Według władz belgijskich Irakijczyk zmarł podczas próby przepłynięcia kanału La Manche, najprawdopodobniej miał 40 lat. Został znaleziony martwy na farmie wiatrowej u wybrzeży Belgii w pobliżu Zeebrugge, lokalne służby podają, że to pierwszy tego typu przypadek na wodach belgijskich.
Według gubernatora Flandrii Zachodniej Carla Decaluwé'a, mężczyzna używał własnej roboty, plastikowej konstrukcji, miał też jedną płetwę.
Policja zidentyfikowała mężczyznę na podstawie odcisków palców, uważa się, że wcześniej przebywał w Niemczech gdzie odmówiono mu azylu, później przedostał się do Francji skąd usiłował dotrzeć do Wielkiej Brytanii.
„Bardzo mnie to zasmuca. Jeśli widzę w XXI wieku, że ludzie próbują przepłynąć dystans z Francji do Wielkiej Brytanii o własnych siłach, to szaleństwo”, powiedział Decaluwé.
Diane Abbott, Sekretarz Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii, napisała na Twitterze, że wiadomości przychodzące z Belgii są „tragiczne”, dodając: „To niesamowicie zdesperowani ludzie”.
Z kolei Steve Valdez-Symonds, dyrektor programu Amnesty UK na rzecz uchodźców i praw migrantów, powiedział: „Mężczyzna utonął, dwa tygodnie po pojawieniu się informacji o kobiecie, która najprawdopodobniej również utonęła. Tych okropnych tragedii można uniknąć. Rządy nadal unikają odpowiedzialności, a ryzyko, że więcej ludzi umrze, pozostaje wysokie”.
Marta Welander, dyrektor wykonawczy Refugee Rights Europe, przyznała, że w północnej Francji panuje coraz bardziej „wrogi klimat” dla przesiedleńców, a to może zniechęcać osoby ubiegające się o azyl do pozostania we Francji, a „niepewne warunki są silnym impulsem dla osób próbujących dostać się do Wielkiej Brytanii za wszelką cenę”.
Zaledwie wczoraj, w poniedziałek, brytyjscy strażnicy graniczni przechwycili trzy łódki z 20 migrantów.
Napisz komentarz
Komentarze