Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

"Jedyne, co jest pewne na temat brexitu, to jeszcze większy chaos" (analiza)

Odkładając na później głosowanie w Izbie Gmin nad umową ws. brexitu, brytyjska premier Theresa May kupiła trochę czasu, ale dużym kosztem - ocenia we wtorek amerykański dziennik "New York Times", ostrzegając, że ewentualny brexit bez umowy "byłby katastrofą".

"Jedyne, co jest pewne na temat brexitu, to to, że czeka nas jeszcze większy chaos" - rozpoczyna swój komentarz redakcja "NYT". "Podczas gdy zbliża się marcowy termin wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, pojawia się pytanie, czy kompromis nie był niemożliwy do osiągnięcia od początku" - zastanawia się gazeta.

Premier May w poniedziałek przyznała, że przekłada głosowanie w parlamencie, ponieważ ma świadomość, że gdyby obecna propozycja umowy wyjścia z UE została poddana pod głosowanie, to zakończyłoby się ono "porażką (rządu) z wysoką różnicą głosów". Chodź szefowa rządu liczy na renegocjacje umowy, Bruksela "nie wykazuje większego zainteresowania wznowieniem negocjacji 585-stronicowego porozumienia osiągniętego z May; wyjść jest niewiele" - zauważa "NYT".

Dziennik pisze, że "znów pojawiają się pytania, co powinna albo czego nie powinna była robić May przez ostatnie 2,5 roku, w czasie których usiłowała zbudować most łączący tych, którzy domagali się wyjścia z Unii bez względu na konsekwencje, z tymi, którzy postrzegają to wyjście jako gospodarczą i społeczną katastrofę". "NYT" podkreśla, że choć May popełniła błędy, nie wiadomo, czy wykonanie tego zadania było w ogóle możliwe i była ona prawdopodobnie dobrą osobą, by spróbować się tego podjąć: "urzędniczka państwowa w starym stylu, bez ideologii czy wygórowanych ambicji".

Odkładając na później głosowanie w Izbie Gmin nad umową ws. brexitu, brytyjska premier Theresa May kupiła trochę czasu, ale dużym kosztem - ocenia we wtorek amerykański dziennik "New York Times", ostrzegając, że ewentualny brexit bez umowy "byłby katastrofą".

"Jedyne, co jest pewne na temat brexitu, to to, że czeka nas jeszcze większy chaos" - rozpoczyna swój komentarz redakcja "NYT". "Podczas gdy zbliża się marcowy termin wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, pojawia się pytanie, czy kompromis nie był niemożliwy do osiągnięcia od początku" - zastanawia się gazeta.

Premier May w poniedziałek przyznała, że przekłada głosowanie w parlamencie, ponieważ ma świadomość, że gdyby obecna propozycja umowy wyjścia z UE została poddana pod głosowanie, to zakończyłoby się ono "porażką (rządu) z wysoką różnicą głosów". Chodź szefowa rządu liczy na renegocjacje umowy, Bruksela "nie wykazuje większego zainteresowania wznowieniem negocjacji 585-stronicowego porozumienia osiągniętego z May; wyjść jest niewiele" - zauważa "NYT".

Dziennik pisze, że "znów pojawiają się pytania, co powinna albo czego nie powinna była robić May przez ostatnie 2,5 roku, w czasie których usiłowała zbudować most łączący tych, którzy domagali się wyjścia z Unii bez względu na konsekwencje, z tymi, którzy postrzegają to wyjście jako gospodarczą i społeczną katastrofę". "NYT" podkreśla, że choć May popełniła błędy, nie wiadomo, czy wykonanie tego zadania było w ogóle możliwe i była ona prawdopodobnie dobrą osobą, by spróbować się tego podjąć: "urzędniczka państwowa w starym stylu, bez ideologii czy wygórowanych ambicji".

"Przesuwając wtorkowe głosowanie parlamentu, May kupiła trochę czasu. Ale niedużo, a dużym kosztem. Wyraźnie liczy na to, że na zaplanowanym na czwartek i piątek unijnym szczycie uda jej się uzyskać jakieś ustępstwa, które zaspokoją niektórych deputowanych co do najbardziej kontrowersyjnej sprawy - otwartej granicy między Irlandią a Irlandią Północną będącą częścią Wielkiej Brytanii" - czytamy.


Ale - jak pisze "NYT" - "ponowne otwarcie rozmów (Londyn-Bruksela) może także otworzyć drzwi dla kolejnych żądań ze strony Unii Europejskiej, jak francuska chęć przyszłego dostępu do połowów na brytyjskich wodach czy hiszpańskie roszczenia w sprawie Gibraltaru".

Rozważając potencjalne scenariusze, nowojorski dziennik pisze, że "wszystko jest możliwe: walka o przywództwo w Partii Konserwatywnej, nowe wybory, a nawet ponowne referendum" w sprawie brexitu. Jednak niezależnie od tego, kto będzie stał na czele rządu, "wciąż będzie musiał albo doprowadzić do nieuporządkowanego +rozwodu+ (z UE), który rozwścieczy dużą część narodu, albo zrezygnować z tego procesu, pozostając w Unii Europejskiej i rozwścieczając drugą część narodu. Jedyna pozostająca opcja - wyjście bez umowy - byłaby katastrofą" - alarmuje "NYT".

Przed czarnymi scenariuszami ostrzega również redakcja "Washington Post", tytułując swój komentarz: "Nie ma dobrego wyjścia z katastrofy brexitu". Dziennik przypomina, że May będzie teraz starała się uzyskać w Brukseli ustępstwa, które zadowoliłyby deputowanych z jej koalicji i "wydaje się, że obecnie nie ma innego sposobu na zakończenie toczonej przez Wielką Brytanię autodestrukcyjnej walki o Brexit, który poparłaby większość parlamentu".

WP" podkreśla ponadto, że niezależnie od tego, jak będzie ostatecznie wyglądał brexit, uczyni on Zjednoczone Królestwo biedniejszym. Redakcja dziennika uważa też, że "prawdopodobnie niemożliwe jest pełne odcięcie się od Europy bez podziału między dwiema Irlandiami lub narysowania linii między Irlandią Północną a resztą Wielkiej Brytanii", czego obawiają się Brytyjczycy.

"May ewidentnie liczy, że brak alternatyw ostatecznie zmusi parlament do zaakceptowania jej planu. To wyjaśniałoby, dlaczego tak zdecydowanie odrzuca coraz głośniejsze wezwania do rozpisania drugiego referendum, które dałoby obywatelom wybór między oferowanym obecnie w realnym świecie brexitem a pozostaniem w Unii. Premier nie jest w błędzie, mówiąc, że kolejny plebiscyt mógłby podzielić kraj i osłabić wiarę w system polityczny. Mógłby on jednak być najmniej złym sposobem na wyjście z katastrofy, do której Wielka Brytania sama siebie doprowadziła" - podsumowuje waszyngtońska gazeta.

Z kolei "Wall Street Journal" ocenia, że "nieprawdziwe są twierdzenia, iż (głosowanie nad umową wyjścia) to decyzja, która na zawsze określi przyszłość Wielkiej Brytanii". Zdaniem redakcji tego dziennika zarówno Zjednoczone Królestwo, jak i UE "zmienią się w nadchodzących latach": "pojawią się nowe możliwości na ulepszenie" w przyszłości porozumienia w sprawie brexitu, na zmiany w umowie handlowej czy uzgodnienie innych relacji po ewentualnym wyjściu Zjednoczonego Królestwa ze Wspólnoty bez umowy.

"Ale zanim do tego dojdzie, Wielka Brytania i UE muszą wyciągnąć lekcje z fiaska ostatnich dwóch lat" - czytamy. Zdaniem dziennika "jedną z tych lekcji jest to, że niezadowolone kraje muszą być na opuszczenie UE gotowe, a nie tylko jego chcieć". Jednocześnie "WSJ" zaznacza, że tolerancja dla "równowagi między ekonomicznymi korzyściami a politycznymi kosztami" bycia w UE jest w krajach "27" "krucha". "Bruksela straciła okazję na współpracę z Wielką Brytanią w celu wypracowania porozumienia, które byłoby bardziej strawne dla większej liczby europejskich wyborców" - ocenia gazeta.

"Ani Wielka Brytania, ani UE nie były politycznie ani mentalnie gotowe na brexit. Porażka przywództwa uczyniła rozstanie jeszcze trudniejszym i szkodliwym niż miało ono być" - konkluduje redakcja "WSJ". 

 

jP

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama