Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

COOLTURA+: Nie mam czasu na negatywność

– Dla mnie udział w programie był definitywnie sposobem na zrozumienie, że mimo że większość mojego życia ludzie starali się mnie przekonać, że nie jestem wiele wart, udowodniłem sobie i wielu innym osobom, że jest przeciwnie – mówi Tomasz Wania, uczestnik brytyjskiego Big Brothera.

Autor: Archiwum/Tomasz Wania

 

Występowałeś w ostatniej edycji brytyjskiego Big Brothera. Jak do tego doszło?

Wszystko zaczęło się od wideo, które wysłałem w lutym 2018, bo pomyślałem, że nie mam nic do stracenia, a byłem przekonany, że nie uda mi się dostać do programu. Później w maju, ku mojemu zaskoczeniu dostałem telefon od producentów, którzy zaprosili mnie do następnego etapu audycji, który składał się z długiego formularza dyskusji w grupie 14 osób na różne tematy, jak legalizacja marihuany, czy kara śmierci oraz 20 minut w prowizorycznym pokoju zwierzeń. Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy zadzwoniono do mnie znowu zapraszając na kolejny etap, tym razem była to filmowana rozmowa z głównymi producentami i ewaluacja psychologiczna i psychiatryczna. Dalej nie wierzyłem, że mam szansę na udział w programie, ale czułem, że jestem na coraz krótszej liście. W końcu 48 godzin przed wyjazdem do innego miasta, w którym byłem ukryty przez tydzień, przed rozpoczęciem programu, zadzwonili do mnie na Skype’a i zaprosili do udziału w programie. Tak właśnie z 20000 zgłoszonych wybrano 14 osób. Reszta to już historia.

 

Dlaczego w ogóle zgłosiłeś się do tego programu?

Każdy z nas czasami potrzebuje jakichś wrażeń w codziennym ustabilizowanym życiu. Niektórzy lubią wycieczki do egzotycznych krajów lub sporty ekstremalne, zawsze byłem fanem formatu i wspominając Emanuelę i Janusza z naszej polskiej wersji chciałem również mieć to doświadczenie. Uważam, że nie wolno się nigdy poddawać i należy wierzyć w siebie. Nie myślałem o sławie. Po prostu chciałem zrobić coś, co pamiętałbym do końca życia i cieszę się, że mi się udało.

 

Zostałeś, mimo odejścia z programu, jego gwiazdą. Jakie to uczucie?

Czy zostałem gwiazdą? Tego to nie wiem. Z jakiegoś powodu ludzie mnie polubili. Mówią, że podoba im się fakt, że zawsze jestem uśmiechnięty i pozytywny, że nie przejmuję się swoim wyglądem i tym, co myślą o mnie inni. I rzeczywiście takie mam podejście do życia. Bardzo cieszę się z tego, że kiedy ludzie mnie rozpoznają na ulicy, są bardzo mili i uprzejmi, i chociaż w ojczyźnie reakcje nie były zawsze pozytywne przez to jak się ubieram i jaki mam styl, to i tak często piszą rodacy i oferują słowa wsparcia. Jestem wdzięczny każdemu, kto mi życzy dobrze i nie mam czasu na negatywność.

 

Czym jest lub był dla ciebie udział w tym programie?

Dla mnie udział w programie był definitywnie sposobem na zrozumienie, że mimo tego, że większość mojego życia ludzie starali się mnie przekonać, że nie jestem wiele wart, udowodniłem sobie i wielu innym osobom, że jest przeciwnie. Nieważne jak się wygląda, nieważne jakie ma się poglądy, nieważne ile osób w ciebie nie wierzy. Wystarczy tylko jedna osoba, żeby naprawdę zrozumieć jaką się ma wartość jako człowiek i każdy z nas ma w sobie taką siłę, tylko trzeba ją znaleźć. To zajmuje trochę czasu, ale wierzę, że każdy z nas powinien bardziej w siebie wierzyć.

 

Czym zajmujesz się na co dzień?

Pracowałem 5 lat w hotelu w Milton Keynes, gdyż miałem wykształcenie hotelarskie, ale później przeniosłem się do Londynu i od 5 lat pracuję w firmie sprzątającej mojego przyjaciela. Nie chciałem z tego zrezygnować po udziale w programie, bo potrzebuję czegoś, co jest zwykłą pracą, bo sam dopiero uczę się o showbiznesie i nie być jedną z tych osób, które nagle bujają w obłokach, bo były w telewizji.

 

Kiedy przyjechałeś do UK?

Do UK przyjechałem w 2010 roku i bardzo dobrze się tutaj czuję.

 

Powiedz jeszcze jak twoi znajomi z Sanoka reagowali na twój udział w Big Brotherze?

Jeżeli chodzi o moich znajomych ze szkoły czy z mojego kręgu, to dostałem wiele wsparcia i pozytywnych wiadomości. Niestety, nie było tak samo z osobami, które znały mnie tylko z widzenia, bo nie znają mojego charakteru, ale muszę się skoncentrować na ludziach, którzy dobrze mi życzą i jestem im wdzięczny.

 

Jak udział w Big Brotherze zmienił twoje życie?

Z pewnością niektóre aspekty mojego życia się zmieniły. Podoba mi się to, że mogę teraz wypowiadać się na temat praw LGBT w Polsce, czy też praw kobiet. Mamy wiele powodów do dumy w ojczyźnie, ale wszyscy wiemy, że jest jeszcze sporo do zrobienia. Musimy się upewnić, że prawa człowieka są w Polsce priorytetem, bo ciągle widzimy jak są atakowane prawa reprodukcyjne kobiet czy blokowanie związków partnerskich na każdym kroku. Musimy się upewnić, że mniejszości w Polsce są wspierane i chronione prawnie, a nie atakowane.

 

Czy masz jakieś propozycje z branży?

Do tej pory były to głównie wywiady w gazetach i różnych stacjach radiowych, ale jeśli jakiś program w telewizji mi się spodoba, to na pewno się do niego zgłoszę. Minęło zaledwie kilka miesięcy od zakończenia Big Brothera, więc nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć, co dla mnie jest zapisane w przyszłości.

 

Jakie są twoje dalsze cele?

Lubię sobie stawiać różne cele w życiu i póki co następnym moim celem jest dostanie się do polskiej wersji Big Brothera, która podobno będzie emitowana na wiosnę w TVN7. Pójdę na casting i niech się dzieje, co chce. Nawet jeśli się nie dostanę, będzie to ciekawe doświadczenie. Ale póki co zostaję w UK i przewiduję, że nawet brexit mnie stąd siłą nie usunie...

 

Rozmawiał: Dariusz A. Zeller

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama