Mieszkańcy miasteczka mówią otwarcie o epidemii, w lokalnych sklepach już dawno zabrakło środków owadobójczych, a poprawy sytuacji nie widać.
„ Zużywam już czwartą butelkę sprayu na muchy, mam też specjalne siatki w całym domu, ale nic, czego próbujemy, nie działa. Moje okna są lepkie od sprayu, wszystko nim śmierdzi, nie można nawet usiąć na zewnątrz”, mówi jedna z mieszkanek.
Inna dodaje: „Nie narzekamy, ale to doprowadza nas całkowicie do szału. Naprawdę nie wiem, co z tym zrobić”.
Życie w Newcastle-under-Lyme zaczyna przypominać koszmar, nie można wyjść do ogrodu, nie można uniknąć przedostania się much do środka. Wszystko trzeba chować, zwłaszcza jedzenie, na którym od razu siadają owady. Mieszkańcy proszą o pomoc urzędników, Ci przekonują, że poza doraźnymi metodami, które są stosowane, nie można nic zrobić.
Napisz komentarz
Komentarze