Izba Gmin zagłosowała we wtorek wieczorem przeciwko proponowanemu przez rząd projektowi umowy wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Przeciwko propozycji zagłosowało aż 432 posłów przy zaledwie 202 głosach poparcia (większość 230 głosów). To najwyższa porażka urzędującego premiera w historii brytyjskiego parlamentaryzmu.
Jeden z liderów eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej - ugrupowania premier May - Boris Johnson ocenił w rozmowie z telewizją Sky News, że wynik głosowania dał brytyjskiej premier "olbrzymi mandat" do tego, aby podjąć się kolejnej próby renegocjacji porozumienia z Unią Europejską.
Były szef dyplomacji, który zrezygnował ze stanowiska w lipcu br. w ramach protestu przeciwko strategii obranej przez szefową rządu, podkreślił, że władze w Londynie "powinny nie tylko zachować dobre elementy tej umowy i pozbyć się mechanizmu awaryjnego (ang. backstop), ale też aktywnie przygotowywać się na bezumowny brexit z jeszcze większym entuzjazmem".
Według brytyjskich mediów Johnson wziął późnym wieczorem udział w przyjęciu w domu innego prominentnego zwolennika opuszczenia UE z Partii Konserwatywnej, Jacoba Reesa-Mogga, na którym świętowano zwycięstwo nad rządową propozycją.
We wtorkowym głosowaniu aż 118 posłów torysów - 37 proc. klubu parlamentarnego - zagłosowało wraz z opozycją przeciwko swojemu rządowi, co uwypukliło jaskrawe różnice zdań wewnątrz ugrupowania dot. wyjścia z Unii Europejskiej.
Z kolei inny były minister z ramienia Partii Konserwatywnej David Jones ocenił głosowanie twierdząc wprost, że "umowa wyjścia jest skończona".
"Unia Europejska musi zrozumieć teraz, że powinna przedstawić Wielkiej Brytanii ofertę na lepszych warunkach. W przeciwnym razie wyjdziemy (ze Wspólnoty) i będziemy handlować w oparciu o zasady Światowej Organizacji Handlu" - zadeklarował.
Głównym problemem premier May jest fakt, że podziały wśród brytyjskich posłów są wielowymiarowe, a poszczególne frakcje - także w ramach rządzącej Partii Konserwatywnej - oczekują różnych, często sprzecznych zmian w proponowanym porozumieniu.
Proeuropejski poseł torysów i były prokurator generalny Dominic Grieve również głosował za odrzuceniem proponowanej umowy, ale jego motywacje były zupełnie odmienne.
Grieve, który jest zwolennikiem organizacji drugiego referendum i pozostania w Unii Europejskiej, argumentował, że powtórne skierowanie się z prośbą o podjęcie do elektoratu jest "jedynym wyjściem" z impasu dotyczącego brexitu, zaznaczając, że uznaje jednak, że wyborcy mogą zdecydować się ponownie na opuszczenie Wspólnoty.
Po stronie opozycji, wśród osób chwalących odrzucenie proponowanej umowy był burmistrz Londynu i były poseł z ramienia Partii Pracy Sadiq Khan, który ocenił, że deputowani "zrobili właściwą rzecz".
Jak zaznaczył, "to, co się wydarzy teraz zdefiniuje naszą przyszłość na kolejne pokolenia" i wezwał premier May do wykluczenia ryzyka bezumownego wyjścia z Unii Europejskiej.
"Potrzebujemy fundamentalnie przemyśleć to, jak podejmiemy taką kluczową decyzję. Politycy zawiedli i (...) musimy pozwolić brytyjskiej opinii publicznej zdecydować o tym, co dalej" - argumentował Khan.
W środę na wniosek opozycyjnej Partii Pracy dojdzie do głosowania nad wotum nieufności dla rządu Theresy May. W razie przyjęcia wniosku, jej rząd będzie miał 14 dni na odzyskanie zaufania parlamentu. W przeciwnym razie będzie musiał podać się do dymisji i rozpisane zostaną przedterminowe wybory.
Eksperci spodziewają się jednak, że mimo wtorkowej porażki szefowa rządu nadal ma poparcie parlamentu i pozostanie na stanowisku.
Z kolei szkocka pierwsza minister i liderka Szkockiej Partii Narodowej Nicola Sturgeon oceniła, że Brytyjczycy "nie mogą zmarnować już ani chwili".
"Nadeszła pora, aby zatrzymać zegar odliczający czas do zakończenia (procedury wyjścia z UE na mocy) artykułu 50; (...) należy przedstawić ustawę, która sprawi, że wyborcy podejmą znowu decyzję" - tłumaczyła w rozmowie z BBC.
Późnym wieczorem Sturgeon rozmawiała telefonicznie z brytyjską premier Theresą May o planowanych kolejnych krokach rządu w Londynie.
"Rozmawiałam z szefową rządu. Nie jest oczywiste, czy ma jakikolwiek pomysł, co zrobić dalej, ani nie jest jasne, czy jest otwarta na fundamentalną zmianę swojego myślenia o ponadpartyjnych negocjacjach (ws. kompromisowej propozycji)" - relacjonowała.
Jednocześnie powtórzyła swoją opozycję wobec planowanego wyjścia z Unii Europejskiej, podkreślając, że "Szkocja zagłosowała za pozostaniem we Wspólnocie i nie powinna być wyciągana z niej wbrew naszej woli".
jP
Napisz komentarz
Komentarze