Zaczęło się od decyzji Sainsbury'ego, który w ramach promocji "Brand Match" wypuścił serię kuponów rabatowych, które dawały możliwość zwrotu pieniędzy za zakup określonych produktów droższych, niż w sieci Asda. Promocja miała potrwać do 26 kwietnia, jednak już w zeszłym tygodniu sieć ogłosiła jej zakończenie, tłumacząc to, jak zwykle zresztą, troską o dobro klienta i zapewnienie jak najniższych i przejrzystych jednocześnie cen.
Tesco, które od kilku lat zmaga się ze spadającą liczbą klientów i topniejącym zyskiem, postanowiło wykorzystać sytuację i zaoferować klientom Sainsbury'ego "drobną pomoc". Od dzisiaj do końca czerwca za produkty droższe, niż w Asdzie, będzie można zapłacić mniej przy kasie. Brytyjska sieć chwali się dodatkowo, że ich promocja jest prostsza, a klienci dostaną oczekiwane pieniądze szybciej.
Analitycy rynku supermarketów podkreślają - ten nietypowy ruch ze strony Tesco ma na celu pokazanie, że jest to nowoczesna sieć, która nie boi się niekonwencjonalnych działań. Nowy prezes spółki, Dave Lewis, przychodził do firmy, która miała bardzo poważne kłopoty, głównie za sprawą niemieckich sieci, jak Lidl i Aldi, jednak już widać pierwsze oznaki postępu. W czwartym kwartale ubiegłego roku obroty w sklepach, pierwszy raz od bardzo dawna, wzrosły.
Napisz komentarz
Komentarze