Firma Equality Group, która zajmuje się rynkiem zatrudnienia, przyznała, że 26 procent londyńczyków zmieniło sposób mówienia, pozbywając się naturalnego akcentu, by ich angielski przypomniał angielski wyższych sfer, nierzadko na żądanie pracodawcy.
28-letnia Chelsea King, która dorastała w Nottingham, w ubiegłym roku przeprowadziła się do Londynu by rozpocząć pracę konsultanta w Kin & Co. Kobieta przyznała, że wywierano na nią presję w kwestii zmiany akcentu, żeby się "nie wyróżniała".
Firma przebadała 2000 osób, w tym 300 mieszkańców stolicy, na temat ich zachowań w miejscu pracy, badania odnoszą się zarówno do osób nowoprzybyłych, jak i londyńczyków z akcentem „Cockney”, którzy dostosowali swoja mowę do języka świata korporacyjnego.
Badanie wykazało, że 21 procent londyńczyków uważa, że ich klasa i pochodzenie niekorzystnie odbiły się na karierze zawodowej, a 12 procent osób przyznaje, że nigdy nie ujawnią informacji na temat miejsca w którym dorastali czy z którego pochodzą.
Około 55 procent Brytyjczyków potwierdziło, że w Londynie można spotkać się z najostrzejszą oceną mowy.
Hephzi Pemberton, założyciel Equality Group, wzywa firmy by kładły większy nacisk na kwalifikacje pracownika: „Pracownicy powinni być dumni ze swojego pochodzenia, a środowisko zawodowe powinno doceniać ich różnorodność doświadczeń i myśli, zamiast tłumić je”.
Napisz komentarz
Komentarze