Choć od wizyty księcia Karola i Camilli Parker Bowles w Tatarskiej Jurcie minęło już 8 lat, brytyjski monarcha nie zapomniał o tym, jak miło został ugoszczony w podlaskiej restauracji. Odwiedzenie jej było tylko jednym z wielu punktów wycieczki do Polski, podczas której najważniejsze było spotkanie z Marią i Lechem Kaczyńskimi, ale wizyta zapadła Karolowi w pamięci.
Ta pamięć szczególnie przydała się niedawno właścicielom knajpy - Dżenetcie Bogdanowicz razem i jej mężowi Mirosławowi. Gdy ich lokal położony w miasteczku ważnym dla Tatarów i polskiego islamu spłonął, długo nie mieli nadziei, że jeszcze kiedyś będą prowadzić restaurację w formie, którą udało się stworzyć przez 17 lat działania. Wielbiciele karczmy pomogli finansowo jak mogli, ale do odbudowania miejsca trzeba było aż 1,5 miliona złotych.
Pewnego dnia książę Karol dowiedział się o sytuacji Tatarskiej Jurty z internetu. Jak informuje The National, niedługo potem właścicielka karczmy otrzymała list z królewskimi pieczęciami. Nadawcą okazał się książę Karol, który zaoferował pomoc finansową. Pani Dżenetta w rozmowie z The National nie ujawniła jaką kwotę podarował jej monarcha, ale dodała, że dla niego to pewnie nieduże pieniądza, a dla Tatarskiej Jurty ogromne wsparcie. Biuro księcia Walii potwierdziło prawdziwość tych informacji.
Pani Bogdanowicz wraz z mężem zaprosili już księcia Karola na ponowne otwarcie Tatarskiej Jurty. Pierwsze prace związane z odbudową budynku ruszyły, pozostaje więc mieć nadzieję, że nowy rozdział w historii istnienia tatarskiej karczmy rozpocznie się już niedługo
Napisz komentarz
Komentarze