W szajce okradającej podwrocławskie centrum oprócz zwykłych pracowników szeregowych byli również menadżerowie. Ich łupem padł sprzęt o wartości ponad 4,5 mln złotych.
Teraz przed sądem stanie dziewięć osób. Nie wszyscy przyznają się do winy. Z półek amerykańskiego giganta w tajemniczy sposób znikały drony, ekspresy do kawy i inne urządzenia elektryczne. Samych laptopów, które w tajemniczy sposób opuściły halę Amazona było ponad tysiąc.
Plan złodziei był prosty. Kradziony towar ładowany był na palety, które były wywożone z terenu Amazona przez zaprzyjaźnionego kuriera. Kierownicy zmiany i ochroniarze, którzy byli zamieszani w kradzieże, przymykali na to oko. Tak towar trafiał do sprzedaży.
Z oszacowanych strat można wywnioskować, że na każdego członka szajki przypadło w ciągu dwóch lat około pół miliona złotych pochodzących z kradzieży.
Dziwi jedynie fakt, że inni pracownicy Amazona słynącego z jednego z najlepszych systemów logistycznych, nie wpadli wcześniej na trop złodziei.
dre
Napisz komentarz
Komentarze