Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

OPINIE: Piłkarska trauma narodowa (rzecz o udziale Polaków na Mundialu 2018)

Reakcja na słaby występ polskiej reprezentacji w piłce nożnej na mundialu w Rosji wiele mówi o naszym narodowym narcyzmie.

Sport zawodowy mimo zapewnień samych zawodników i organizacji sportowych, które na każdym kroku i przy każdej okazji odżegnują się od polityki jest polityczny. Nie tylko dlatego, że jest prowadzeniem wojny za pomocą innych środków. Nie dlatego też, że współczesne wielkie imprezy sportowe podlegają tej samej logice co dominująca polityka gospodarcza – temporalizacja i eksternalizacja. Zyski są prywatne, koszty publiczne. Ani dlatego, że igrzyska sportowe są metonimią kapitalizmu. Tak jak kapitalizm – co zauważa Žižek – sport wszystko potrafi wchłonąć. Entuzjastów i krytyków. Masy i jednostki. Wszystko i wszystkich sobą oplata. Czy człowiek chce czy nie, w sportowych wydarzeniach o globalnym zasięgu, takich jak np. mundial, musi uczestniczyć. 

Wreszcie, przynajmniej przed nacjonalistyczną kontrrewolucją, która niebezpiecznie rozlewa się po całym globie, polityczny czar sportowych imprez polegał na tym, że dla polityków areny sportowe to były ostatnie miejsca, gdzie można było publicznie potwierdzić przynależność do plemiennej wspólnoty. I autoryzować ją w starciu z innymi plemionami. Otulić się flagą, pokazać narodową dumę i popływać przez chwilę na wysokiej patriotycznej fali.

Piłka nożna ma w sobie potężną moc. W czasach, kiedy znaczną część społeczeństw pozbawia się solidaryzmu, futbol zapewnia kolektywne emocje, doprowadzając czasem do zbiorowego delirium. Dostarcza też namiastki kultury wysokiej – zazwyczaj dla wielu ludzi niezrozumiałej lub niedostępnej – bo ma podobną logikę. Dobre drużyny podobnie jak wybitne bandy jazzowe lub grupy teatralne łączą w sobie indywidualne talenty, jak również bezinteresowną pracę zespołową, uzdolnioną jednostkę i mniej utalentowaną grupę, egoizm oraz altruizm, rozwiązując problemy, a także sprzeczności, nad którymi usilnie i bezskutecznie pracują socjologowie. Współpraca i konkurencyjność są wyważone. Lojalność i wewnętrzna rywalizacja zaspokajają wiele z naszych pierwotnych instynktów. Jak zauważa Terry Eagleton, wybitny filozof i teoretyk kultury, piłka łączy w sobie przepych z pospolitością. Sportowcy są herosami i jednocześnie naszym alter ego. Pół-bogami i chłopakami z podwórka. Są daleko, ale jednocześnie blisko. 

Futbol, który, jak pisał Bourdieu, został zrodzony z ludowych zabaw – a więc stworzony przez lud – wraca do ludu w formie wyprodukowanego dla niego spektaklu. I wciąga do współuczestniczenia. Osoby, które znają się na temacie, potrafią wykazać się wielką erudycją, gdy przypominają historię gry lub analizują indywidualne umiejętności poszczególnych piłkarzy. Puby i strefy kibica zamieniają się w agorę. Uniwersyteckie, żywe forum wymiany myśli. Oraz inwektyw. Piłka nożna oferuje odbiorcom piękno, dramaturgię, konflikt, liturgię, karnawał i tragedię, wyzwalając przy tym silne, często niezdrowe emocje. Zwłaszcza, gdy chodzi o drużyny narodowe, które w trakcie międzynarodowych zmagań sportowych są nami. Naszym odbiciem i emanacją. Tak rodzi się narodowy narcyzm. Narcyzm per procura – to oni mają w naszym imieniu zrealizować kolektywne marzenia o międzynarodowym sukcesie. Pokazać nasze wyjątkowe znaczenie. Udowodnić naszą wspaniałość. 

Gdy wygrywają, to i my wygrywamy. Ich triumf jest naszym triumfem. Nasze plemię wygrywa z innym plemieniem. Jednak, gdy piłkarze przegrywają, dochodzi do masowej deprecjacji. My dalej jesteśmy najlepsi, ale „oni” zostają wykluczeni ze wspólnoty. Z herosów zamieniają się w nieudaczników i dziadów. W trzech aktach, jak krzyczą okładki magazynów sportowych. Bo depczą wybujałe, narodowe ego. Słaby wynik sportowy jest afrontem wobec polskiej duszy. Narodową zdradą, za którą trzeba herezjarchów ukarać. Narodowego narcyzmu nic nie jest w stanie ruszyć. Leczenie traumy wymagałoby uzmysłowienia sobie, że sport pozbawiony jest jakiegokolwiek znaczenia, a patriotyzm to absurdalny relikt przeszłości. Tołstoj pisał: „Patriotyzm jest źródłem cierpienia ludzkości, nie opiera się na pragnieniu duchowej korzyści dla swego własnego ludu, ale jest bardzo określonym pragnieniem dominowania swego własnego narodu lub państwa nad innymi narodami i państwami”. A przecież Polska to jedynie przypadkowa szerokość geograficzna, w której się urodziliśmy.


Radosław Zapałowski 



 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama