„Raz spróbuję” powiedział Michał będąc pewnym, że to równie dobra zabawa jak gra w bilard czy kręgle. Miał w kieszeni 10 funtów, wrzucił wybrał numery - jak mówił - przypadkowe i wygrał 50 funtów, „Fajna sprawa”.
Cieszyła go ta wygrana, pomyślał „jestem dobry, jutro też może mi się uda wygrać”. Jutro było już gorszym dniem. Wrzucił 10 funtów, wybrał liczby i nie wygrał nic. „Nie poddam się tak łatwo’ - powiedział i kolejne 10 funtów wrzucił do maszyny.
Tak mijały dni. W jeden dzień Michał wygrywał, w inny przegrywał. Były przerwy jedno, bądź dwudniowe ale wracał, wracał z chęcią wygranej. Początkowo stawiane były małe kwoty. Nie dostrzegał w tym nic złego. Znacznie częściej przegrywał niż wygrywał. Nie zniechęcało go to jednak do dalszej gry. Wręcz przeciwnie, jego chęć odegrania się była z każdą przegraną większa.
Z biegiem czasu obstawiał znacznie wyższe kwoty. Przysłowie mówi, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i w tym przypadku sprawdzało się to w 100 proc. Wygrana 100 funtów nie dawała już takiej radości jak na początku i przede wszystkim nie sprawiała, że Michał kończył grę, kontynuował ją, do momentu, gdy nie miał już za co zagrać.
Kwoty jakie Michał później przegrywał opiewały na sumę kilkuset funtów. Większa część tygodniowej wypłaty Michała wydawana były w kasynie. Sporadyczna wygrana sprawiała chęć jeszcze większych emocji i wygranych. Efektem jednak było przegrywanie dużo większej kwoty.
Nie tylko zmieniał się stan konta Michała, ale i on sam się zmieniał. Z dnia na dzień stawał się bardziej impulsywny, bardziej nerwowy. Uliczne kasyna odwiedzał przy każdej możliwej okazji. Przed pracą, po pracy, w dni wolne i w weekendy. Chęć zagrania absorbowała cały jego wolny czas, a brak funduszy na koncie zmusił Michała do pożyczania pieniędzy, by opłacić czynsz za mieszkanie, czy po prostu żeby zrobić zakupy...
Rozmowy z Michałem tylko pogarszały sytuację, bo przecież to nic złego – „bardzo dużo ludzi odwiedza kasyna i nie mają z tym problemu, przecież to tylko zabawa”. Ale to nie była prawda. To już nie była zabawa.
Brak pieniędzy na życie, konieczność pożyczania, brak możliwości oddania i oszukiwania najbliższych całkowicie wykluczyły zabawę. To już był hazard.
Pewnego wieczoru, przy szczerej rozmowie powiedział, że to jest jak ze słodyczami, nie umiesz ich sobie odmówić.
Otoczenie najbliższych, troska, szczere rozmowy oraz wspólne kroki do rozwiązania problemu są bardzo ważne dla osoby uzależnionej.
Obecność osób bliskich daje siłę i chęci do walki. Nie odtrącenie, nie krytyka, ale wsparcie i dobre słowa mogą przynieść oczekiwany rezultat.
Są osoby i organizację, które pomagają uzależnionym przezwyciężyć problem hazardu. Jednym z nich są grupy wsparcia Anonimowych Hazardzistów, które odbywają się regularnie raz w tygodniu.
Są to tzw. mitingi, podczas których rozmawia się i udziela rad osobom uzależnionym. Spotkania otwarte, bo tak się je również określa, odbywają się w:
Ealing Broadway – przy kościele parafialnym NMP Matki Kościoła, Windsor Road, W5 5PD – w każdą sobotę, godz: 20:00 - [email protected]
East Putney – 11-12 Ravenna Road, SW15 6AW – w każdy czwartek, godz: 12:00 - [email protected]
Harlow - Our Lady of Fatima, Howard Way, CM20 2NS – w każdą niedziele, godz: 18:00
Monika Kosar
Napisz komentarz
Komentarze