Nie ma chyba żadnych wątpliwości, że życie panów z The Beatles było niezwykle barwne, a młodzi muzycy – mający spore możliwości finansowe i wyobraźnię – potrzebowali się wyszumieć. Jedną z historii w wywiadzie dla magazynu CQ przetoczył Paul McCartney, ale nie dotyczyła ona wcale imprezy z prostytutkami, alkoholem i narkotykami, tylko wspólnej... masturbacji.
Byliśmy w domu u Johna, my dwaj i trzech jego kumpli. Nie imprezowaliśmy, nawet się nie upiliśmy – możliwe nawet, że tam nie nocowaliśmy. Po prostu siedzieliśmy na krzesłach przy zgaszonych światłach i jeden z nich zaczął się masturbować, więc wszyscy zaczęliśmy to robić.
opowiadał rozbrajająco szczerze McCartney. Co skłoniło ich do takiego zachowania? Sama Brigitte Bardot, ówczesna ikona seksu. Muzyk na koniec spuentował:
Każdy wykrzykiwał imię kobiety, którą sobie wybraliśmy, aż John powiedział: „Winston Churchill!” i całą zabawę szlag trafił.
zakończył anegdotę McCartney. Przyznał na koniec, że to nie jest to może powód do dumy, ale jako młodzi ludzie mieli wiele głupich pomysłów, które jednak były zupełnie niegroźne.
Kilka dni temu na rynku ukazał się długo oczekiwany studyjny album Paula McCartneya. Krążek zatytułowany „Egypt Station”, który pojawił się na półkach sklepowych nakładem Capital Records, zapowiadały trzy utwory przedpremierowo udostępnione przez muzyka: „I Don’t Know”, „Come On To Me” oraz „Fuh You”.
Materiał na następcę albumu „New” nagrywany był w trzech studiach mieszczących się w Los Angeles, Londynie i Sussex. Nowe studyjne wydawnictwo McCartneya wyprodukował Greg Kurstin, a nad jedną kompozycją czuwał Ryan Tedder, wokalista pop-rockowej grupy OneRepublic. Obszerny artykuł, autorstwa Bartka Koziczyńskiego, o powstawaniu płyty „Egypt Station” (i nie tylko) znajdziecie w najnowszym, wrześniowym numerze „Teraz Rocka", który jest już w sprzedaży!
jopte
Napisz komentarz
Komentarze