Zlokalizowany w Prestwich (Greater Manchester) biznes Polaków zdążył już narobić niemałego zamieszania. „Ludzie zasypują nas pytaniami o to, czy chcieliśmy w ten sposób wyrazić poglądy polityczne. Nic podobnego! To miał być żart. Uznaliśmy, że taka nazwa jest nieco zawadiacka i może się spodobać. Wygląda na to, że mieliśmy rację, bo nasz napój sprzedaje się świetnie” – mówią przedsiębiorcy Paweł Tumiłowicz i Mariusz Majchrzak, twórcy napoju „Brexit”.
„Oczywiście nie chodzi tylko o nazwę. Ten napój energetyczny po prostu smakuje ludziom. Jest czymś nowym i jest dobry” – dodają ze śmiechem.
39-letni Paweł mieszka na Wyspach od 12 lat. Przyjechał do pracy jako ochroniarz. Jak sam przyznaje, nie boi się Brexitu i jest raczej spokojny o przyszłość. „Zupełnie szczerze, nie martwię się tym. Nie sądzę, by Brexit miał aż tak wiele zmienić” – mówi, cytowany przez „Mirror”.
„Przyjeżdżamy tu, ciężko pracujemy, płacimy podatki. Nie wydaje mi się, by Brytyjczycy mieli z nami jakiś problem. Często słyszy się, że imigranci z Europy Wschodniej spotykają się z wrogością, czy krzywdzącym zachowaniem. Ja nigdy nie doświadczyłem niczego podobnego” – zapewnia. Wyjaśnia przy tym, że Manchester to dla niego prawdziwy dom – to właśnie tu przyszła na świat trójka jego dzieci. „Kocham to miejsce” – dodaje.
#BREXIT energy drink launched. Yes, it's for real pic.twitter.com/ncNamev6Qn
— Richard_Asquith (@Richard_Asquith) September 2, 2016
Napisz komentarz
Komentarze