Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Polski zespół Sutari w trasie po Wyspach

„Niech panna uważa, kto w jej drzwi zapuka, nic nie wart kawaler, co majątku szuka…” śpiewa dziewczyńskie trio Sutari – Kasia Kapela, Basia Songin i Zosia Zembrzuska. Tą piosenką wygrały ważną nagrodę Battle of the Bands, przyznawaną przez World Music Network. Nagrywały też sesję dla prestiżowego radia KEXP-FM z Seattle.

Dziewczyny z Sutari eksperymentują z brzmieniami, inspirują się muzyką ludową i przywracają do życia zapomniane wiejskie pieśni. Właśnie ruszyły w trasę koncertową po Anglii z zespołem Dead Rat Orchestra.

Jak zaczęła się wasza współpraca z Dead Rat Orchestra?
Kasia: W zeszłym roku miałyśmy przyjemność występować na super festiwalu w Danii. I w którymś momencie, ktoś odkrył wspólny atrybut dla naszych dwóch zespołów, czyli tasak. Okazało się, że Dead Rat Orchestra mają po dziadku taką kolekcję tasaków, na których grają. My, jako atrybut kuchenny, używałyśmy noża. Poza tym nasze koncerty odbyły się po sobie i byliśmy zafascynowani sobą nawzajem i swoją muzyką.

I postanowiliście ruszyć w trasę...
Basia: No może nie od razu, ale poczuliśmy, że musimy coś zrobić. Chłopacy, jak prawdziwi drwale wzięli się do roboty i po jakimś czasie odezwali się, że mają pomysł i zaciekawionych tymi koncertami ludzi, którzy chcieliby nas ugościć. 

A propos międzynarodowych wstępów. Teksty są ważną częścią tego, co robicie. Jak udało wam się dotrzeć do zagranicznej publiczności?
Kasia: Na początku nas to też dziwiło. Ale jest tak, że warstwa tekstowa przenosi się przez naszą obecność i nasze emocje, bo jednak poznałyśmy się w teatrze i mamy doświadczenie performatywne. Oczywiście staramy się zawsze zaznaczyć, jaki temat będziemy poruszać w kolejnej pieśni.
Już w drugim roku naszej działalności wygrałyśmy konkurs międzynarodowy i byłyśmy w szoku, że to działa mimo nieznajomości języka!

Tak, po obejrzeniu waszych koncertów, muszę przyznać, że jesteście hipnotyzujące i nie można od was oczu oderwać! Ale skoro jesteśmy przy tekstach – są oryginalne czy piszecie je same?
Basia: Teksty śpiewamy oryginalne, wszystkie są starsze niż my, a nawet niż my wszystkie dodane do siebie. Znajdujemy je w nagraniach archiwalnych, część mamy ze spotkań odbytych w trakcie badań terenowych. Okazuje się, że te teksty są na tyle uniwersalne i współczesne, że nie musimy ich zmieniać. Chyba w tym tkwi siła tych opowieści, że one są kreowane przez pokolenia. 

Czuć w nich tę kobiecą siłę, czuć feminizm. Fajnie, że to pokazujecie.
B: No właśnie. Okazuje się, że ta siła kobiet, ich historie, są bardzo pięknie zapisane i przechowywane. To są właśnie historie pokoleń kobiet, które zmagały się z przeciwnościami życia, ale też radościami.

Czyli?
K: Z miłością!
B: Albo z brakiem miłości. I przeciwnościami losu, które sprawiają, że nie można podążyć za głosem serca.
K: I z poszukiwaniem wolności.

Wspomniałaś o badaniach terenowych. Co to za badania?
B: Żadna z nas nie urodziła się na wsi, nie wychowywała się w rodzinie, która od pokoleń zajmuje się muzykowaniem. No to musiałyśmy tę muzykę dla siebie odkryć. I nauczyć się jej, bo w Polsce nie było edukacji muzycznej, która by tłumaczyła i opowiadała o muzyce ludowej. 
W ramach naszych poszukiwań docierałyśmy do ludzi, którzy są podobnie jak my zafascynowani muzyką wiejską i jeżdżą na wieś do muzykantów, edukują się, a potem sami robią warsztaty. Ale też jeździłyśmy na wieś, aby spotkać osoby, które są, powiem brzydko, nosicielami tych tradycji. Spotykałyśmy ludzi, którzy znają je od swoich dziadków lub babć, albo pamiętają wesela, na których tylko taką muzykę się grało. Albo same śpiewały te pieśni, prowadząc oczepiny. 
Te spotkania, ta wiedza, pomagają nam dobrze podchodzić do tej muzyki podczas własnych kreacji.

Czyli istnieją jeszcze takie wsie w Polsce, gdzie faktycznie kobiety siedzą i śpiewają w kuchni, a te piosenki ludowe można w oryginalnym brzmieniu usłyszeć?

B: Tak, jest jeszcze sporo regionów, w których ta muzyka jest jeszcze dość żywa. Może nie zawsze w młodych pokoleniach. Chociaż od dwudziestu paru lat coraz więcej ludzi zafascynowanych muzyką tradycyjną i kulturą wiejską robi tytaniczną pracę nad tym, żeby ona nie odeszła. Jest więc coraz więcej młodych ludzi, którzy się fascynują. Na przykład na festiwale muzyki ludowej przyjeżdżają panie z wnuczkami i śpiewają te pieśni. Wiadomo, że ich funkcje społeczne się zmieniają, to już jest częściej rozrywka niż obrzędy, ale ta muzyka całkiem nie umarła, a nawet na nowo się odradza.

A wśród waszych słuchaczy przeważają młodzi czy starsi?
K: Myślę, że duża rzesza jest w naszym wieku. Dzielimy podobne fascynacje i potrzebę odkrywania tej muzyki dla siebie. Mówimy też podobnym językiem i emocjami, więc na pewno jesteśmy blisko swojej grupy wiekowej. Ale też spotkamy się z tym, że osoby starsze, które często mają tylko złe skojarzenia, nagle odkrywają, że muzyka tradycyjna jest zupełnie inna. No i dzieci też bardzo lubią naszą muzykę.
B: Mamy mnóstwo fanów kilkuletnich, którzy zamęczają rodziców słuchaniem jednej piosenki w kółko. Szczególnie z pierwszej płyty.

No ona jest jednak bardziej dynamiczna, taka, że można przy niej pobrykać.
B: Tak, dokładnie. Jeżeli chodzi o naszych słuchaczy, to mieliśmy też kilka spotkań z muzykami wiejskimi, z którymi udało nam się pograć. I te osoby również są zachwycone tym, co robimy i tym, że muzyka i inspiracje, które czerpiemy od nich, idą dalej.

Koncertujecie też na wsiach?
B: W różnych miejscach nam się zdarzało koncertować. I w małych, i dużych; i w szkole w małej miejscowości, i na dużej sali koncertowej w wielkim mieście. Więc nie stawiamy sobie żadnych płotków do tego, żeby gdzieś pojechać z naszą muzyką. 

Na wesela?
B: Grałyśmy. U przyjaciół, jako starościny, które robią oczepiny. I to nie raz!

Mówiłyście, że nie wychowywałyście się na wsi, nie miałyście tradycji muzycznych. Jak to się stało, że zainteresowała was muzyka folkowa?
B: Zew serca
K: Ze mną było tak, że zaczęłam edukację w szkole muzycznej na skrzypcach i w pewnym momencie mi się to trochę wyczerpało. Nawet rzuciłam muzykę, bo wydawała mi się mało bliska i nie mogłam się w niej odnaleźć i wyrazić. Ale zdarzyło się tak, że pojechałam na wieś, na taki tabor, gdzie byli muzycy wiejscy i ludzie, którzy są zafascynowani tą muzyką. No i jak miałam okazję zagrać oberka do tańca, to otworzyło mi to zupełnie nową perspektywę na muzykę i na to, jaka może być relacja między uczestniczącymi w niej.

Jak ta relacja wygląda?
B: W muzyce wiejskiej, w tej tanecznej, jest bardzo ważne, że wszystko się dzieje dla ludzi tańczących. Nawet są takie historie skrzypków, którzy dawniej grali tylko do tańczących par. I mówili, że tancerze potrafili tak pięknie tańczyć, że skrzypek się nie wywalał w tym, co grał. 
Ale my akurat bardziej opieramy się na tradycjach pieśni, które były bliższe kobietom. Kobiety prawe nigdy nie były muzykantami. Przyczyna była prosta – życie kobiety na wsi było bardzo pracowite. I rzadziej miała ona możliwość zupełnie się poświęcić temu, żeby nauczyć się grać, żeby chodzić na wieczorne zabawy i na weekendowe wesela. A jeżeli już miała dzieci, to się stawało wręcz niemożliwe. Są różne zapisane historie kobiet-muzykantek, które z takimi problemami się borykały. Dlatego sięgamy po tradycyjne pieśni, bo to jest rzecz, która była domeną kobiecą.

Czym te pieśni dla nich były?
B: No myślę, że przyjemnością po prostu. Teraz włączamy sobie radio. Coś tam w tle nam gra, więc nie potrzebujemy wypełniać przestrzeni dźwiękiem.
K: To też taka potrzeba wyrażenia siebie, swoich emocji. Potrzeba ekspresji.

A co znaczy słowo sutari?
K: To jest słowo, które pochodzi z litewskiego. A z litewskiego dlatego, że stamtąd pochodzą też nasze inspiracje. Jedną z nich są pieśni sutartines. To są pieśni, które nas zachwyciły formą współbrzmienia trzech albo więcej głosów. Głosy się w nich splatają i w zasadzie trudno jest rozróżnić, który głos jest który, są idealną symbiozą. I z tej inspiracji wyszła właśnie nazwa „Sutari”, czyli współbrzmieć. I idea, że chcemy w symbiozie i harmonii tworzyć razem.

Oprócz tradycyjnych przedmiotów gracie na tarkach, nożach, mikserach… Skąd taki pomysł?
K: Staramy się słyszeć muzykę wszędzie. Inspirująca jest dla nas i natura i kultura. Ale jako, że zaczęłyśmy współpracę w domu, w naszej kuchni, śpiewając przy kawie, to sięgnęłyśmy po instrumenty, które były nam w tamtym momencie najbliższe.
B: Te instrumenty przyszły do nas zupełnie spontanicznie i nawet trochę przypadkowo. Ale jak już przyszły, to zaczęłyśmy eksplorować to ciut bardziej. Odnosiłyśmy się między innymi do tej tradycji śpiewania przy pracy, ale próbując osadzić to w kontekst dzisiejszy. Czyli nie rwiemy pierza, tylko miksujemy ciasto. 

Jeszcze na chwilę wrócimy do sceny międzynarodowej – czy muzyka folkowa w różnych krajach jest w jakiś sposób do siebie podobna?
K: Właśnie największa frajda jest w tym, że ta muzyka jest bardzo różnorodna. Kultury się wyrażają poprzez muzykę i to jest właśnie piękno. Ale wspólne jest to, że staramy się sięgać do źródeł, upatrujemy w nich jakieś dziedzictwo i próbujemy, że tak powiem, opędzić od tych amerykańskich tendencji, które są wszędzie. 
Dla nas jest to szalenie inspirujące, że mamy okazję pomuzykować z ludźmi z całego świata, czy to z jakimś wietnamskim śpiewakiem, czy odkrywać muzykę ze Szwajcarii czy Austrii, które się okazują bardzo ciekawe, a są nieznane, ani nam ani szerszej publiczności.

A macie swoją ulubioną?
K: No na pewno mamy swoje zaprzyjaźnione zespoły i takie satelity, z którymi się czujemy związani. Na przykład współpraca z Dead Rat Orchestra jest przykładem takiej fascynacji i takiej przyjaźni. Ta scena jest naprawdę bogata. Nie wieje nudą. 


Rozmawiała Joanna Karwecka


Trasa koncertowa Sutari & Dead Rat Orchestra
10/07/2018 > COLCHESTER, Colchester Arts Center
11/07/2018> NORWICH, Norwich Arts Center
12/07/2018> LONDON, Old Queen's Head (Nest Collective), Secret Location, Bow E3
13/07/2018> NOTTINGHAM, The Maze (Cultural Vibrations Promotions)
14/07/2018 > HULL, The New Adelphi
15/07/2018> LEEDS, Leeds Polish Centre (Mewl Music Promotions)
16/07/2018> OXFORD, Holywell Music Rooms (Oxford Contemporary Music)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama