Nieufność posłów jest na tyle duża, że właśnie z jej powodu, Theresa May przełożyła głosowanie w parlamencie nad umową w sprawie brexitu. Brytyjska premier jasno powiedziała, że rząd przegrałby to głosowanie.
Najgorsze dla May jest to, że przeciwko tej umowie są praktycznie wszyscy – zwolennicy i przeciwnicy Unii Europejskiej.
48 wniosków/listów spowoduje głosowanie nad przyszłością May jako przewodniczącej partii i zarazem premier brytyjskiego rządu. Nie oznacza jednak, że zostanie ona odwołana. Na to - w głosowaniu wewnątrz Partii Konserwatywnej - musi się zgodzić ponad połowa posłów.
Jeśli wygra, będzie miała spokojne kolejne 12 miesiące – po takim czasie może odbyć się kolejne głosowanie nad jej usunięciem
Jeśli przegra oznaczać to będzie zmianę lidera konserwatystów i w efekcie zmianę premiera. Największe szanse w partii Torysów mają politycy przeciwni UE (Jacob Rees-Mogg oraz Boris Johnson) – to może oznaczać jednak tzw. twardy brexit. Wielka Brytania opuściłaby wtedy Unię bez żadnej umowy.
Jeśli konserwatyści nie dogadają się ze sobą w sprawie nowego przywództwa w partii, Wielką Brytanię czekają nowe wybory parlamentarne. To może z kolei oznaczać, że brexit wcale nie będzie taki pewny.
Napisz komentarz
Komentarze