Johnson podkreśla, że jest „bardzo pewny”, że posłowie poprą jego umowę.
Jak na ironię, szef rządu musi zabiegać teraz o głosy deputowanych opozycyjnej Partii Pracy, gdyż jego dotychczasowi sojusznicy Demokratyczna Partia Unionistyczna, nie zaakceptowała rozwiązań dla Irlandii Północnej, przewidzianych w nowej umowie brexitowej. Torysi wciąż jednak liczą na zmianę stanowiska DUP, obecnie toczą się obustronne rozmowy.
Alternatywą są byli parlamentarzyści Partii Konserwatywnej, których wyrzucił z grona Torysów sam Johnson, ale Ci już zapowiedzieli, że jeśli umowa nie zostanie zatwierdzona, będą forsować głosowanie w sprawie drugiego referendum.
Sobotnia walka w Izbie Gmin to ostatnia szansa premiera, by skłonić Parlament do zatwierdzenia umowy przed 31 października, jeśli posłowie odrzucą ją, Johnson będzie musiał poprosić UE o przedłużenie Brexit'u do 31 stycznia 2020 roku. Obserwatorzy brytyjskiej sceny politycznej twierdzą, iż premier nie dostosuje się do zapisów ustawy Benna, szybciej rozpisze nowe wybory parlamentarne, licząc, iż wyborcy przywrócą Torysom większość w Izbie Gmin.
Napisz komentarz
Komentarze