Po jednej stronie jest - według Reutersa - luźna koalicja prorynkowych liberałów, którzy mówią, że ożywienie wzrostu gospodarczego wymaga od Kremla cięcia wydatków budżetowych, rozbicia monopoli i rozluźnienia państwowej kontroli nad gigantycznymi korporacjami.
Drugi obóz tworzą ci, którzy kontrolują te korporacje, wielu z nich było kiedyś związanych ze służbami bezpieczeństwa. Od dziesięcioleci są blisko Władimira Putina. Twierdzą, że oddanie przez państwo kontroli nad gospodarką to droga do chaosu.
Reuters pisze, że sprawy nabrały tempa, ponieważ - według obozu reformatorów - załamanie gospodarcze obserwowane w Rosji przez ostatnie dwa lata sprawiło, że państwu zaczyna brakować pieniędzy i pokazało, że Rosja nie może już polegać na eksporcie ropy na niestabilny rynek światowy.
Według Reutersa, powołującego się "na kilku ludzi, którzy znają Putina", rosyjski prezydent zdaje sobie sprawę z potrzeby zmian, ale nie może czynić zdecydowanych posunięć w jedną, bądź drugą stronę w obawie przed reakcją przegranego obozu.
Reuters wskazuje, że główną postacią w obozie prorynkowym jest Aleksiej Kudrin. Był przez 11 lat ministrem finansów, ale odszedł pięć lat temu, gdy Putin odmówił powierzenia mu roli głównego architekta polityki gospodarczej. Pozostał jednak "na orbicie Putina", a w ostatnich miesiącach mówiono, że może objąć oficjalne stanowisko w prezydenckiej administracji. Nie doszło jednak do tego, ponieważ - jak twierdzi Reuters - Kudrin uznał, że musiałby dzielić się wpływami z przedstawicielami przeciwnego obozu.
Kudrin, 55-letni ekonomista, objął zamiast tego rolę doradczą jako zastępca szefa prezydenckiej rady gospodarczej, której zadaniem jest przygotowanie propozycji reform.
W otoczeniu Kudrina są tacy ludzie jak German Grief, szef państwowego Sbierbanku, szefowa banku centralnego Elwira Nabiullina i znani biznesmeni spoza zdominowanych przez państwo sektorów górnictwa i energetyki.
Ten obóz postuluje m.in. cięcia wydatków budżetowych, podniesienie wieku emerytalnego oraz sprzedaż kontrolnych udziałów państwa w wielkich przedsiębiorstwach.
Jednak niektórzy ludzie skupieni wokół Putina, w tym wielu zajmujących kierownicze stanowiska w państwowych konglomeratach, postrzegają te reformy jako zagrożenie. Otwarcie mówi o tym m.in. Siergiej Czemiezow, szef państwowego Rostiechu, produkującego samoloty i broń. Reutersowi powiedział, że wszelkie reformy są niepokojące dla biznesu, bo niosą ze sobą nieprzewidywalność, "ludzie nie wiedzą, jaki obrót przyjmą sprawy".
Reuters pisze, że inne znaczące postaci tego obozu to Igor Sieczyn, szef Rosnieftu, i Siergiej Iwanow, "były szpieg, który jest obecnie szefem administracji Kremla".
Agencja odnotowuje, że niektórzy ludzie z tego obozu są objęci zachodnimi sankcjami, nałożonymi w związku z kryzysem na Ukrainie.
Ten obóz uważa, że takie sektory jak ropa naftowa i przemysł obronny mają znaczenie strategiczne dla państwa i gdyby Kreml oddał kontrolę nad nimi, mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu narodowemu Rosji.
Według Reutersa Putin nie bierze na razie żadnej ze stron. Zachowanie takiej postawy będzie jednak coraz mniej wygodne w warunkach nasilającej się rywalizacji między obu obozami.(PAP)
Napisz komentarz
Komentarze