Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Sztuka jest częścią mnie

Beata Korabiowska mieszka w Londynie od kilkudziesięciu lat. Jest artystką zajmującą się poezją i fotografią. Ale w londyńskim środowisku jest bardziej znana jako malarka. Głównym tematem jej obrazów są konie. W ciągu wielu lat wypracowała własny styl malarstwa olejnego, w którym przedstawia te zwierzęta jako dzikie, wolne istoty, będące w swojej naturze równie nieokiełznane, jak ich twórczyni.
Sztuka jest częścią mnie

Autor: Fot. Arch. Beata Korabiowska

Siedzimy w twojej pracowni. Widzę tu biblioteczkę, w której znajduje się wiele antologii z twoimi utworami. Jak udaje ci się docierać do wydawców czy grup artystycznych propagujących sztukę? Wiem, że dzisiaj to jest dosyć łatwo, ponieważ w internecie jest ich mnóstwo. Ale jak to było dawniej, gdy zaczynałaś pisać?

Zaczęłam pisać w Lublinie, jako młoda dziewczyna. Wygrywałam wtedy małe konkursy. Ale dla mnie to były wielkie sukcesy. Jeśli chodzi o kontakty z wydawcami, to raczej oni kontaktują się ze mną. Dostaję maile, albo ktoś zadzwoni… Pytają mnie, czy chciałabym uczestniczyć w ich antologiach. Nie wiem, skąd mnie biorą, ale uważam to za wielki sukces.

 

Życie literackie nie polega jedynie na wydawaniu książek. To również bezpośrednie spotkania z czytelnikami podczas wieczorów artystycznych. Tutaj, w Londynie, jest ich mnóstwo. Jak udaje ci się docierać do publiczności? Czy spotykasz się z nią tylko w Londynie, czy też również wyjeżdżasz w inne miejsca, żeby pokazywać swoją sztukę?

Jak tylko mogę. Oczywiście, to nie jest tylko Londyn. Kocham Polskę. Jestem bardzo dumna z bycia Polką. Ostatnio spotkał mnie zaszczyt. Zostałam zaproszona do Wrocławia, gdzie miałam swój występ autorski podczas wieczoru poezji i sztuki. Mam zamiar przyjechać w przyszłym roku do Lublina. Więc nie jestem związana tylko z Londynem. Zwłaszcza, że bardzo wspieram młodzież, młode talenty. Studiowałam w Lublinie na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, na wydziale psychologii i pedagogiki specjalnej. I jeśli mogę zainspirować te młode osoby w Londynie, polską emigrację, jak i w samej Polsce, to uważam za wielki sukces.

 

Spotykaliśmy się już w wielu miejscach. Zarówno tutaj w Londynie, jak i w Birmingham czy Warszawie. Wielu twórców twierdzi, że ich sztuka jest inaczej postrzegana w zależności od miejsca, w którym ją wystawiają. Jak ty to widzisz? Czy ludzie inaczej odbierają sztukę w zależności od miejsca, w którym się im ją pokazuje?

Uważam, że sztuka jest uniwersalna. Ja nie kategoryzuję. Obojętnie, czy wystawiam ją przed Amerykanami, Hiszpanami, Polakami czy Anglikami, ja dzielę się z nimi swoją twórczością.

 

Mówiłaś, że promujesz młode talenty. Miałem okazję poznać twoje córki, które wspierasz w ich twórczości. Bo wiem, że i one tworzą.

Magdalena – najstarsza córka – skończyła Bournemouth Arts University na kierunku Faculty of Visual Communications. Jest bardzo utalentowaną artystką. Jej siostry Anna i Nadia również interesują się sztuką. Jej najmłodsza siostra jest pisarką, pisze opowiadania. Mają również inne pasje, jak muzyka i podróże. Jestem szczęśliwa, że po prostu są sobą.

 

Czy uważasz, że miałaś wpływ na to, że zainteresowały się sztuką? Czy może raczej wynikało to z faktu, że mieszkacie w Londynie, który jest stolicą sztuki europejskiej?

Uważam, że to jest kwestia ich własnych osobowości. Jako studentka w roku 1988 miałam chłopaka, Michała, który był fantastycznym gitarzystą, grającym cały czas, a zwłaszcza Led Zeppelin. Tak więc sztuka nie ma granic, jeśli chodzi o pochodzenie.

 

Twoja twórczość to nie tylko malarstwo czy poezja. Ale również fotografia. Zwiedzając twój dom zobaczyłem niektóre z twoich zdjęć. Podobnie jak cała twoja twórczość, również one nawiązują natury. Skąd wzięłaś to zainteresowanie czystą, dziką naturą?

Biorę to z mojego dzieciństwa, z wychowania i moich wizyt u rodziny na wsi. To były magiczne czasy, które nadal mam w sercu. To nadal jest częścią mnie, jeśli chodzi o inspiracje. Ostatnio byłam w magicznym miejscu pod Opolem, u mojej siostry Oli, która ma farmę. Spędziłam tam piękny czas z jej dziećmi i z naturą.

 

Na twoich zdjęciach jest dużo kwiatów, starych wiejskich domów… Czy te fotografie sprzedajesz tak, jak swoje obrazy?

Tak, oczywiście. Są one częścią mojej artystycznej inspiracji w dzieleniu się moim szczęściem. Bo moja sztuka to jest właśnie moje szczęście. Więc dzielę się nimi.

 

Jesteś bardzo aktywną artystką. Tutaj w Londynie, bardzo często można cię zobaczyć. Ale czy planujesz jakieś wyjazdowe wystawy lub wieczory autorskie?

W ubiegłym roku miałam kilka wyjazdów. Między innymi do Wrocławia, jak i wystawę w prestiżowym londyńskim Hiltonie. Wystawiałam również swoje prace malarskie i fotograficzne, Recytowałam również swoją poezję, w ramach spotkań na Czwartym Piętrze w POSK-u. W lutym tego roku znowu będę miała wystawę w Hiltonie.

 

Wiele osób „robi sztukę” z potrzeby serca. Ale są też takie osoby, które robią to dla pieniędzy czy sławy. Każdy ma swoje własne powody dla których zajmuje się sztuką. Jak to jest w twoim przypadku?

Sztuka jest częścią mnie. Tworzę w domu. Mój dom i miłość do córek są dla mnie sztuką. Moje ukochane córki, Magdalena, Anna i Nadia są dla mnie największą inspiracją.

 



Fot. Alex Sławiński

Fot. Alex Sławiński

Fot. Alex Sławiński

Fot. Alex Sławiński

Fot. Alex Sławiński

Fot. Alex Sławiński


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama