps For Mind Online Challenge” i wesprzeć tę ważną sprawę. Wszelkie działania, które pomogą nam iść naprzód, będą mile widziane.

 

Jaki dalszy cel przyświeca twojej działalności i twojej organizacji?

Spodziewam się, że zakończę to wyzwanie w ciągu 280 dni, więc wrócę do Londynu w czerwcu 2020 r. Do tego czasu organizacja charytatywna zostanie w pełni sformatowana i będziemy mieć środki finansowe, abyśmy mogli rozpocząć z naszymi programami w pierwszych tygodniach lipca. W ramach naszego internetowego programu wyzwań mamy ogólny cel, aby zmienić życie 1.000.000 ludzi poprzez zwiększenie ich aktywności.

Całe moje doświadczenie zawodowe i życiowe poświęcam teraz na budowanie organizacji charytatywnej Tripled P. Piszę artykuły i wygłaszam przemówienia poświęcone: rozwojowi osobistemu, nieszablonowemu myśleniu, determinacji, pasji i życiowemu celowi, zdrowiu psychicznemu, wykorzystywaniu niepowodzeń w budowaniu sukcesu, wytrzymałości psychicznej i fizycznej, motywacji, samoświadomości, wytrwałości w osiąganiu celów życiowych, odporności i pewności siebie; wszystko w kontekście swoich ultra-wytrzymałościowych przygód, wypraw i wyzwań.

Moje artykuły są dostępne do czytania w języku angielskim na mojej stronie internetowej oraz na LinkedIn Publishing, Quora i Medium. Zacząłem pisać pierwszą książkę o swoim wyzwaniu, którą chcę opublikować w ostatnim kwartale 2020 roku lub pierwszym kwartale 2021 roku.

 

Gdzie można śledzić postępy twojego wyzwania oraz (w dalszej perspektywie) działalności twojej organizacji charytatywnej?

Możecie śledzić moje kroki na mojej stronie, gdzie codziennie możecie zobaczyć, jak daleko biegnę i na wszystkich moich kontach w mediach społecznościowych, które aktualizuję kilka razy w tygodniu: My website, Instagram, Facebook, LinkedIn, Charity website, JustGiving Page.

 

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ula 03.11.2019 08:16
Bardzo szczery, wzruszający wywiad. Jesteśmy Tomku bardzo z Ciebie dumni, jesteśmy myślami z Tobą i trzymamy kciuki.

Reklama